XIV K 184/14 - uzasadnienie Sąd Okręgowy w Gdańsku z 2015-12-11

Sygn. akt XIV K 184/14

UZASADNIENIE

Na podstawie zebranego w sprawie materia łu dowodowego Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

Oskarżony D. M. (1) (l. 41) już jako dziecko sprawiał swoim rodzicom kłopoty wychowawcze - wagarował, dopuszczał się drobnych kradzieży, a także pozostawał pod silnym wpływem swoich kolegów, z którymi spędzał większość wolnego czasu. Ojciec oskarżonego - pokrzywdzony J. M. (1) był w tym czasie żołnierzem zawodowym i pracował jako kontroler lotów (do 1991r., kiedy to przeszedł na rentę). W domu był osobą dominującą, narzucającą swoją wolę, wprowadzającą surowe i rygorystycznie przestrzegane zasady funkcjonowania domowników, co wywoływało sprzeciw i bunt oskarżonego. J. M. (1) stosował wobec dzieci kary cielesne. Matka oskarżonego - H. M. (1) od lat choruje na chorobę psychiczną (schizofrenię rezydualną) i zawsze funkcjonowała jako osoba poddana woli męża, podporządkowana. W dorosłym życiu oskarżony nadal nie był w stanie ułożyć sobie poprawnych stosunków osobistych z ojcem. Pomiędzy ojcem i synem dochodziło do licznych nieporozumień, awantur domowych, wyzwisk i rękoczynów. Wielokrotnie interweniowała Policja w miejscu zamieszkania oskarżonego i jego rodziców. Podczas jednej z takich awantur (1999r.) oskarżony złamał ojcu nogę, co zostało zgłoszone na Policji. J. M. (1) miał pretensje do syna, że ten nie ma stałej pracy, prowadzi „pasożytniczy” tryb życia, nie dokłada się do kosztów utrzymania, wynosi rzeczy z mieszkania, sprowadza do domu kolegów, urządza awantury w miejscu zamieszkania i nadużywa alkoholu. W tym czasie oskarżony przebywał też kilkukrotnie w zakładach karnych, gdzie odbywał kary pozbawienia wolności. Ostatecznie oskarżony został wymeldowany administracyjnie z mieszkania swoich rodziców w dniu 29.05.2006r.

Dowody: częściowo wyjaśnienia osk. D. S. - M. - k.87-92, 2899,

zeznania świadka J. M. - k.71-73, 799-807, 1031, 2627,

zeznania świadka T. S. (1) - k.2677-2678,

zeznania świadka A. M. (1) - k.144-146, 2679-2684, 481-483,

zeznania świadka H. M. (1) - k.69-70, 205-207, 684-694,

zeznania świadka A. D. (1) - k.31-32, 507-509 (k.3334),

informacja CEL - k.2 (k.3331),

wydruk z bazy danych - osadzenia - k.93 (k.3332),

odpis decyzji o wymeldowaniu - k.281 (k.3332),

informacja z KP O. - k.416-448 (k.3332),

za świadczenie wojskowego biura emerytalnego - k.780 (k.3333),

karta informacyjna leczenia - k.995 (k.3333),

wyrok SR w Gdyni w sprawie o eksmisj ę - k.996 (k.3333).

W dniu 26.09.2009 roku oskarżony D. M. (1) zawarł związek małżeński z A. S. (1), po czym urodziło mu się dziecko. Małżonkowie początkowo zamieszkiwali wspólnie w P. i ich relacje układały się poprawnie. Oskarżony zajmował się dzieckiem, podejmował prace dorywcze, łożył na utrzymanie rodziny. Nie trwało to jednak długo, gdyż oskarżony zaczął nadużywać alkoholu, co generowało konflikty małżeńskie. Małżonkowie kilkukrotnie rozstawali się na krótkie okresy czasu, po czym dochodzili do porozumienia, ale relacje te stopniowo się pogarszały. W 2010 roku, w wyniku narastania konfliktu żona oskarżonego, wraz z dzieckiem zamieszkała u swojej matki w G. (ul. (...). D.), zaś oskarżony okresowo zamieszkiwał w różnych miejscach, w tym czasami w mieszkaniu swoich rodziców przy ul. (...) w G.. Pomimo narastającego konfliktu z ojcem oskarżony często odwiedzał swoją matkę, z którą pozostawał w bardzo dobrych stosunkach. Od połowy lipca 2011r. - po kolejnej kłótni z żoną - oskarżony mieszkał czasowo u swoich rodziców. W dniu 23.07.2011r. J. M. (1) ostatecznie wyrzucił oskarżonego z mieszkania, gdyż ten poprzedniej nocy wrócił do domu nietrzeźwy, zachowywał się głośno i zakłócał spokój rodzicom oraz innym mieszkańcom bloku. Oskarżony miał zakaz powrotu do mieszkania rodziców, a jego rzeczy osobiste zostały spakowane do torby, umieszczonej następnie w pokoju H. M. (1).

Dowody: częściowo wyjaśnienia osk. D. S. - M. - k.87-92,

zeznania świadka J. M. - k.71-73, 799-807,

zeznania świadka T. S. (1) - k.2677-2678,

zeznania świadka A. M. (1) - k.2679-2684, 141, 144-146, 481-483,

zeznania świadka H. M. - k.3010-3019, 69-70, 205-207,

informacja CEL - k.2 (k.3331),

wywiad środowiskowy - k.578 (k.3333).

W nocy z 30/31 lipca 2011r. oskarżony przebywał z kolegami w pubie znajdującym się niedaleko miejsca zamieszkania jego rodziców. Wypił tam kilka piw (ok. 3-4). Około północy postanowił udać się do mieszkania rodziców, aby zabrać swoją torbę z rzeczami.

Dowody: częściowo wyjaśnienia osk. D. S. - M. - k.87-92, 123, 476-479,

Ponieważ mieszkanie to znajduje się na parterze (wysoki parter), oskarżony zapukał w okno pokoju, w którym spała jego matka H. M. (1). Było to k. godziny 0:10. Obudził matkę swoim pukaniem. H. M. (1) udała się od razu do pokoju, w którym spał jej mąż (pokój z oknem na przeciwną stronę bloku), obudziła go i poinformowała go, że przyszedł syn, chce wejść do domu i zabrać swoje rzeczy. Gdy J. M. (1) wstał z łóżka, oskarżony był już pod drzwiami wejściowymi do mieszkania i domagał się wpuszczenia go do środka; kopał w drzwi. J. M. (1) powiedział mu (przez drzwi), że ma przyjść w dzień, to dostanie swojej rzeczy. Oskarżony nadal domagał się wpuszczenia go do środka, więc ojciec powiedział mu, że może mu podać rzeczy przez okno. Był wówczas ubrany jedynie w slipy i podkoszulkę, zaś na nogach miał kapcie. Poszedł do pokoju swojej żony, wziął torbę z rzeczami oskarżonego i - po otwarciu okna przez żonę - położył torbę na zewnętrznym parapecie, aby oskarżony mógł ją sobie ściągnąć. Nie czekając udał się w stronę swojego pokoju. W tym momencie oskarżony (który stał już pod tym oknem) wepchnął energicznie torbę do wnętrza mieszkania - tak, że uderzyła ona H. M. (1), powodując jej upadek na meble. Następnie oskarżony wskoczył do pokoju przez okno i natychmiast ruszył w stronę ojca. H. M. (1) zdążyła tylko krzyknąć do syna: „zostaw go !”. Oskarżony doskoczył do ojca i zaatakował go w przedpokoju, uderzając go rękoma w głowę i po całym ciele. Doszło szarpaniny, oskarżony cały czas był agresywny wobec J. M. (1). Widząc tę sytuację i chcąc ratować męża, a w szczególności umożliwić mu ucieczkę, H. M. (1) przekręciła zamek i otworzyła na oścież drzwi wejściowe do mieszkania. Pokrzywdzony J. M. (1) wykorzystał tę sytuację i głośno krzycząc „ratunku !, pomocy !” opuścił szybko mieszkanie, udając się schodami w górę klatki schodowej. W tym czasie oskarżony poszedł do kuchni, zabrał z niej nóż z czarną rękojeścią, po czym wybiegł z mieszkania i udał się za ojcem w górę klatki schodowej. Wychodząc z mieszkania - w obecności matki - powiedział „pójdę siedzieć, a wykończę go”. Na klatce schodowej oskarżony krzyczał do ojca, że go zabije, że będzie z nim koniec. Po opuszczeniu przez oskarżonego mieszkania H. M. (1) poszła do dużego pokoju, skąd zadzwoniła do swojej córki (mieszkającej z mężem w G.), przekazując jej, że D. bije ojca, ugodził go nożem, a także prosząc ją, aby ta szybko przyjechała oraz aby zadzwoniła na Policję i pogotowie. Do końca zdarzenia H. M. (1) nie opuszczała już swojego mieszkania.

Dowody: zeznania świadka J. M. - k.71-73, 799-807, 2627-2631,

zapis eksperymentu procesowego - k. 1215 (odtw. - k.2770),

protok ół eksperymentu procesowego - k.844-847 (k.3333),

zeznania świadka H. M. - k.19, 3010-3019 (częściowo), 69-70, 205-207, 684-694,

zeznania świadka M. S. (1) - k.27-28, 504-506 (k.3334),

dokumentacja fotograficzna - k.17v (k.3331), 930 (k.3333),

protok ół oględzin miejsca z dokumentacją fotograficzną - k.852-881 (k.3333).

Oskarżony w tym czasie, trzymając w ręku nóż kuchenny, gonił J. M. (1) w górę klatki schodowej i próbował zadawać mu ciosy tym nożem. Krzyczał, że go zabije. Pokrzywdzony wzywał pomocy, pukał do drzwi sąsiadów, lecz nikt mu nie otwierał. Uciekając przed oskarżonym starał się unikać wyprowadzanych ciosów oraz osłaniać się przed nimi. Na wysokości I piętra oskarżony zadał ojcu trzy ciosy nożem w okolicy szyi i żuchwy, powodując rany cięte. Pokrzywdzony zaczął mocno krwawić, jego koszulka pokryta został obficie krwią, na klatce schodowej także powstały liczne zabrudzenia od krwi. Pokrzywdzony nadal przemieszczał się w górę klatki schodowej, a oskarżony szedł za nim i go atakował. Wykonywał szerokie ruchy nożem, kierując je w okolice klatki piersiowej, szyi i głowy; cały czas groził pokrzywdzonemu, że go zabije, „skróci o głowę”; wypowiadał słowa: „kurwo, ja cię zabiję”. Pokrzywdzony szedł w górę tyłem, zwrócony twarzą do oskarżonego; osłaniał się rękoma przed uderzeniami, doznając urazów rąk, w tym ramienia i przedramienia ręki prawej. Na wysokości III piętra J. M. (1) udało się wyrwać nóż oskarżonemu; wyrywając złapał nóż częściowo za rękojeść, a częściowo za ostrze. Nóż ten miał wygięte ostrze, gdyż odkształciło się ono (zgięło) podczas tego zdarzenia. Gdy oskarżony utracił nóż, natychmiast uciekł z III piętra w dół klatki schodowej, zaś pokrzywdzony - trzymając nóż w ręce - dotarł na IV piętro, gdzie pukał do drzwi mieszkania nr (...).

Dowody: zeznania świadka J. M. - k.71-73, 799-807 (częściowo), (...)- (...) (częściowo),

zapis eksperymentu procesowego - k. 1215 (odtw. - k.2770),

protok ół eksperymentu procesowego - k.844-847 (k.3333),

zeznania świadka H. M. - k.205-207,

zeznania świadka K. S. (1) - k.21, 621-622 (k.3334),

zeznania świadka M. C. (1) - k.22, 567-568 (k.3334),

zeznania świadka M. S. (1) - k.27-28, 504-506 (k.3334),

zeznania świadka A. D. (1) - k.31-32, 507-509 (k.3334),

zeznania świadka M. P. (1) - k.139-140, 511-512 (k.3334),

zeznania świadka T. B. (1) - k.23-24, 644-648 (k.3334),

dokumentacja fotograficzna - k.13-14v (k.3331), k.215, 543 (k.3332),

protok ół oględzin ciała - k.137-138 (k.3332),

protok ół oględzin rzeczy - k.196-198 (k.3332),

opinia z zakresu genetyki sądowej - k.1687-1696 (k.3333),

zeznania bieg łego R. P. - k.1786-1787 (k.33334),

zeznania bieg łej A. D. - K. - k.1787 (k.3334).

Drzwi otworzył sąsiad R. P. (2), którego obudziło głośne pukanie do drzwi; wpuścił J. M. (1) do środka. Pokrzywdzony trzymał w ręce wygięty i zakrwawiony nóż z czarną rękojeścią; drugą ręką trzymał się za szyję; zamknął drzwi wejściowe od środka na zamek, argumentując to tym, że syn go goni. Prosił też o szybkie wezwanie pogotowia, gdyż może się wykrwawić. Mówił sąsiadowi, że syn pchnął go nożem. Sąsiad miał rozładowany swój telefon, więc poszedł do sąsiadki z tego samego piętra A. D. (1) (mieszkanie nr (...)) i poprosił o to, by przedzwoniła ona na pogotowie i Policję. Sąsiadka poinformowała go, że już to zrobiła. Uczyniła to już wcześniej, gdyż słyszała odgłosy awantury na klatce. W mieszkaniu nr (...) pokrzywdzony pozostawił ślady krwi.

Dowody: zeznania świadka J. M. - k.71-73, 799-807, 2627-2631,

zeznania świadka R. P. - k.29-30, 509-511, 624 (k.3334),

zeznania świadka A. D. (1) - k.31-32, 507-509 (k.3334),

protokół oględzin miejsca - k.9-11 (k.3331),

dokumentacja fotograficzna - k.15-16 (k.3331), k.543 (k.3332).

Pierwsza na miejsce przybyła karetka pogotowia. Oskarżony popędzał sanitariuszy, aby szybko poszli na górę, pokazywał im, gdzie mają iść. Sanitariusze udali się na IV piętro, do mieszkania nr (...), gdzie udzielili pierwszej pomocy pokrzywdzonemu J. M. (1). Jeden z nich wytrącił mu z ręki nóż; nóż ten pozostał na dywanie. Założono pokrzywdzonemu opatrunek na szyję, po czym sprowadzono go do karetki, aby przetransportować go do Szpitala Miejskiego w G., gdyż - zdaniem sanitariusza - rana szyi zagrażała życiu J. M. (1). Pokrzywdzony był hospitalizowany w tej placówce przez okres 3 dni - na obserwacji. Zaopatrzone tam zostały trzy powierzchowne rany cięte szyi o długościach: 2, 3 i 10 centymetrów. Nie wykonywano transfuzji krwi. Pokrzywdzony znajdował się w stanie ogólnym dobrym.

Dowody: zeznania świadka J. M. - k.799-807,

zeznania świadka H. M. - k. 3010-3019, 19, 69-70,

zeznania świadka M. C. - k. 22 (k.3334),

zeznania świadka R. P. - k.29-30, 509-511 (k.3334),

zeznania świadka R. L. - k.39-40, 616-617 (k.3334),

zeznania świadka M. M. (1) - k.66-67, 617-619 (k.3334),

zeznania świadka M. W. - k.37-38 (k.3334),

protok ół oględzin miejsca - k.9-11 (k.3331),

informacja pogotowia ratunkowego - k.527-530 (k.3332).

Jeszcze w czasie udzielania pokrzywdzonemu pomocy medycznej w mieszkaniu nr (...), ma miejsce przybyli funkcjonariusze Policji, którzy od H. M. (1) (stojącej w progu swojego mieszkania) dowiedzieli się, że syn pobiegł do góry za ojcem. Na wysokości I piętra spotkali oni oskarżonego, schodzącego z góry na dół. Powiedział on wówczas, że ugodził on ojca nożem w okolicę szyi, a ojciec jest w mieszkaniu nr (...). Oskarżony został zatrzymany, przekazany kolejnemu patrolowi, który przybył w tym czasie na miejsce zdarzenia, po czym przewieziony do komisariatu Policji. Już podczas zatrzymania mówił funkcjonariuszom Policji, że ojciec zaatakował go nożem, a on tylko się bronił, a także, że nie pozwoli krzywdzić matki. W czasie konwoju oskarżony opowiadał funkcjonariuszom, że od dzieciństwa był przez ojca gnębiony i w końcu nie wytrzymał - musiał to zrobić.

Dowody: zeznania świadka J. M. - k.71-73, 799-807, 2627-2631,

zeznania świadka H. M. - k.67-70,

zeznania świadka K. S. (1) - k.21, 621-622 (k.3334),

zeznania świadka M. C. (1) - k.22, 567-568 (k.3334),

zeznania świadka M. G. (1) - k.25-26, 501-503 (k.3334),

zeznania świadka M. S. (1) - k.27-28, 504-506 (k.3334),

zeznania świadka T. B. (1) - k.23-24, 644-648 (k.3334),

protok ół zatrzymania osoby - k. 3 (k.3331).

Bezpośrednio po przywiezieniu do komisariatu poddano oskarżonego badaniu na zawartość alkoholu w organizmie. Wynik I badania (godz. 1:04) to 1,22 mg/dm3, zaś II badania (godz. 1:27) - 1,08 mg/dm3.

Dowody: zeznania świadka K. S. - k.21 (k.3334),

protok ół badania zawartości alkoholu w organizmie - k.5 (k.3331).

Od pokrzywdzonego J. M. (1) w szpitalu pobrano krew celem ustalenia jego stanu trzeźwości. Po przeprowadzeniu badań ustalono, że w jego krwi brak jest obecności alkoholu etylowego.

Dowód: opinia kryminalistyczna - k.270 (k.3332).

Podczas zdarzenia z udziałem oskarżonego i pokrzywdzonego J. M. (1) kilkukrotnie Komenda Miejska Policji w G. była telefonicznie informowana o tym zajściu. Jako pierwsza kontaktowała się w tej sprawie M. P. (1) (mieszkanie nr (...)). Kolejny telefon w tej sprawie wykonała córka J. i H. M. (1), proszona o to telefonicznie przez matkę. Trzecia informacja telefoniczna pochodziła od sąsiadki A. D. (1) (mieszkanie nr (...)). Jako czwarty dodzwonił się na Policję oskarżony D. M. (1), który łączył się z telefonu komórkowego swojej matki H. M. (1). Informował dyżurnego o „wypadku”, o pobiciu, o ranach „prawie śmiertelnych”; twierdził w rozmowie, że ojciec znęcał się nad matką i oskarżony go pobił; żądał szybkiego przyjazdu. Ostatni telefon wykonała ponownie świadek A. D. (1), która ponaglała służby.

Dowody: zeznania świadka A. K. - k.34-35, 623 (k.3334),

notatka urz ędowa - k.33 (k.3331), k.276 (k.3332),

dane operatora telekomunikacyjnego - k.243 (k.3332),

zapis rozm ów (audio) - k.275 (k.3332), odtw. - k.2771,

informacja operatora telekomunikacyjnego - k.849-851 (k.3333).

W wyniku zdarzenia pokrzywdzony J. M. (1) doznał rozległej (dużej) płatowej rany ciętej zlokalizowanej w okolicy podżuchwowej lewej, obejmującej skórę i tkankę tłuszczową podskórną oraz powierzchowne naczynia, wymagającej chirurgicznego zaopatrzenia. W czasie trzydniowej hospitalizacji w oddziale chirurgicznym stan ogólny pokrzywdzonego był dobry. Ponadto pokrzywdzony doznał także powierzchownych ran ciętych: czterech w okolicy zausznej lewej, jednej długiej u nasady szyi po stronie lewej i przylegającej górnej, przedniej powierzchni klatki piersiowej; na ramieniu i przedramieniu prawym oraz kilku na dłoniowej powierzchni ręki prawej (nacięcia naskórka). Z opisanych uszkodzeń jedynie następstwa rozległej, płatowej rany ciętej w okolicy podżuchwowej spowodowały naruszenie czynności narządów ciała (narządu żucia) i rozstrój zdrowia trwające dłużej niż 7 dni, nie powodując ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w rozumieniu art. 156 kk.

Charakter, rozległość i lokalizacja samej rany oraz informacje zawarte w dostępnej dokumentacji medycznej wskazują, że w czasie zdarzenia pokrzywdzony J. M. (1) nie był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub nastąpienie skutku określonego w art. 156 kk. Jednakże sytuacja w której znalazł się pokrzywdzony naraziła go (potencjalnie) na powstanie obrażeń kwalifikowanych z art. 156 kk, a nawet na niebezpieczeństwo utraty życia - na skutek wykrwawienia w przypadku uszkodzenia naczyń krwionośnych szyi. Biorąc pod uwagę mechanizm powstałych uszkodzeń, charakter użytego narzędzia i sposób działania tego narzędzia - kwestią przypadku było, że nie doszło u pokrzywdzonego do uszkodzenia głębszych struktur szyi, w tym dużych naczyń szyi (np. ułożonej powierzchownie w tym miejscu tętnicy szyjnej).

Uszkodzenia stwierdzone u pokrzywdzonego powstały wskutek urazów mechanicznych zadanych ręką obcą, przy użyciu narzędzia ostrokrawędzistego, ostrokończystego, jakim był nóż, przemawiając przeciwko ich powstaniu wskutek przypadkowego nadziania się na takie narzędzie trzymane w ręce obcej. Nieprawdopodobne jest także, aby rana płatowa powstała podczas szarpaniny i wyrywania noża pokrzywdzonemu.

Uszkodzenia w obrębie ręki prawej, ramienia i przedramienia wskazują, że do uszkodzeń ręki mogło do nich dojść przy próbie pochwycenia za brzeszczot noża, a uszkodzenia ramienia i przedramienia mogły powstać podczas osłaniania się przed zadawanymi ciosami (uszkodzenia obronne).

Dowody: dokumentacja lekarska - k.47-54, 59-65, 68, 289-307 (k.3332),

opinia s ądowo - lekarska (W. M.) - k.56-57, 285 (k.3332),

protok ół oględzin ciała - k.137-138 (k.3332),

dokumentacja fotograficzna - k.215, 286-287 (k.3332),

opinia s ądowo - lekarska (ZMS) - k.1222-1227 (k.3333),

zeznania bieg łego W. M. - k.2685-2691, 513-515, 619-621,

zeznania bieg łego Z. J. (1) - k.2840-2849, 1444-1450, 3020-3025.

W toku postępowania przygotowawczego oskarżony D. M. (1) poddany został badaniom psychiatrycznym przeprowadzonym przez dwóch biegłych lekarzy psychiatrów. W wydanej po badaniu oskarżonego, a także po analizie danych z akt sprawy, opinii biegli wskazali, że oskarżony nie jest chory psychicznie, ani upośledzony umysłowo. Stwierdzili u niego osobowość nieprawidłową (zaburzenia charakteru), zaniedbanie środowiskowe, nadużywanie alkoholu w wywiadzie i innych opiniach psychiatrycznych. Biegli wskazali, że podczas zdarzenia oskarżony znajdował się w stanie upojenia alkoholowego prostego. Stwierdzili, że w przypadku oskarżonego i zarzucanego mu czynu nie zachodzą przesłanki z art. 31 §1 lub §2 kk. Stwierdzone u oskarżonego zaburzenia charakteru są skutkiem nadużywania przez niego alkoholu. Nie ujawniono u oskarżonego zaburzeń psychotycznych; w analizowanym przypadku zachowana została kolejność i konsekwencja realizowanego działania.

Dowody: opinia sądowo - psychiatryczna - k.327-330 (k.3332),

zeznania bieg łej E. O. - k.483-484 (k.3334),

zeznania bieg łej J. K. - k.484 (k.3334).

Oskarżony D. M. (1) ma 41 lat, wykształcenie zawodowe - ślusarz maszynowy. Przed zatrzymaniem pracował jako pracownik magazynowy oraz operator wózków widłowych, z dochodem miesięcznym ok. 4.000 zł. netto. Jest osobą rozwiedzioną, ojcem jednego dziecka (syna) w wieku 5 lat. Nie posiada majątku przedstawiającego istotną wartość. Stan zdrowia ogólnie dobry. W dzieciństwie oskarżony systematycznie uciekał z domu, miał problemy z nauką, przebywał w towarzystwie osób popełniających przestępstwa, sam wchodząc w konflikty z prawem. W konsekwencji przebywał w zakładzie poprawczym. Przestępstwa popełniał celem szybkiego i łatwego zdobycia pieniędzy oraz zyskania pozycji w środowisku koleżeńskim. Po opuszczeniu zakładu karnego w 2008 roku deklarował wobec kuratora chęć zerwania z dotychczasowym trybem życia, poprawy zachowania. Po zawarciu związku małżeńskiego w 2009 roku oskarżony pracował zarobkowo, sytuacja materialna rodziny była stabilna. Po urodzeniu się syna oskarżony opiekował się dzieckiem, z którym był związany emocjonalnie. W miejscu zamieszkania nie ujawniał zachowań agresywnych lub konfliktowych. W 2010 roku żona oskarżonego zamieszkała z dzieckiem u swojej matki, zaś oskarżony okresowo mieszkał z nimi lub u swoich rodziców. Systematycznie odwiedzał żonę i dziecko, pomagał w codziennych obowiązkach. W czerwcu 2012r. związek małżeński oskarżonego został rozwiązany przez rozwód - bez orzekania o winie. W środowisku sąsiedzkim oskarżony nie był bliżej znany, uważany był za osobę bezkonfliktową, nie był widywany pod wpływem alkoholu. W miejscowej jednostce Policji posiada opinię negatywną - z uwagi na popełnianie przestępstw w przeszłości. W 2013r. oskarżony uzyskał orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności (do 2018r.) z uwagi na zaburzenia zachowania i emocji.

Dowody: oświadczenie oskarżonego - k.2469,

wywiad środowiskowy - k. 246-247 (k.3331), k.578-579 (k.3333),

odpis wyroku w sprawie II C 901/12 - k.1549-1550 (k.3333),

dokumentacja lekarska oskar żonego - k.3307-3310 (k.3334).

Oskarżony D. M. (1) był w przeszłości wielokrotnie karany sądownie. W okresie od 1993 roku do 2011 roku był skazywany 11 razy, w tym za przestępstwa z art. 214 §2 d.kk, art. 208 d.kk, art. 227 §2 d.kk, art. 199 §1 d.kk, art. 278 §1 kk i art. 279 §1 kk (w tym w warunkach recydywy), at. 288 §1 kk, art. 226 §1 kk (dwukrotnie), art. 159 kk, art. 178a §1 kk (dwukrotnie). Wielokrotnie odbywał kary pozbawienia wolności. Przed zatrzymaniem przebywał na wolności od dnia 22.10.2008r., kiedy to został przedterminowo, warunkowo zwolniony z odbycia reszty kary pozbawienia wolności. W okresie od 25.07.2000r. do 31.07.2000r., od 11.08.2002r. do 11.08.2002r. oraz od 10.03.2006r. do 20.10.2008r. oskarżony odbywał karę łączną 2 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności, wymierzoną mu wyrokiem łącznym Sądu Okręgowego w Gdańsku z dnia 23.06.2008r. w sprawie IV K 21/08, obejmującą karę wymierzoną wyrokiem Sądu Rejonowego w Gdyni z dnia 16.01.2007r. w sprawie II K 626/01 za przestępstwo z art. 159 kk.

Dowody: karta karna - k. 3063-3065 (k.3333),

informacja o pobytach i orzeczeniach - k.452-456 (k.3332),

odpisy wyrok ów - k. 190-195, 208-211, 253-267, 272-273, 280 (k.3332), k.1316-1365 (k.3333).

Podczas pobytu oskarżonego w warunkach aresztu śledczego (w toku niniejszej sprawy) jego zachowanie było zmienne. Był karany dyscyplinarnie za niszczenie mienia kwaterunkowego oraz zachowania wulgarne; nagradzany za stosowanie się do przepisów porządkowych jednostki penitencjarnej. W stosunku do przełożonych najczęściej zachowuje się grzecznie, relacje z osadzonymi układa zgodnie. Wykazuje problemy przystosowawcze do warunków izolacji penitencjarnej. Został objęty opieką ochronno - psychologiczną. W związku z zachowaniami związanymi z niszczeniem mienia stosowano wobec oskarżonego środki przymusu bezpośredniego.

Dowody: opinia z AŚ - k.451 (k.3332),

informacja A Ś w G. - k.489 (k.3332), k.1581, 2565 (k.3333).

***

W toku postępowania przygotowawczego oskarżony D. M. (1) nie przyznawał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.

Podczas pierwszego przesłuchania wyjaśnił, że poszedł ok. północy do mieszkania rodziców, aby zobaczyć się z matką. Słyszał hałasy dobiegające z mieszkania, gdy siedział na ławce przed blokiem. Ojciec wydzierał się na matkę, wyzywał ją; oskarżony słyszał uderzenia o ścianę. Oskarżony dodał, że ojciec bił ich w domu, przychodził pijany, wyrzucał ich z domu. Oskarżony chciał ojca uspokoić, jak to już wcześniej bywało. Ojciec nie chciał otworzyć domofonu, nic nie mówił przez domofon. Oskarżony poszedł wówczas pod okno matki, zapukał, a matka mu otworzyła. Mówiła, że mąż się awanturuje i bije ją. Oskarżony wskoczył wówczas do środka przez okno i poszedł do kuchni, gdzie ojciec kroił coś nożem. Mówił mu, żeby się uspokoił. Ojciec darł się na niego. Oskarżony chciał się napić herbaty; mówił ojcu, aby ten położył się spać. Ojciec coś robił z nożem, chyba chciał go wbić oskarżonemu. Kazał mu wypierdalać, machał mu nożem na wysokości brzucha. Zaczęli się szarpać, po czym znaleźli się na korytarzu mieszkania. Ojciec miał krew w okolicy szyi. Oskarżony go odepchnął i ojciec uciekł na klatkę. Oskarżony zadzwonił wówczas z telefonu komórkowego matki na Policje i na pogotowie. Wyjaśnił, że nie wie, skąd wzięły się rany cięte u ojca, nie szedł tam z zamiarem zabicia. Ojciec całe życie się go czepia, uważa, że wszystko robi źle. Oskarżony zaprzeczył, aby miał grozić ojcu. Na klatkę wyszedł dopiero wtedy, gdy podjechało pogotowie. Nie był pewien, czy miał nóż w ręku; próbował go wyrwać ojcu; nie machał nim. Miał przecięty palec. Łapał ojca za ręce, wykręcał je. Nie próbował ojcu poderżnąć gardła - bronił się. Nie gonił ojca po klatce schodowej, nie wychodził z mieszkania do czasu przyjazdu pogotowia. Uspokajał matkę. Nie wie, co stało się z nożem. W tym dniu wypił 3-4 piwa w pubie, a potem jeszcze jedno na ławce. Mieszkał w tym czasie z żoną i dzieckiem na P.. D.. Chciał odwiedzić matkę i zabrać swoje rzeczy. Czasem odwiedza matkę po północy. Nie bił ojca pięściami, nie kopał. Drzwi na klatkę ojciec otworzył sam. Ojciec wzywał pomocy, gdy uciekał na klatkę. Oskarżony zaprzeczył, aby miał mówić policjantom, że dźgnął ojca nożem, lecz mówił, że była awantura. Już wcześniej uspokajał ojca, bywały bójki, ale ojciec chodził spać. Ojciec pił od dawna, robił awantury. Oskarżony przyznał, że może krzyknął coś na klatce jak groźbę zabicia, ale nie miał takiego zamiaru. Z żoną rozstawał się 3-4 razy, ale po 2-3 dniach godzili się. Zaprzeczył, aby nadużywał alkoholu. Oskarżony podał, że nie pamięta, aby nóż kuchenny się wygiął podczas tego zdarzenia. Dodał, że ojciec bił go do 16-go roku życia; podobnie siostrę i matkę. Matkę traktował jak służącą, bił ją. (wyjaśnienia oskarżonego - k.87-92)

Podczas kolejnego przesłuchania w toku śledztwa (przed Sądem) oskarżony przyznał się jedynie do tego, że bił się i szarpał z ojcem; nie zadawał jednak żadnych ran. Zadzwonił na pogotowie, bo u ojca była krew. To on miał nóż. Ojciec krzyczał na matkę i bił ją już wcześniej - znęcał się nad nią. W tym dniu oskarżony wypił 2-4 piw. Nie wytrzymał nerwowo, jak usłyszał, że ojciec bije matkę. Nikt mu nie otworzył, więc pukał do okna. Wszedł do środka, bo matka mówiła, że ojciec ją bije. Ojciec siedział w tym czasie w kuchni, był pijany. Oskarżony przyznał, że może ojciec dostał od niego raz z piąstki, ale tego oskarżony nie pamięta. Oskarżony złapał go za kark i za szyję - żeby się uspokoił. On trzymał w ręku nóż. Zaprzeczył, aby miał biec za ojcem na klatce. (wyjaśnienia oskarżonego - k.87-92)

Podczas pierwszego rozpoznania niniejszej sprawy przed Sądem I instancji oskarżony D. M. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że wyszedł z baru, w którym pił alkohol z kolegami. Zobaczył zapalone światło w mieszkaniu rodziców. Słyszał z mieszkania krzyki i hałasy, odgłosy uderzeń o ścianę. Nikt nie otworzył mu domofonu, więc podszedł pod okno. Okno otworzyła matka, była zapłakana, ale mówiła, że da radę, poradzi sobie. Oskarżony wszedł, aby ojca uspokoić, poszedł do kuchni. Ojciec zaczął machać nożem, ubliżał oskarżonemu i jego żonie. Chciał dźgnąć oskarżonego nożem, ale ten zbił jego rękę i chwycił go za szyję. Bił ojca pięściami po brzuchu, bo chciał wyrwać mu nóż. Przemieścili się do przedpokoju, tam oskarżony wyrwał ojcu nóż. Wdział, że ojcu leciała krew. Odepchnął go na drzwi wejściowe, po czym wykonał telefon na pogotowie. Ojciec wyszedł na klatkę, a oskarżony pozostał w mieszkaniu; drzwi pozostały otwarte. Oskarżony przyznał, że krzyczał w emocjach, że ojca zabije, zajebie, jak ruszy on matkę. Nie biegł za ojcem, czekał na Policję i na pogotowie. Z sanitariuszami wyszedł na klatkę, szukał ojca. Ojciec był w mieszkaniu nr (...). Oskarżony zszedł na dół i na I lub II piętrze spotkał się z policjantami. Opowiedział im o zdarzeniu, po czym został umieszczony w radiowozie. Oskarżony dodał, że ojciec był w tym czasie pod wpływem alkoholu; takie zdarzenie miało miejsce nie pierwszy już raz. Nóż miał ok. 30 cm, z czerwoną rękojeścią, był zaokrąglony, wcześniej był naprawiany. Po wyrwaniu go ojcu oskarżony wrzucił go do zlewu. Nóż ujawniony na IV pietrze został podrzucony do materiału dowodowego; nie ma tam DNA oskarżonego. Oskarżony podał, że podczas zdarzenia nie kopał ojca, nie krzyczał, że go zabije. Była szamotanina. Groźby pozbawienia życia były już po zajściu i nie były to groźby bezpośrednie. Po odczytaniu wyjaśnień z postępowania przygotowawczego oskarżony podał, że stał przy ławce i pił piwo; wypił do 4 piw. W domofonie była cisza. Rozmawiał z matką przez okno, leciały jej łzy. Oskarżony przez okno wszedł do środka i poszedł do kuchni. Chciał uspokoić ojca. Wtedy on zaczął wymachiwać nożem, wyzywać oskarżonego; doszło do szarpaniny. Oskarżony zbił rękę ojca i rzucił się na jego szyję. Ojciec trzymał nóż. Oskarżony zadawał mu ciosy pięścią i zabrał mu nóż na korytarzu w mieszkaniu. Odepchnął ojca na drzwi. Zobaczył wówczas u ojca krew. Nóż wrzucił do zlewu. Nie zadawał ojcu uderzeń nożem. (k.476-479)

W późniejszych swych wyjaśnieniach - po odtworzeniu zapisu audio - oskarżony podał, to był jego głos na rozmowie z komunikatora. Dzwonił wówczas z telefonu matki na nr 112. Dzwonił w celu udzielenia pomocy ojcu, bo widział u niego krew. Na pogotowie czekał na korytarzu na parterze - z matką. (k.649)

Podczas eksperymentu procesowego (odtworzenia przebiegu zdarzenia) oskarżony wskazał, że siedział na ławce i pił piwo; u ojca paliło się światło, słychać było krzyki matki i wyzwiska ojca. Oskarżony podszedł i słyszał głuche uderzenia, jakby o ścianę. Obszedł blok, zapukał w parapet i matka mu otworzyła. Była zapłakana i zdenerwowana. Oskarżony pytał, co ojciec jej zrobił, ale ona się nie żaliła. Oskarżony wszedł przez okno do pokoju matki, udał się do kuchni, gdzie przy blacie stał ojciec i robił coś do jedzenia. Wymachiwał w kierunku oskarżonego trzymanym w ręce nożem. Oskarżony chwycił ojca ramieniem za szyję i przeszli do przedpokoju. Ojciec trzymał nóż w ręce, a oskarżony próbował mu go odebrać. Był to nóż z czerwoną rękojeścią. Uderzył ojca kilka razy pięścią w twarz, po czym wyrwał mu ten nóż, który prawdopodobnie zahaczył ostrzem o szyję pokrzywdzonego. Specjalnie oskarżony tego nie robił - działał w obronie własnej i matki. Ojciec zaczął krwawić i oskarżony się przestraszył. Poszedł do matki po telefon, po czym zadzwonił na nr 112, wezwał pomoc, wyszedł na klatkę schodową. Ojca już nie było wówczas w mieszkaniu. Oskarżony na klatce mówił pokrzywdzonemu, że go zabije, jak skrzywdzi matkę - chciał go zastraszyć. Uspokoił matkę, a następnie przyjechało pogotowie. (k.846-847)

Oskarżony podał, że miał ranę palca, którą mu przemyto. Odbierał ojcu nóż, była to obrona przed napastnikiem. Złapał za ostrze i jego skóra była poszarpana. (k.884)

W dalszej części oskarżony wskazał, że był w tym dniu w barze (...), widział okna rodziców, w oknie ojca paliło się światło. W barze przebywał około godziny; wyszedł z baru sam. Nie miał żadnych problemów, aby zapukać w okno i przez nie wejść do środka. Nikt mu w tym nie pomagał, nie podsadzał go. Podczas zdarzenia lewą ręką zasłaniał tętnicę szyjną J. M. i nie był on narażony na niebezpieczeństwo utraty życia. (k.949-950)

Oskarżony dodał, że dźwignię na szyi pokrzywdzonego wykonywał lewą ręką, zaś nóż wyrywał mu prawą ręką. (k.1449)

Odnosząc się do zebranego w sprawie materiału dowodowego oskarżony podał, że ekspertyza dotycząca jego butów nie potwierdziła, że miał kopać pokrzywdzonego; brak jest tam DNA i krwi - tak jak i na rzeczach oskarżonego. Ślad na ścianie pochodzi od młotka. Obdukcja pokrzywdzonego wykazała brak ran, zaś dokumentacja medyczna została sfałszowana. (k.1451)

Podczas ponownego (obecnego) rozpoznania sprawy przed Sądem Okręgowym w Gdańsku oskarżony również nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Stwierdził, że pokrzywdzony był bez obrażeń, bo nie ma tego w dokumentacji medycznej; są tylko trzy powierzchowne rany cięte. Oskarżony ocenił, że pokrzywdzony nie był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia podczas jego obrony koniecznej. Podczas hospitalizacji także miał się dobrze. Rany na dłoniach i na klatce piersiowej to fotomontaż; nie potwierdzili ich świadkowie - lekarze oraz biegły M.. W śledztwie zaniechano badań DNA odnośnie noża, nie było też wizji lokalnej.

Po odczytaniu wyjaśnień z okresu śledztwa oskarżony podtrzymał je, zaznaczając, że działał w obronie matki i w obronie koniecznej, gdyż ojciec zaatakował go nożem; znęcał się nad rodziną od wielu lat. Było to już kolejne takie zdarzenie. Policja oskarżonego zawsze lekceważyła, co miało związek z jego przeszłością. Oskarżony dodał, że ojciec utrudniał mu kontakt z matką przed 2008r. Przyznał, że został skazany za pobicie ojca w latach 2005/2006 i otrzymał karę w zawieszeniu. Oskarżony podkreślił, że na klatce krzyczał pod wpływem emocji, nie wchodził na schody. Na klatkę wyszedł dopiero po przyjeździe pogotowia. Nie widział i nie słyszał już wówczas pokrzywdzonego, nie wiedział dokąd on poszedł. O pokrzywdzonego pytali sanitariusze. Oskarżony poszedł z nimi go góry, bo też szukał ojca; przestraszył się, że coś mu się stało. Oskarżony był na IV piętrze, ale sanitariusz mu nakazał, aby zszedł na dół i tam czekał na Policję. Oskarżony przyznał, że miał krew na ubraniu. Zauważył, że pokrzywdzony miał astmę i był po zawale.

Podtrzymał także kolejne swojej wyjaśnienia z postępowania przygotowawczego (z k.123). Przyznał, że zadał pokrzywdzonemu cios z „piąstki” w twarz, ale była to obrona konieczna, bo nie mógł mu wyrwać noża z ręki, nie sięgał. W końcu nóż wyrwał i wyrzucił go do zlewu w kuchni; potem poszedł dzwonić.

Po odczytaniu kolejnych wyjaśnień oskarżony wskazał, że nie było żadnej torby na parapecie, nie przewrócił matki, chwycił nóż za ostrze i nóż ten się wysunął. Miał rany cięte palców. Nóż wrzucił do zlewozmywaka. Wyrwał go w przedpokoju. Nie został on zabezpieczony z winy Prokuratury. Oskarżony wskazał w toku rozprawy na nóż z czerwoną rękojeścią (nr 5). Podał, że noża z czarną rękojeścią w ogóle nie widział podczas zdarzenia; miał kontakt tylko z jednym nożem. Dalej podał, że jego telefon był pierwszym z telefonów na Policję. Treść tamtego zawiadomienia mogła być przesadzona, może trochę nadinterpretował wówczas okoliczności - aby pogotowie przyjechało. Nóż z czerwoną rączka był wielokrotnie zalewany plastikiem na gorąco, zaś przed zabezpieczeniem mama musiała go naprawiać. Oskarżony także podał, że zeznania jego matki zostały wymuszone w komisariacie, matka była wówczas pod wpływem silnych leków, nie mogła mówić, podpisała protokół, bo musiała. Wskazał na zeznania świadka M. S., z których wynika, że H. M. (1) nie mogła zeznawać, bo była zdenerwowana. (k.2469-2475)

W dalszej części rozprawy oskarżony dodał, że biegły M. wskazał na powierzchowne rany. Nie zabezpieczono krwi J. M. (1) na rękach oskarżonego, co wyklucza odebranie noża. Wskazał na brak DNA pokrzywdzonego na butach oskarżonego, co wskazuje na brak kopania. Wskazał też na brak DNA i krwi oskarżonego na zabezpieczonym nożu, a powinna tam być ta krew, gdyż oskarżony doznał obrażeń ręki. Oskarżony podał, że brak było DNA na podeszwach jego butów, brak rany kłutej u pokrzywdzonego w dokumentacji medycznej; lekarze L. i M. także nie stwierdzili takiej rany. Pokrzywdzony w toku postępowania podawał różne lokalizacje tej rany - mostek, żebra, okolice serca. (k.2635-2636)

Po okazaniu odzieży zabezpieczonej w toku śledztwa oskarżony podał, że na szarej koszulce powinna być krew pokrzywdzonego. Rany cięte mogły powstać podczas odbierania noża pokrzywdzonemu. Nie było to celowe działanie oskarżonego. Być może pokrzywdzony sam sobie porobił takie nacięcia. Na okazanych rzeczach nie widać krwi. (k.2684-2685)

Po odtworzeniu zapisu eksperymentu procesowego oskarżony wyjaśnił, że obrażenia pokrzywdzonego nie zostały potwierdzone przez lekarzy, brak ich w dokumentacji medycznej. Na nożu brak jest DNA oskarżonego. Zaprzeczył, aby biegł na IV piętro; na jego butach brak jest krwi. Po zdarzeniu dzwonił na nr 112 z telefonu mamy i prosił o przyjazd karetki w trosce o zdrowie J. M. (1). Przestraszył się całą sytuacją, gdy wyrwał mu nóż. Podał, że w zgłoszeniu telefonicznym wyolbrzymił ten fakt, bo chciał, żeby się pospieszyli - w trosce o życie pokrzywdzonego. (k.2770-2771)

Oskarżony powtórzył, że ojciec znęcał się nad nim fizycznie i psychicznie od najmłodszych lat, jak i nad całą rodziną. Przyznał, że popełniał drobne kradzieże, gdyż potrzebował środków na żywność, a ojciec był alkoholikiem i przepijał pieniądze. (k.2899)

Podczas kolejnego odtwarzania zapisu audio-video z przebiegu eksperymentu procesowego (na wniosek oskarżonego) D. M. wyjaśnił, że nie jest możliwa wersja pokazywana podczas eksperymentu przez pokrzywdzonego. Gdyby oskarżony faktycznie kopał ojca, to by mu złamał szczękę. Powtórzył, że dokumentacja medyczna nie potwierdza obrażeń opisywanych przez pokrzywdzonego, w szczególności obrażeń od kopnięć lub uderzeń pięścią w twarz. Ponadto DNA oskarżonego i pokrzywdzonego byłoby na butach oskarżonego. Pokazywany przez pokrzywdzonego ślad na ścianie, rzekomo pochodzący od noża, w rzeczywistości pochodzi od uderzenia młotkiem - jest kwadratowy. Oskarżony wskazał ponownie na uchybienia proceduralne, których - jego zdaniem - miałaby się dopuścić Policja. Oskarżony wskazał, że gdyby atakował pokrzywdzonego aż do czwartego piętra, to on by tam nie dobiegł, leżałby na I piętrze. Pokrzywdzony podawał trzy różne lokalizacje rany kłutej, co jest fizycznie niemożliwe. Nie zabezpieczono koszulki pokrzywdzonego, a więc nie można potwierdzić, czy była taka rana kłuta. Oskarżony wyjaśnił, że nie mógł wejść na klatkę, bo domofon był zamknięty. Żaden z sąsiadów mu nie otwierał. Oskarżony wskazał, że nie mógł zabrać noża z szuflady, bo pokrzywdzony stał w kuchni w tym miejscu, gdzie wysuwa się szuflada. Zaprzeczył, aby przyszedł do mieszkania z jakimś nożem. Parapet jest na wysokości 190 cm i oskarżony mógłby tam wskoczyć bez problemu. Oskarżony dodał, że jego żona była bardzo zła, że oskarżony postanowił zamieszkać przez jakiś czas z matką - w trosce o jej zdrowie. Przez to miał kłótnie z żoną, że poświęca mało czasu swojej rodzinie, a opiekuje się mamą. Dalej oskarżony podał, że to ojciec chciał go zabić i to on był przez ojca atakowany nożem. Wyjaśnił, że jest osobą spokojną - dopóki ktoś nie wyprowadzi go z równowagi. Jest wulgarny słownie, nie jest agresywny czynnie. Jest osobą spokojną, a gdy jest konflikt, to wychodzi, odpuszcza.

Po zakończeniu odtwarzania oskarżony wyjaśnił nadto, że dokumentacja medyczna nie potwierdza obrażeń pokrzywdzonego na rękach, dłoniach, przedramieniu, ran ciętych, ran kłutych. Niemożliwym jest, aby lekarze pominęli takie obrażenia przy obdukcji. (k.3319-3328)

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Mając na uwadze całokształt zebranego w niniejszej sprawie materiału dowodowego, znacznie poszerzonego w toku obu prowadzonych postępowań przed Sądem I instancji, Sąd Okręgowy uznał, że okoliczności popełnienia czynu przypisanego oskarżonemu D. M. (1) nie budzą żadnych wątpliwości.

Opisany wyżej stan faktyczny ustalono zasadniczo na podstawie zeznań dwóch bezpośrednich świadków zdarzenia, tj. rodziców oskarżonego - H. M. (1) i J. M. (1), jak również na podstawie zeznań pozostałych świadków, licznych opinii biegłych oraz dowodów z dokumentów zgromadzonych w toku prowadzonego postępowania, w tym dokumentacji medycznej pokrzywdzonego J. M. (1). Wyjaśnieniom oskarżonego Sąd dał wiarę jedynie w ograniczonym zakresie, albowiem okazały się one w wielu miejscach sprzeczne z pozostałym materiałem dowodowym tejże sprawy, a nadto wykazywały niespójności i częsty brak logiki, o czym w dalszej części niniejszego uzasadnienia.

Już na wstępie należy podkreślić, że zeznania świadków H. M. (1) i J. M. (1) były przez Sąd oceniane ze szczególną wnikliwością, we wzajemnym powiązaniu ze sobą oraz z innymi dowodami, albowiem były one bardzo istotne z punktu widzenia ustalenia podstawy faktycznej wydanego wyroku, zaś - z drugiej strony - nie były one do końca konsekwentne, co wynika ze specyficznych relacji interpersonalnych panujących od dłuższego czasu w rodzinie małżonków M.. Uwarunkowania te muszą zostać omówione, gdyż mają wymierny wpływa na ocenę zeznań przywołanych świadków, w szczególności pozwolą wniknąć w przyczyny (motywy) zmiany pewnych fragmentów zeznań obu tych osób w późniejszych fazach postępowania, w sytuacji, gdy pierwsze relacje wymienionych świadków, prezentowane bezpośrednio po zatrzymaniu oskarżonego, były dość spójne i wzajemnie zgodne. Nie ulega wątpliwości, że pomiędzy oskarżonym i jego ojcem istnieje poważny konflikt personalny, sięgający wieku dziecięcego oskarżonego, eskalujący w ostatnich latach przed opisywanym zdarzeniem. Był on spowodowany z jednej strony metodami wychowawczymi ojca (żołnierza zawodowego) i stawianymi przez niego wymaganiami wobec syna, z drugiej zaś postawą oskarżonego, który metodom tym się nie poddawał, buntował się, wybrał swoją drogę życiową, nie akceptowaną przez ojca. Wzajemna niechęć, a wręcz nienawiść pomiędzy tymi osobami jest wyraźnie widoczna w treści zarówno zeznań J. M. (1), jak i wyjaśnień oskarżonego; była też często prezentowana na sali rozpraw w toku prowadzonego obecnie postępowania. Specyficzna jest także w tym sporze pozycja świadka H. M. (1) - matki oskarżonego, a jednocześnie żony pokrzywdzonego J. M. (1). Jest to osoba od lat zmagająca się z chorobą psychiczną, funkcjonująca w warunkach znaczącego podporządkowania mężowi, a jednocześnie utrzymująca poprawne i pozytywne relacje z synem D. M. (1). Oskarżony, skonfliktowany z ojcem, przychodził jednak do matki aby ją odwiedzać, a czasem nawet (np. podczas pobytu J. M. (1) w szpitalu) był przez nią przyjmowany do mieszkania w celu czasowego zamieszkania, zwłaszcza w sytuacji konfliktów małżeńskich w związku oskarżonego z jego żoną. To H. M. (1) przekonywała swojego męża, aby pozwolił oskarżonemu pomieszkiwać w ich domu, ponieważ nie ma się gdzie podziać, wstawiała się za nim jako matka, jednakże podporządkowywała się ostatecznie decyzjom podejmowanym w tym zakresie przez J. M. (1). Tak też było w okresie kilku dni poprzedzających omawiane zdarzenie, kiedy to decyzją pokrzywdzonego oskarżony został definitywnie wyproszony z mieszkania rodziców, a gdy w nocy pojawił się jednak pod oknem matki - ta nie odważyła się go wpuścić do środka i poszła o tym fakcie poinformować męża. Świadek H. M. (1) znalazła się w realiach omawianego zdarzenia z 31.07.2011r. w bardzo trudnej emocjonalnie sytuacji, gdyż jej zeznania - w obliczu zaistniałej konfrontacji - nie mogły być korzystne dla obu bliskich jej osób, tj. męża i syna.

Wyprzedzając nieco dalsze rozważania należy już w tym miejscu podkreślić, że Sąd zasadniczo dał wiarę zeznaniom świadków J. M. (1) i H. M. (1) składanym na wstępie prowadzonego postępowania, bezpośrednio po zdarzeniu, kiedy to niejako „na gorąco” relacjonowali oni przebieg nocnych wydarzeń w ich mieszkaniu, najlepiej pamiętali szczegóły i okoliczności zdarzenia, nie mieli jeszcze czasu na „koloryzowanie” swoich wypowiedzi i czynienie kalkulacji w zakresie wspierania lub komplikowania sytuacji procesowej oskarżonego; co ważne - nie mieli także wówczas kontaktu ze sobą, gdyż pokrzywdzony został przewieziony do szpitala, zaś jego żona do najbliższej jednostki Policji. Co jednak najważniejsze - właśnie te początkowe relacje pokrzywdzonego i jego żony wykazują się największą spójnością wewnętrzną, jak i wzajemną korelacją w sferze podawanych faktów. Późniejsze zeznania tych osób zawierają pewne zmiany, przy czym można je określić jako dwubiegunowe - pokrzywdzony J. M. (1) dodawał pewne elementy i okoliczności niekorzystne dla oskarżonego, aby zwiększyć siłę swojego przekazu w kierunku na niekorzyść syna, zaś świadek H. M. (1) - przeciwnie - wycofywała się z wcześniej podawanych fragmentów własnej relacji, usuwając z niej elementy negatywnie oddziałujące na istotę i zakres odpowiedzialności karnej jej syna D. M. (1).

Sąd dał wiarę zeznaniom świadka J. M. (1) odnośnie jego trudnych relacji z synem, konfliktu związanego ze wspólnym zamieszkiwaniem, wymeldowania syna z mieszkania rodziców, zakazania mu wstępu do mieszkania na kilka dni przed zdarzeniem, albowiem są one jasne i konsekwentne, zgodne z zeznaniami H. M. (1), a nadto z dokumentami zgromadzonymi w sprawie, w tym decyzją o wymeldowaniu oraz wyrokiem eksmisyjnym. Co do początkowego etapu zdarzenia z dnia 31.07.2011r. także zeznania te nie budzą jakichkolwiek kontrowersji. Nie ulega wątpliwości, że oskarżony pojawił się pod oknem swojej matki, co spowodowało pewnego rodzaju zamieszkanie wśród domowników, doszło też do wystawienia torby oskarżonego na parapet, po czym oskarżony wskoczył do środka mieszkania. Relacja ta jest zgodna z zeznaniami świadka H. M., jak i wyjaśnieniami oskarżonego, który nie zaprzeczał, że do mieszkania przez okno się faktycznie dostał. Świadek H. M. potwierdziła także, że jej mąż rozmawiał z synem przez drzwi wejściowe i mówił mu, żeby przyszedł po swoje rzeczy za dnia; przyznała również, że została uderzona wepchniętą przez oskarżonego torbą i upadła. Co do dalszego przebiegu wydarzeń Sąd uznał za wiarygodne - co już wyżej sygnalizowano - zeznania świadka J. M. złożone podczas jedynego przesłuchania w toku postępowania przygotowawczego. Wówczas to pokrzywdzony w miarę precyzyjnie, jasno i chronologicznie opisał przebieg zdarzenia, które miało miejsce już w środku mieszkania, głównie w przedpokoju, kiedy to oskarżony zaatakował go od razu po wejściu przez okno do mieszkania, uderzał go po głowie i innych częściach ciała, doprowadzając do szarpaniny obu mężczyzn, co wywołało z kolei reakcję obronną H. M. (1) (otwarcie drzwi na klatkę schodową w celu umożliwienia mężowi ucieczki). Wiarygodne są także zeznania J. M., że w pewnym momencie szarpiący się rozłączyli, po czym oskarżony poszedł do kuchni po nóż, zaś pokrzywdzony wybiegł na klatkę schodową i udał się schodami w górę w celu uzyskania pomocy ze strony sąsiadów. Relacja ta w pełni koresponduje z początkowymi zeznaniami świadka H. M. (1) - jedynego bezpośredniego świadka (obserwatora) tych wydarzeń. Podobnie należy ocenić zeznania J. M. co do gróźb wypowiadanych przez oskarżonego pod jego adresem już na klatce schodowej; okoliczność tę potwierdziła świadek H. M. (1), a nawet (częściowo) oskarżony, który podał jednak, że było to w emocjach i chodziło o obronę matki - zastraszenie ojca, by nie krzywdził matki. Groźby te słyszała także sąsiadka z góry - świadek A. D. (1).

Tym samym Sąd nie dał wiary późniejszym, odmiennym twierdzeniom świadka J. M. (1) (wygłaszanym przed Sądem oraz podczas eksperymentu procesowego odtworzonego podczas rozprawy, gdzie powtórzył swoją relację), że oskarżony uniemożliwiał matce otwarcie drzwi na klatkę (odepchnął ją), i że zadawał mu ciosy nożem już w mieszkaniu, przed wyjściem na klatkę, albowiem ta wersja pojawiła się później, nie znajduje potwierdzenia w zeznaniach świadka H. M., a nadto w mieszkaniu małżonków M. nie ujawniono śladów krwi, które musiałyby powstać z tak obficie krwawiących ran (ślady te pojawiają się od wysokości I piętra, co wynika z oględzin oraz zeznań interweniujących na miejscu funkcjonariuszy Policji). Z zeznań J. M. złożonych w toku obecnego rozpoznania sprawy wynikało, że już w przedpokoju miała z niego „tryskać” krew (k.2627-2628). Podobnie nie można uznać za wiarygodne dywagacji pokrzywdzonego, że oskarżony mógł nóż przynieść ze sobą, gdyż nie wynika to z żadnych innych dowodów, zaś sam J. M. wskazywał, że oskarżony po nóż udał się do kuchni. Jest to zatem wyraz niechęci świadka do osoby oskarżonego, a także próba wykazania, że przyszedł on do mieszkania już planując zabójstwo, co także nie jest zgodne z ustaleniami Sądu.

Dalsza relacja świadka J. M. (1), w zakresie tego etapu zdarzenia, który rozegrał się na klatce schodowej - jako logiczna i konsekwentna - zasługuje na wiarę. Świadek H. M. (1) potwierdziła, że syn wybiegł za ojcem na klatkę i udał się w górę. Sąsiedzi, tj. A. D. (1) i M. P. (1), słyszeli odgłosy awantury na klatce i krzyki wyraźnie przemieszczające się w górę (w tym wołanie o pomoc ze strony J. M.), co spowodowało nawet, że obie wymienione sąsiadki zdecydowały się o sprawie powiadomić telefonicznie Policję. Nadto świadek M. P. widziała na poręczy dwie ręce należące do dwóch różnych osób, które zmieniały swoje położenie, przemieszczając się w górę klatki; temu ruchowi do góry towarzyszyły krzyki i wzywanie pomocy. Zeznania świadka J. M. co do tego, że oskarżony „dopadł” go na I pietrze i zaczął zadawać mu ciosy nożem potwierdzają wyniki oględzin miejsca zdarzenia, ponieważ ślady krwawe widoczne są od wysokości właśnie I piętra. Nie budzi także wątpliwości, że prawdziwe są podawane przez pokrzywdzonego działania oskarżonego z użyciem noża, albowiem w ich wyniku doszło do powstania ujawnionych u pokrzywdzonego obrażeń ciała, głównie w miejscach wskazywanych jako cel ataku ze strony oskarżonego. Także z opinii sądowo - lekarskich wynika, że do tych obrażeń mogło dojść w okolicznościach podawanych przez J. M. (1), co potwierdza wiarygodność tych zeznań.

Sąd nie dał natomiast wiary zeznaniom pokrzywdzonego, że w końcowym etapie starcia oskarżony ugodził go nożem w okolice żeber lub w mostek (albo w okolicę serca), co spowodowało wygięcie się noża, a nawet „dopychał nóż”. Po pierwsze, należy wskazać, że lokalizacja tego uderzenia nie była konsekwentna w zeznaniach pokrzywdzonego - wskazywał on różne miejsca, nie potrafiąc tego sprecyzować. Po drugie, tego rodzaju obrażenie - jak wynika z opinii biegłego Z. J. - winno znaleźć odzwierciedlenie w materiałach sprawy, a zatem w dokumentacji medycznej lub protokole oględzin ciała pokrzywdzonego, co jednak na gruncie niniejszej sprawy nie zostało zrealizowane. Obecnie podnoszone przez pokrzywdzonego okoliczności związane z bieżącym leczeniem uszkodzonej kości w obrębie mostka, czy z istnieniem stanu po złamaniu żebra, nie mają tu żadnego istotnego znaczenia, gdyż obaj biegli lekarze (W. M. i Z. J.) stwierdzili jednoznacznie w toku rozprawy, że aktualnie nie można wiążąco określić, czy ujawniony po kilku latach uraz może być wiązany z omawianym zdarzeniem z 31.07.2011r., gdyż brak jest ku temu oparcia dowodowego i zgłaszane obecnie przez pokrzywdzonego urazy mogły też powstać w wielu innych okolicznościach i w innym czasie. W tej sytuacji - kierując się zasadą opisaną w art. 5 §2 kpk - Sąd przyjął, że podnoszone przez pokrzywdzonego okoliczności nie mogą zostać uznane za udowodnione.

Sąd także przyjął, że do wygięcia się noża podczas tego zdarzenia faktycznie doszło, gdyż został on w tym stanie zabezpieczony w mieszkaniu nr (...), jednakże nie udało się ustalić w jaki sposób się to odbyło. Na marginesie można przykładowo wskazać, że oskarżony mógł równie dobrze zahaczyć tym nożem o jakiś element klatki schodowej (np. balustradę, schody, ścianę itp.) lub do jego wygięcia mogło dojść podczas wyrywania tego noża przez pokrzywdzonego. W ocenie Sądu i w tym przypadku w twierdzeniach J. M. widoczny jest zamiar wykazania (za wszelką cenę), że oskarżony zamierzał go zabić, czego dowodem miałoby być mierzenie nożem w okolice serca. Wynika to z opisanej wyżej postawy pokrzywdzonego i jest konsekwencją jego zadawnionego konfliktu z oskarżonym. Tego typu nastawienie świadek prezentował też w toku rozprawy, kiedy to sugerował, że swój czyn oskarżony zaplanował ze swoją żoną A. M. (1) (k.2627-2631). Taka postawa wyraźnie wypacza obiektywizm świadka w zakresie prezentowanych przez niego ocen, jak i mniej istotnych w tej sprawie okoliczności (np. rzekomy zakład oskarżonego z żoną, że zabije on ojca), niemniej jednak zasadniczo nie podważa wiarygodności podawanych przez niego faktów z przebiegu omawianego zdarzenia (z pewnymi wyjątkami, które są tu szczegółowo omawiane), co jest weryfikowane każdorazowo z zebranym w sprawie materiałem dowodowym, w tym z zeznaniami H. M. (1). Podsumowując wypada stwierdzić, że Sąd dał wiarę pierwotnym zeznaniom świadka J. M. (1), w których podał on, że wyrwał nóż oskarżonemu na III pietrze, co spowodowało ucieczkę oskarżonego na dół, zaś dla pokrzywdzonego zakończyło się przejściem na IV piętro, gdzie został wpuszczony do mieszkania nr (...). Nie ulega także wątpliwości, że ran ciętych szyi pokrzywdzony doznał w czasie pobytu z oskarżonym na klatce schodowej, gdyż w mieszkaniu sąsiada P. (nr 10) stawił się już z tym ranami, a wręcz krwawiąc i trzymając się ręką za szyję, co wynika z zeznań świadka R. P. (2).

Ostrożnie należało także podejść do oceny twierdzeń pokrzywdzonego J. M. podawanych w toku rozprawy, że oskarżony uderzał go silnie w głowę, zapewne mając w ręku coś twardego, po czym kopał go po twarzy i głowie (k.799-807), że kopał go i doprowadził do złamania żeber (k.2630-2631). Niewątpliwie pokrzywdzony został zaatakowany w swoim mieszkaniu przez oskarżonego, był uderzany ręką w głowę i co innych częściach ciała, bo wynika to także z zeznań świadka H. M., doszło do szarpaniny, jednakże siła uderzeń nie mogła być wówczas szczególnie duża, gdyż nie powstały z tego tytułu zbyt poważne obrażenia ciała, które powinny zostać ujawnione w toku oględzin - poza widocznymi na fotografiach zasinieniami na ręce. W ocenie Sądu jest to kolejny przykład wyolbrzymiania opisywanych okoliczności przez pokrzywdzonego, co wynika z bardzo negatywnego nastawienia w stosunku do osoby oskarżonego i nieco wypacza wiarygodność tej relacji, nie dyskwalifikując jej bynajmniej w całości.

Sąd dostrzegł także, że pierwotnie pokrzywdzony mówił o wyrwaniu noża oskarżonemu (w toku śledztwa i podczas pierwszego rozpoznania sprawy), zaś obecnie zeznając wskazał, że oskarżony zostawił nóż, jednak konsekwentnie uznano, że pierwotne zeznania świadka - powtórzone dwukrotnie - są bliższe prawdy, niż te składane po upływie kilku latach od zdarzenia; tym bardziej, że świadek kilkukrotnie też opisywał, w jaki sposób nóż ten wyrywał (chwytał), tzn. wskazywał, że chwytał go za ostrze, aby później sprecyzować, że było to najprawdopodobniej chwycenie częściowo za ostrze, a częściowo za rękojeść, co z kolei znajduje potwierdzenie w opinii sądowo - lekarskiej, w której opisano urazy dłoni jako urazy obronne, mogące wynikać z pochwycenia noża podczas jego odbierania.

Wiarygodne są także zeznania składane - we wszystkich fazach postępowania - przez świadka J. M. (1) co do jego pobytu w mieszkaniu R. P., pozostawienia tam noża wyrwanego oskarżonemu, udzielonej mu pomocy przez sąsiada, który poszedł też do sąsiadki z mieszkania nr (...) z prośbą o wykonanie telefonów na Policję i pogotowie, jak i co do udzielonej pokrzywdzonemu pomocy medycznej w mieszkaniu nr (...) przez przybyłych na miejsce sanitariuszy. Zeznania te są zasadniczo jasne i konsekwentne, znajdują potwierdzenie w zeznaniach świadków M. P. i A. D. oraz sanitariusza M. W.. Z protokołu oględzin i dokumentacji fotograficznej wynika też, że w mieszkaniu nr (...) ujawniono znaczne ilości krwi oraz wygięty nóż na dywanie, z którym do mieszkania tego wszedł pokrzywdzony J. M..

Wiarygodne są także - poza opisanym wyżej przypadkiem - zeznania świadka J. M. (1) dotyczące doznanych przez niego obrażeń ciała w toku omawianego zdarzenia z udziałem oskarżonego, albowiem znajdują one potwierdzenie w dokumentacji lekarskiej sporządzonej podczas udzielania mu pomocy medycznej w szpitalu w G. lub w protokole oględzin ciała pokrzywdzonego, sporządzonym przez funkcjonariuszy Policji, uzupełnionym barwną dokumentacją fotograficzną (k.215). Owe dokumenty źródłowe stanowiły następnie podstawę wydanych w tej sprawie dwóch opinii sądowo - lekarskich. Fakt braku opisu części ujawnionych w toku oględzin ciała obrażeń w dokumentacji szpitalnej został jasno, jednoznacznie i logicznie wyjaśniony przez obu biegłych lekarzy i z pewnością nie podważa faktu ich ówczesnego istnienia. Przypomnieć należy, że biegli podali, że lekarze skupili się na ratowaniu pokrzywdzonego, zajmując się najbardziej istotnymi i groźnymi obrażeniami ciała, co spowodowało, że mogli pominąć w sporządzanej dokumentacji medycznej pomniejsze i mniej groźne urazy, gdyż na takie szczegółowe opisy nie ma wówczas czasu (w odróżnieniu od opisów w czasie obdukcji lekarskiej lub sekcji zwłok). Argumentacja ta jest przekonywująca oraz zgodna z zasadami doświadczenia życiowego.

Opisywany przez pokrzywdzonego fakt uprzedniego złamania jego nogi przez oskarżonego znajduje potwierdzenie w dokumentacji medycznej, odpisie wyroku oraz w wyjaśnieniach oskarżonego, w których przyznał, że otrzymał za ten czyn karę z warunkowym zawieszeniem jej wykonania.

W toku poprzedniej rozprawy pokrzywdzony miał pewne wątpliwości, czy okazany mu nóż z czarną rękojeścią jest tym, który wyrwał oskarżonemu w dniu zdarzenia. Początkowo rozpoznał ten nóż, po czym zaczął zgłaszać wątpliwości. Sąd uznał, że w zakresie identyfikacji noża nie może być jakichkolwiek kontrowersji, gdyż tylko nóż z czarną rękojeścią posiada charakterystyczne wygięcie, o którym mówił pokrzywdzony w swych zeznaniach, na tym nożu ujawniono krew J. M. (1) w badaniach genetycznych, a nadto świadek R. P. rozpoznał ów nóż, jako ten, z którym pokrzywdzony stanął przed drzwiami jego mieszkania, a potem wszedł do środka. Nóż ten został w mieszkaniu nr (...) ujawniony podczas oględzin, zaś nie było tam żadnego innego noża. Nadto z opinii biegłego Z. J. wynika, że ujawnione rany cięte zostały zadane narzędziem ostrokończystym (jak omawiany nóż), a nie narzędziem z zaokrąglonym czubkiem, jak przypuszczał w toku rozprawy pokrzywdzony J. M., zgłaszając swoje wątpliwości.

Podobnie nie potwierdziły się zgłaszane przez pokrzywdzonego sugestie, jakoby pokrzywdzony nie był sam pod oknem mieszkania i miał go ktoś podsadzać w celu wejścia do środka. Tezy te korelują z ogólnym, aczkolwiek nie popartym dowodami w tej sprawie, przekonaniem pokrzywdzonego, że oskarżony (zwany przez niego „oskarżonym - bandytą”) działał w ramach szerszego spisku, ze swoją żoną i z innymi osobami, zaś do mieszkania przyszedł z zamiarem pozbawienia go życia, aby się go pozbyć; w tle pojawia się tu także sugestia związana z zapisaniem mieszkania rodziców na siostrę oskarżonego.

Dokonując opisanych wyżej ocen zeznań składanych w toku postępowania przez świadka J. M. (1) Sąd miał na uwadze wnioski opinii dotyczących osoby wymienionego świadka, tj. opinii sądowo - psychologicznej oraz sądowo - psychiatrycznej. Z treści tychże opinii nie wynikają jakiekolwiek istotne ograniczenia występujące po stronie świadka, które mogłyby wpływać zniekształcająco na merytoryczną zawartość tych zeznań. Biegła psycholog K. N. (1) wskazała bowiem, że świadek J. M. nie jest upośledzony umysłowo, zaś jego inteligencja mieści się w granicach przeciętnych; jego funkcje poznawcze: zdolność postrzegania i odtwarzania postrzeżeń, pamięć świeża, myślenie logiczne - pozostają w normie. Nie stwierdzono też u badanego skłonności do konfabulacji. Co istotne - biegły psycholog w swej opinii wskazał na silnie negatywny stosunek emocjonalny świadka wobec syna D. M. (1) (k.815), co było już wyżej opisywane i rozważane w kontekście przyczyn (motywów) częściowej zmiany składanych zeznań w kierunku ich „koloryzowania”, wyolbrzymiania, podwyższania dramaturgii opisywanego zdarzenia. W toku obecnego rozpoznania sprawy skorzystano z pomocy biegłego psychologa M. C. (3) (z uwagi na czasową niedostępność biegłej K. N.) i także ten biegły w wydanej opinii wskazał, że poziom rozwoju umysłowego świadka J. M. mieści się na poziomie normy intelektualnej, bez objawów psychotycznych, mogących rzutować na treść zeznań; dalsze wnioski pokrywają się z opinią poprzedniego biegłego (k.2820). Sąd wykorzystał zatem oceny biegłych psychologów, interpretując zawartość treściową depozycji świadka J. M. (1). Podobne wnioski wyciągnięto z opinii sądowo - psychiatrycznej wydanej przez biegłą U. R. (k.840). Biegła nie stwierdziła u świadka choroby umysłowej, ani niedorozwoju umysłowego, jak i innych zakłóceń czynności psychicznych; podobnie jak biegła psycholog, także biegła psychiatra oceniła, że świadek posiada w normie zdolność postrzegania i odtwarzania spostrzeżeń, jak i w pełni zachowaną sprawność funkcji pamięciowych i poznawczych, przy braku skłonności do konfabulacji. Wnioski te pozwalają wykluczyć inne, niż opisane wyżej, przyczyny pewnej niestabilności zeznań świadka J. M. - osoby zdrowej psychicznie i posiadającej sprawny intelekt, aczkolwiek żywiącej wobec oskarżonego silnie negatywne emocje wynikające z trudnego charakteru dotychczasowych stosunków na linii ojciec - syn. Należy dodatkowo podkreślić, że biegła U. M. - R. podtrzymała wnioski swojej opinii w toku rozprawy, odnosząc je w całej rozciągłości do kolejnych zeznań świadka składanych na rozprawie podczas niniejszego rozpoznania tej sprawy. Opisywane wyżej rozbieżności w zeznaniach pokrzywdzonego biegła oceniła jako nieistotne z punktu widzenia jej zakresu opiniowania, a wynikające z emocji świadka. Na konflikt rodzinny istniejący od lat w rodzinie J. M. (1) wskazała też w toku rozprawy biegła psycholog K. N. (1), sygnalizując także przemoc i alkohol, jako czynniki wpływające na podsycanie owego konfliktu. Nieco szerszą analizę psychologiczną w tym zakresie przedstawiła w toku niniejszej rozprawy biegła psycholog M. C. (3), która wskazała, że życie pokrzywdzonego zostało zdominowane przez problemy wychowawcze z synem, aczkolwiek wykluczyła związek pomiędzy stosunkiem do syna, a funkcjonowaniem procesów poznawczych badanego. Potwierdza to wyżej przedstawioną ocenę, że świadek nie posiada istotnych ograniczeń wewnętrznych, zaś jego postawa procesowa wynika z negatywnych emocji wobec syna, prowadzących do wyolbrzymiania przebiegu zdarzenia i wykorzystywania swojej pozycji jako osoby pokrzywdzonej działaniami syna. Nie ulega przy tym wątpliwości - na co słusznie zwraca uwagę biegła M. C. - że w świetle wcześniejszych wydarzeń J. M. (1) miał prawo mieć zastrzeżenia wobec syna i jego zachowania, które nie mieściło się w jego rygorystycznym pojmowaniu świata, w tym obrazie pożądanego zachowania osób najbliższych. Owe frustracje generowały po stronie J. M. działania przemocowe wskazywane przez biegłą (przemoc słowna i psychiczna), choć biegła nie zdiagnozowała przemocy fizycznej po stronie pokrzywdzonego, przyznając jednocześnie, że nie może jej wykluczyć. W ocenie Sądu kwestie te - akcentowane szczególnie przez oskarżonego - nie mają pierwszoplanowego znaczenia w niniejszej sprawie, albowiem przedmiotem postępowania jest jedno konkretne wydarzenie z dnia 30/31.07.2011r., zaś tło historyczne relacji oskarżonego z ojcem może mieć co najwyżej znaczenie dla oceny spójności zeznań i wyjaśnień wymienionych osób; ocena ta - co wyżej przedstawiono - musi uwzględniać charakter wzajemnych relacji tych osób, którą z pewnością można określić jako konfliktową, zaś kulminacją negatywnych emocji były właśnie omawiane wydarzenia. Temat ten trafnie podsumowała biegła M. C. podając, że jej zadaniem była ocena procesów poznawczych świadka J. M. i biegła nie ocenia, czy badany zeznawał prawdziwie w procesie, nie wgłębia się w sferę motywacji świadka. Jak wyżej przedstawiono, zadaniem tym zajął się Sąd, wykorzystując jedynie w swych rozważaniach wnioski opinii psychologicznych i psychiatrycznej.

Sąd zasadniczo uznał za wiarygodne zeznania złożone w niniejszej sprawie przez świadka H. M. (1) - matkę oskarżonego, a jednocześnie naocznego obserwatora zdarzeń stanowiących przedmiot obecnie prowadzonego postępowania. Świadek miała dobre warunki i możliwości w zakresie rejestracji opisywanych zdarzeń, w szczególności w tej ich części, która przebiegała w mieszkaniu (do czasu opuszczenia mieszkania przez pokrzywdzonego, a później i oskarżonego). Podczas składania zeznań bezpośrednio po zdarzeniu świadek dość dokładnie opisała jego przebieg - począwszy od momentu obudzenia jej przez pukanie syna w okno, aż do chwili, gdy J. M. (1) został odprowadzony do karetki, zaś oskarżony do radiowozu policyjnego. Co oczywiste, relacja ta nie obejmuje tego, co działo się w międzyczasie na klatce schodowej, gdyż świadek H. M. tam nie wychodziła, nie opuszczała swojego mieszkania. Należy podkreślić, że zeznania te są zasadniczo zgodne z opisami J. M. (1), zwłaszcza co do faktu wtargnięcia oskarżonego do mieszkania, ataku na pokrzywdzonego, zabrania z kuchni noża, wybiegnięcia z tym nożem na klatkę schodową za ojcem, a także co do gróźb pozbawienia życia kierowanych pod adresem pokrzywdzonego. Wersję tę świadek H. M. powtórzyła podczas pierwszego i drugiego przesłuchania w toku prowadzonego śledztwa, tj. podczas przesłuchań dokonywanych w pierwszej dobie po zdarzeniu. Kolejne zeznania świadka różnią się nieznacznie, aczkolwiek w istotnej części, a nawet kluczowej z punktu widzenia oceny zachowania oskarżonego. Począwszy od trzeciego przesłuchania (k.205-207) świadek H. M. (1) zaczęła negować swoje uprzednie wypowiedzi dotyczące faktu zabrania noża przez oskarżonego z kuchni, a także co do cytowanych przez świadka słów oskarżonego, wypowiadanych w czasie opuszczania mieszkania, kiedy miał mówić, że „pójdzie siedzieć, a go wykończy” (chodziło o ojca, za którym wybiegał na klatkę). Świadek - od tego momentu - zaczęła zaprzeczać, aby w ogóle widziała jakiś nóż podczas zdarzenia, a także aby słyszała wypowiadane przez syna słowa, dwukrotnie uprzednio cytowane w zeznaniach świadka. Wyraźnie łagodziła też wymowę swoich wcześniejszych twierdzeń, unikając jednoznacznego potwierdzania okoliczności niekorzystnych dla oskarżonego (np. co do uderzenia jej wpadającą torbą, co do zainicjowania ataku w mieszkaniu - wskazania osoby atakującej, co do własnych intencji podczas otwierania drzwi na korytarz - komu zamierzała pomóc, kogo ratować, co do zarejestrowania odgłosów zdarzenia z klatki schodowej); w tych jednak przypadkach świadek ostatecznie - po odczytaniu uprzednio składanych zeznań - potwierdzała wcześniejszą wersję wydarzeń, przyznając przykładowo, że to oskarżony zaatakował ojca w mieszkaniu, że torba na nią wpadła i spowodowała jej upadek na meble, że otwierała drzwi w celu ratowania męża, aby mógł uciec.

Jak już wyżej sygnalizowano, Sąd uznał za wiarygodne początkowe zeznania świadka H. M. (1), zaś nie dał wiary zmienionej wersji tych zeznań, uznając ją za wytworzoną na potrzeby ochrony syna i ograniczenia grożącej mu odpowiedzialności karnej. Przypomnieć należy, że - pomimo znacznego podporządkowania mężowi - świadek H. M. utrzymywała bardzo dobre relacje z synem i - jako matka - starała się go bronić w obliczu jego konfliktu z ojcem. W pierwszym odruchu i w obliczu tragicznych wydarzeń z nocy 30/31 lipca 2011r. podała prawdziwe okoliczności zdarzenia, jednakże z biegiem czasu dotarło do niej to, w jak trudnej sytuacji znalazł się obecnie jej syn. Nie mając odwagi (także z obawy o reakcję męża) zanegować całości swych zeznań, skupiła się na najbardziej obciążającym ich fragmencie, usuwając z nich wszystko co dotyczyło noża, a także wypowiedzi oskarżonego wskazujących na jego zamiar. Ocenę tę można uzasadnić przynajmniej na kilku różnych płaszczyznach.

Pierwotna wersja zeznań H. M. jest zgodna z pierwotną wersją zeznań jej męża. W obu tych relacjach - podawanych w warunkach braku kontaktu pomiędzy zeznającymi osobami - pojawia się jednolita okoliczność, iż oskarżony udał się do kuchni po nóż, a następnie z nożem tym wybiegł na klatkę w pogoni za ojcem, wypowiadając przy tym pod jego adresem groźby pozbawienia życia.

O tym, że oskarżony ugodził ojca nożem H. M. (1) informowała bezpośrednio po zdarzeniu zarówno swoją córkę, jak i przybyłego na miejsce funkcjonariusza Policji. Wynika to wprost z zeznań świadka M. S. (1) (zięcia H. M.), jak i zeznań funkcjonariusza M. G. (1). Ten ostatni słyszał te słowa osobiście od matki oskarżonego, natomiast świadkowi M. S. treść rozmowy telefonicznej z matką zrelacjonowała żona.

Z zeznań świadka M. C. (1), funkcjonariusza Policji, który prowadził pierwsze przesłuchanie H. M. (1) wynika, że nie wywierał on żadnego wpływu na świadka podczas przesłuchania, nie sugerował treści zeznań, a zapisane w protokole wypowiedzi pochodzą wyłącznie od przesłuchiwanego świadka (k.3316-3319). Świadek wskazał, że o nożu świadek H. M. mówiła spontanicznie, bez jego okazywania i bez inicjatywy ze strony przesłuchującego. Potwierdził także, że - tak jak zapisano w protokole - świadek osobiście odczytała treść protokołu, po czym protokół ten podpisała. Świadek wskazał na stosowaną zawsze przez niego praktykę polegającą na pytaniu świadka (przed podpisaniem protokołu), czy treść protokołu się zgadza ze złożonymi zeznaniami. Z wypowiedzi tego świadka wynika również, że podczas przesłuchania nie miał on żadnej wiedzy na temat choroby psychicznej H. M. (1) i przyjmowania przez nią leków z tym związanych, ale też nie było żadnych sygnałów wskazujących na utrudniony kontakt ze świadkiem, gdyż przesłuchujący nie miał problemów z porozumieniem się z H. M. podczas czynności przesłuchania. Sama świadek także nie sygnalizowała żadnych ograniczeń lub problemów ze składaniem zeznań (zostałoby to ujęte w protokole). Świadek H. M. (1) - po okazaniu jej protokołu z k.19 w toku niniejszej rozprawy - przyznała, że jest tam jej podpis, zaś protokół przeczytała przed jego podpisaniem (odmiennie podawała podczas pierwszego rozpoznania sprawy - k.684-694).

W toku rozprawy świadek H. M. (1) nie była w stanie logicznie wytłumaczyć różnicy w swych zeznaniach. Podawała, że nie wie, w jakim celu i skąd pojawił się w zeznaniach ten nóż, sugerowała pomyłkę. Odnośnie cytowanych gróźb wypowiadanych przez oskarżonego zeznała, że to chyba nie jej słowa (brak stanowczości zaprzeczenia). Nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego podpisała protokół z k.19 mimo, że jest tam zapis o nożu. Na pytania kontrolne odpowiadała, że była pod wpływem leków.

Ponieważ u świadka zdiagnozowano chorobę psychiczną, a nadto przed przesłuchaniem świadek zażyła podwójną dawkę zapisanych jej rutynowo leków związanych z tą chorobą, konieczne było zasięgnięcie opinii biegłego lekarza psychiatry, który oceniłby, czy i ewentualnie jaki wpływ miało to na treść zeznań świadka i ogólnie możliwość udziału świadka w tej czynności. Było to niezbędne, albowiem oskarżony sugerował, że jego matka nie była w stanie zeznawać pod wpływem stresu i tak silnych leków. Już na wstępie należy zaznaczyć, że sama H. M. podczas rozprawy podała, że była wówczas wprawdzie po lekach, ale leki, które zażyła działają na nią uspokajająco; przyznała też, że jej pamięć jest obecnie dużo słabsza, niż poprzednio (k.3010-3019). Kolejnym argumentem przemawiającym za koniecznością dopuszczenia dowodu z opinii biegłych (psychiatry i psychologa) były wyraźnie przeciwstawne tezy wygłaszane przez świadka w toku postępowania i częste zmiany okoliczności na całkowicie odwrotne, nawet w toku tego samego przesłuchania. Przykładowo należy tu wskazać, że świadek w toku niniejszej rozprawy twierdziła, że bała się o życie, bo jak syn przychodził do ich mieszkania to zawsze była jakaś awantura, zakłócenie spokoju w domu, zaś podczas poprzedniej rozprawy zeznała, że przed zdarzeniem żyli w zgodzie z synem (k.684-694). Podawała, że z mężem się zgadzają (k.3010-3019), zaś w innym miejscu przyznała, że mąż czasami robi jej awantury, krzyczy i brzydko na nią mówi (k.205-207); na końcu, odpowiadając na kolejne pytanie, wskazała, że „nie pamięta, czy boi się męża”. Podczas poprzedniej rozprawy świadek podała, że nie wie, czy okazywanego jej noża brakuje w szufladzie w mieszkaniu, bo tego nie sprawdzała po zdarzeniu, zaś obecnie zeznała, że wszystkie noże były w szufladzie i żadnego nie brakowało. Odnośnie wspomnianego protokołu z k. 19 w toku niniejszej rozprawy świadek potwierdziła, że go przeczytała i podpisała, natomiast w toku poprzedniego rozpoznania sprawy zeznała, że musiała podpisać protokół nie czytając go.

Przy dokonywaniu opisanej wyżej oceny zmiennych w pewnym zakresie zeznań świadka H. M. (1) Sąd posiłkował się opiniami wydanymi w tej sprawie przez biegłych z zakresu psychiatrii oraz psychologii. Już w pierwszej opinii, wydanej w toku postępowania przygotowawczego, biegli psychiatra i psycholog (K. N. i I. Ś.) stwierdzili, że H. M. (1) cierpi na chorobę psychiczną - schizofrenię rezydualną, bez objawów wytwórczych, bez ostrych objawów psychotycznych. Biegłe nadto podały, że z uwagi na fakt, że świadek żyje w związku przemocowym z osobą uzależnioną od alkoholu, na pytania trudne udziela wymijających odpowiedzi. Potwierdziły całkowitą zależność H. M. (1) od męża, z innymi tego konsekwencjami. Odnosząc się do zdolności do składania zeznań biegłe wskazały, że świadek posiada wprawdzie osłabioną zdolność spostrzegania i odtwarzania spostrzeżeń, pamięć świeżą słowną i obrazową, koncentrację uwagi, ale nie na tyle znacząco, aby zniekształcały relacjonowane przez nią zdarzenia. Nie stwierdzono też skłonności do konfabulacji (k.237-240). Sąd dostrzegł uwagę biegłych, że na zeznania składane przez H. M. (1) może mieć zniekształcający wpływ prezentowana przez świadka postawa podporządkowania i bierności, wynikająca ze współuzależnieniowej relacji małżeńskiej, jednakże ów ewentualny wpływ został znacząco ograniczony w przypadku dwóch pierwszych przesłuchań świadka w toku postępowania przygotowawczego, ponieważ w tym czasie świadek zeznawała bez obecności męża, który przebywał wówczas w szpitalu. Przed zeznaniami nie miała też okazji uzgadniania treści zeznań, gdyż pokrzywdzony został zabrany niezwłocznie do szpitala. Należy ponownie podkreślić, że właśnie te pierwsze relacje małżonków M., składane zupełnie niezależnie i bez wzajemnego kontaktu, wykazywały się największą korelacją, co dodatkowo potwierdza wiarygodność tych zeznań. Wnioski swojej opinii wymieniony zespół biegłych podtrzymał w kolejnej opinii, wydanej po przesłuchaniu świadka H. M. przed Sądem (k.724-726). Już wówczas biegłe wskazały, że wraz z upływem czasu świadek prezentuje coraz bardziej neutralny emocjonalnie stosunek do zajścia, uczestników zdarzenia, unika jednoznacznych wypowiedzi i ocen. Zdaniem biegłych było to wywołane okolicznościami występującymi po stronie świadka, tj. nastawieniem, bierną postawą wynikającą z mechanizmów współuzależnienia i przemocowych, a także wypieraniem przykrych i niewygodnych informacji, które zaburzają pozytywny obraz relacji rodzinnych. W oparciu o te spostrzeżenia biegłe wskazały - po przesłuchaniu świadka przed Sądem I instancji - że taka postawa opiniowanej osłabia jej zdolność do składania neutralnych i wiarygodnych zeznań. Wprawdzie rolą biegłych nie jest z pewnością ocena wiarygodności zeznań świadka, jednakże Sąd podzielił ową ogólną myśl tej wypowiedzi, że zeznania składane przez świadka uprzednio posiadały mniej opisywanych przez biegłych zniekształceń, a tym samym zasługują na wiarę w znacznie większym stopniu, niż zmienione zeznania składane na etapie rozprawy. Kolejną opinię wymienione biegłe wydały w toku niniejszego rozpoznania sprawy, wskazując na podobne wnioski, uzupełnione jednak o występujące objawy osiowe - autyzm, dereizm, ambiwalencję, ambitendencję, ambisentencję oraz cechy rozpoczynającego się fizjologicznego obniżania funkcji intelektualnych. Nadto biegłe wskazały kolejne czynniki zniekształcające wypowiedzi świadka, tj. czas upływający od momentu zdarzenia oraz nastawienie świadka, wynikające z trudnej psychologicznie sytuacji, kiedy to świadek jest związana emocjonalnie i z oskarżonym i z pokrzywdzonym. Biegłe podały, że świadek może przejawiać wzmożoną gotowość do utrzymywania obrazu relacji rodzinnych jako pozytywnych i wypierać przykre i negatywne informacje, ten obraz zaburzające. Jest to całkowicie zgodne z przytoczoną wyżej oceną Sądu, co do zaprzeczenia w kolejnych zeznaniach świadka okolicznościom ekstremalnym, obciążającym (nóż, groźby zabicia ojca). Odnosząc się do podnoszonych przez H. M. (1), a podkreślanych przez oskarżonego, okoliczności związanych z zażyciem przez świadka leków w podwójnej dawce przed wyjazdem na pierwsze przesłuchanie, biegłe podały, że leki te nie zaburzają zdolności odtwarzania i relacjonowania zdarzeń, wpływają natomiast na prawidłową percepcję rzeczywistości, usuwając omamy i urojenia oraz niwelując lęk i niepokój. Zażycie podwójnej dawki leków nie wpływało negatywnie na percepcję świadka. Opinia ta również potwierdza ocenę Sądu, że podczas początkowych zeznań treści te nie podlegały zniekształceniom z uwagi na zażycie leków, a wręcz przeciwnie - leki te wyciszyły świadka, uspokoiły go, co miało pozytywny wpływ na jakość tych zeznań, co potwierdziła biegła psychiatra podczas niniejszej rozprawy.

Dla pełnego przedstawienia wywodów biegłych prezentowanych właśnie w toku rozprawy należy wskazać, że biegła psycholog K. N. (1) stwierdziła, że świadek zeznawała w sytuacji silnego stresu i mogło dojść do zniekształcenia tej relacji w kierunku podania okoliczności (nóż), które w rzeczywistości nie miały miejsca. Dodała jednak, że nie ma takiej pewności w tym przypadku, bo nie była obecna podczas tego przesłuchania; podała, że tak się czasami zdarza. Biegła wskazała na dwie równorzędne możliwości tłumaczenia tej sytuacji (bez możliwości wskazania, która z nich jest bardziej prawdopodobna) - zniekształcenie pod wpływem stresu lub celowa obrona oskarżonego (k.3103-3109). W ocenie Sądu, dokładna analiza opisanych wyżej sytuacji interpersonalnych, wyprowadzana na tle opinii biegłego lekarza psychiatry I. Ś. (2), nie pozostawia wątpliwości, że u świadka H. M. zadziałały ewidentnie mechanizmy ochronne ukierunkowane na osobę syna i był to główny powód wycofania się przez świadka nie z przypadkowych wypowiedzi i szczegółów, lecz właśnie tych, które najbardziej zagrażały sytuacji prawnej syna. Przypomnieć w tym miejscu należy, że zeznając w toku niniejszej rozprawy i oceniając ową alternatywę, biegła Ś. wyraźnie wskazała, że u świadka przeważały mechanizmy ochronne, gdyż świadek nie mówi obecnie o ekstremalnych sytuacjach (np. o nożu). Przyjęte przez H. M. leki zadziałały uspokajająco, przeciwlękowo, redukowały objawy stresu pourazowego, na który powoływała się biegła K. N. dopuszczając możliwość zniekształcenia zeznań w kierunku podawania nieistniejących faktów. Biegła psychiatra podkreśliła, że nie stwierdzono podczas przesłuchania negatywnych przejawów zażycia leków, które powinny zniwelować poziom lęku. Biegła nadto wskazała, że to z powodu stwierdzonej u świadka choroby psychicznej mogły zaistnieć takie zjawiska, jak: wypowiadanie sprzecznych sądów (ambisentencja), wykazywanie przeciwnych uczuć wobec tego samego zdarzenia lub osoby (ambiwalencja), czy wykazywanie przeciwstawnych dążeń (ambitendencja). Na te sytuacje zwracano uwagę wyżej, przywołując przykłady takich wypowiedzi H. M. (1).

Podsumowując należy stwierdzić, że świadek H. M. (1) została prawidłowo i swobodnie przesłuchana podczas pierwszego i drugiego odbierania od niej zeznań, nie wywierano na nią niedozwolonego wpływu, protokoły czytała i podpisywała. Zażyte leki nie tylko nie zniekształciły wypowiedzi procesowych świadka, lecz nawet poprawiły jej zdolności w kierunku zeznawania, wyciszając świadka, uspokajając, niwelując stres. Późniejsza zmiana postawy i częściowe wyparcie znajduje swe podłoże w rodzicielskim stosunku do oskarżonego i zamiarze ochrony go przed negatywnymi konsekwencjami zdarzenia.

Sąd uznał zasadniczo za wiarygodne zeznania świadków T. S. (1) oraz jej córki A. M. (1) (żony oskarżonego), aczkolwiek osoby te nie posiadały żadnej wiedzy na temat samego zdarzenia w miejscu zamieszkania pokrzywdzonego. Zeznania te poszerzyły wiedzę Sądu na temat zachowania oskarżonego w środowisku jego własnej rodziny, a także wobec matki, którą systematycznie odwiedzał, i którą darzył niewątpliwie dużym szacunkiem. Wymienieni świadkowie opisywali też negatywny stosunek J. M. (1) do swojego syna, co jest kwestią bezsporną w świetle nie tylko zeznań samego pokrzywdzonego, nie kryjącego własnych emocji, ale także w świetle opinii psychologicznych dotyczących oskarżonego oraz jego rodziców. Podkreślić należy, że większość opinii dotyczących relacji oskarżonego z ojcem (zwłaszcza z czasów dziecięcych), wygłaszanych przez wymienionych świadków pochodzi wyłącznie z relacji samego oskarżonego, a zatem ma charakter wtórny. Żona oskarżonego potwierdziła, że były problemy w jej małżeństwie, także z powodu spożywania alkoholu przez oskarżonego, co z kolei powodowało, że oskarżony nie zawsze zamieszkiwał z rodziną. Wskazała także na podporządkowaną postawę H. M. (1) wobec męża, co znajduje potwierdzenie w omawianych wcześniej opiniach psychologicznych i psychiatrycznych dotyczących świadka. W każdych kolejnych zeznaniach świadka A. M. widać wyraźnie narastający konflikt z pokrzywdzonym, wynikający z wzajemnych nieporozumień, a także podejrzeń J. M. (nie popartych żadnymi dowodami), że świadek miała uczestniczyć w zamachu na jego osobę.

Jako wiarygodne potraktowano zeznania świadka A. S. (2) - technika kryminalistyki, który brał udział w oględzinach ciała pokrzywdzonego na terenie szpitala, w którym był on hospitalizowany. Świadek jasno opisał jakie czynności wówczas wykonywał, a co należało do funkcjonariusza Policji. Świadek S. wykonywał jedynie fotografie, a następnie przesłał je do KWP w G.. Po zwrocie przesłał zdjęcia na komendę prowadzącą postępowanie, co miało miejsce ok. miesiąc od wysłania, gdyż takie wówczas były terminy realizacji odbitek. Zeznania te zbijają argumenty oskarżonego, że zdjęcia są fikcyjne, dołączone dopiero w czasie postępowania sądowego, zrobione pół roku po zdarzeniu. Świadek miał wątpliwości, w jakiej technice robił te zdjęcia, lecz nie może to zbytnio dziwić, skoro świadek wykonywał te czynności kilka lat temu. Jest także oczywistym, że świadek ten nie odpowiada za zagubienie nośnika elektronicznego z zapisem cyfrowym zdjęć występujących w formie barwnych odbitek w aktach sprawy. Bez istotnego znaczenia dowodowego pozostaje także nieprawdziwa wypowiedź (ocena) świadka, że zdjęcia nie są materiałem dowodowym sprawy. Świadek nie musi posiadać wiedzy specjalistycznej w tym zakresie, gdyż zakres jego czynności w toku procesu karnego jest mocno ograniczony.

Sąd dał także wiarę zeznaniom świadka M. C. (1) - funkcjonariusza Policji, który przesłuchiwał bezpośrednio po zdarzeniu H. M. (1). Świadek jasno i jednoznacznie wskazał, że nie było podczas przesłuchania żadnych nieprawidłowości, żadnych nacisków, świadek zeznawała samodzielnie i spontanicznie, a następnie przeczytała i podpisała protokół. Świadek zeznawał też w dotychczasowym przebiegu postępowania na okoliczność swojego pobytu na miejscu zdarzenia, podejmowanych tam czynności, zatrzymania oskarżonego schodzącego schodami w dół, śladów krwi na klatce schodowej od wysokości I piętra, sprowadzania pokrzywdzonego do karetki. Zeznania te są jasne i logiczne, nadto konsekwentne i zgodne z zeznaniami pozostałych funkcjonariuszy Policji, którzy uczestniczyli w tej interwencji, zatrzymywali i przewozili oskarżonego do komisariatu. Świadek jest osobą bezstronną, wykonującą swojej obowiązki służbowe i nie mającą żadnych powodów, aby podawać nieprawdziwe okoliczności zdarzenia.

Podobnie Sąd ocenił zeznania innych świadków - funkcjonariuszy Policji, którzy przybyli na interwencję po otrzymaniu polecenia oficera dyżurnego (dwa patrole), tj, K. S. (1), M. G. (1) i T. B. (1). Świadkowie ci w sposób jasny i logiczny przedstawili swoje działania na miejscu zdarzenia, kontakt z oskarżonym, z pokrzywdzonym, a także ze świadkiem H. M. (1). Opisali ślady krwi zaobserwowane na klatce schodowej oraz zachowanie oskarżonego, od razu tłumaczącego na swój sposób przyczyny zdarzenia. Zeznania wymienionych świadków nie wykazują poważniejszych sprzeczności, aczkolwiek nie są też identyczne, gdyż świadkowie byli zaangażowani w różnych miejscach i momentach zdarzenia, a zatem relacje te się wzajemnie uzupełniają. Sąd nie wykorzystywał tej treści zeznań świadków, która dotyczyła rozpytania oskarżonego, albowiem stanowiłoby to obejście gwarancji procesowych oskarżonego. Inaczej przedstawia się natomiast kwestia okoliczności podawanych spontanicznie przez oskarżonego, z własnej inicjatywy, kiedy to tłumaczył on dlaczego doszło do tego zdarzenia. Były to relacje przed formalnym zatrzymaniem i rozpytaniem oskarżonego. Świadek K. S. wskazała nadto na wyniki badania oskarżonego pod kątem zawartości alkoholu w jego organizmie; zeznania te są zgodne z zapisami protokołu badania. Jak już wyżej sygnalizowano, bardzo istotna była relacja świadka M. G., który przybył na miejsce w pierwszym patrolu, kiedy to zeznał, że schodzący schodami w dół oskarżony oznajmił mu, że ugodził ojca nożem w okolice szyi. Twierdzenia te były konsekwentne, gdyż świadek powtórzył je podczas rozprawy (przy I rozpoznaniu sprawy). Taką samą informację (o ugodzeniu nożem ojca przez syna) przekazała świadkowi także H. M. (1). Również świadek T. B. usłyszał od oskarżonego schodzącego schodami, że ugodził on ojca nożem, a zatem relacje te są spójne i z pewnością prawdziwe. Świadkowie byli w tym samym miejscu, w tym samym czasie i słyszeli te same wypowiedzi oskarżonego. Nadto świadek B. podał, że podczas konwoju i już w komendzie oskarżony żalił się na swoje dzieciństwo, że był gnębiony przez ojca i w końcu nie wytrzymał i musiał „to” zrobić. Relacja ta wyraźnie wskazuje na świadomość oskarżonego co do swojego czynu. Ten sam świadek zeznał, że ubranie oskarżonego było pobrudzone krwią, co znajduje potwierdzenie w treści protokołu oględzin, w którym opisano ślady krwi na ubraniu oskarżonego i na jego obuwiu. Omawiani świadkowie są bezstronni i obiektywni, wykonywali wówczas swoje obowiązki służbowe i nie mają powodu, aby podawać nieprawdziwe, obciążające oskarżonego okoliczności.

W pełni wiarygodne są także zeznania świadka M. S. (1) - szwagra oskarżonego D. M. (1), aczkolwiek także ten świadek nie był bezpośrednim uczestnikiem omawianych wydarzeń, a jedynie zrelacjonował treść rozmowy telefonicznej prowadzonej przez H. M. (1) z jego żoną. Relacja ta jest o tyle istotna, że także w tym przypadku H. M. (1) podała przez telefon informację, że oskarżony ugodził ojca nożem. Koresponduje to zatem z zeznaniami interweniujących na miejscu funkcjonariuszy Policji, którzy od oskarżonego oraz jego matki otrzymywali te same dane. Dalszy przebieg zdarzenia świadek S. znał także z relacji H. M. (1) i jest ona zgodna z ustalony stanem faktycznych (wejście oskarżonego do środka, szarpanie z ojcem, wyjście do kuchni po nóż, zadanie ciosu nożem). Na marginesie należy zaznaczyć, że o ugodzeniu nożem świadek H. M. musiała się dowiedzieć od oskarżonego, gdy dzwonił on z jej telefonu na nr 112, albowiem wcześniej nie wychodziła z mieszkania na klatkę i nie widziała samego ugodzenia (tak też wynika z jej zeznań).

Sąd uznał za wiarygodne zeznania świadków, sąsiadów pokrzywdzonego z tej samej klatki - R. P. (2) (nr 10), A. D. (1) (nr 9) i M. P. (1) (nr 8). Osoby te zgodnie podały, że usłyszały odgłosy z klatki schodowej (lub pukanie do drzwi), co wywołało dalsze ich reakcje, tj. zawiadomienie Policji, czy też wpuszczenie pokrzywdzonego do mieszkania. Świadek R. P. zeznał, że pokrzywdzony obudził go pukaniem do drzwi, zaś świadek mu otworzył i udzielił mu dalszej pomocy. Zeznania te są zgodne z zeznaniami J. M. (1). W zakresie udania się przez świadka P. do sąsiadki A. D. w celu poproszenia ją o wykonanie telefonu ratunkowego zeznania te są zgodne z zeznaniami wymienionej A. D.. Opisany przez świadka nóż (wygięty), przyniesiony przez pokrzywdzonego, został ujawniony w toku oględzin w mieszkaniu świadka i zabezpieczony. Zakrwawienie noża i koszulki pokrzywdzonego także znajduje potwierdzenie w innych dowodach, w tym zeznaniach J. M. i świadka A. D., która widziała pokrzywdzonego przez drzwi. Opisywana przez świadka R. P., nerwowa reakcja pokrzywdzonego po wejściu do mieszkania (szybkie zamykanie drzwi na klucz) także świadczy o stanie pokrzywdzonego i jego wyraźnej obawie przed synem i przed dalszym atakiem z jego strony. Świadek rozpoznał bez wątpliwości nóż z czarną rękojeścią, jako ten, z którym przyszedł J. M. (1) do jego mieszkania. Świadek A. D. (1) potwierdziła relację R. P., a nadto słyszała już wcześniej odgłosy awantury na klatce, groźby pozbawienia życia, a nadto - po ustaniu hałasów - słyszała odgłosy osoby biegnącej na IV piętro, a następnie dzwoniącej do mieszkania nr (...). Potwierdza to wersję pokrzywdzonego, że na III pietrze doszło do wyrwania noża oskarżonemu, zaś później udał się on w górę szukając pomocy. Zeznania świadków A. D. i M. (...) co do faktu zawiadamiania przez nich telefonicznie Policji (A. D. dwukrotnie) znajduje potwierdzenie w zabezpieczonym materiale audio z rejestratora, zeznaniach świadka A. K. (dyżurnego K. w G.), a nadto w treści notatki urzędowej sporządzonej na tę okoliczność. Hałasy z klatki słyszała też świadek M. P., która mieszka na III piętrze. Świadek ta nadto wyjrzała z mieszkania i spojrzała w dół klatki, widząc dwie osoby przemieszczające się w górę schodów (dwie ręce należące do dwóch różnych osób poruszające się po poręczy). Jest to istotne zeznanie w kontekście wyjaśnień oskarżonego, że w ogóle nie wychodził na klatkę i nie gonił ojca. Słyszała też groźby pozbawienia życia kierowane przez oskarżonego (określanego przez świadka jako młodszy mężczyzna) pod adresem ojca. Omawiani świadkowie (sąsiedzi pokrzywdzonego) nie pozostawali w żadnym konflikcie zarówno z oskarżonym, jak i z pokrzywdzonym, a zatem ich relacje należy uznać za obiektywne i pozbawione celowego zniekształcenia. Brak było jakichkolwiek podstaw, aby podważać wiarygodność tych jasnych i zbieżnych ze sobą relacji.

Podobnie w pełni wiarygodne są zeznania świadka A. K. - dyżurnego K. w G., który w dniu zdarzenia przyjmował zgłoszenia telefoniczne. Podał on jasno i czytelnie, kto, w jakiej kolejności i w jakiej sprawie telefonował do służb ratunkowych, co znalazło potwierdzenie w zeznaniach świadków wykonujących te połączenia, w zapisach dźwiękowych tych połączeń, informacji operatora telekomunikacyjnego, jak i w treści notatki urzędowej. Brak jest podstaw do podważania wiarygodności zeznań tego świadka, nie zaangażowanego w przedmiot tego postępowania i wykonującego swoje obowiązki służbowe.

Sąd dał wiarę zeznaniom świadków R. L. i M. M. (1) - lekarzy Szpitala Miejskiego w G., którzy w dniu zdarzenia dyżurowali w szpitalu i zeznawali na okoliczność doznanych przez pokrzywdzonego obrażeń ciała. Opisali oni rany cięte szyi pokrzywdzonego (3 rany), nie stwierdzając innych obrażeń. Wskazali, że pacjent był w stanie ogólnym dobrym, bez zagrożenia życia, aczkolwiek świadek M. w toku rozprawy przyznał, że ogólnie rany cięte szyi zawsze są groźne i jest zagrożenie życia, bo pacjent mógł się wykrwawić (k.617-619). Nie negując wiarygodności zeznań omawianych świadków Sąd uznał, że nie są one pełne (kompletne), w tym sensie, że świadkowie nie wskazali na wszystkie posiadane w tym czasie przez pokrzywdzonego urazy, gdyż ich dokładnie nie zdiagnozowali. Otrzymali pacjenta już zaopatrzonego na SOR (sami tego nie robili), z dokumentacją medyczną zawierającą tylko owe, najważniejsze, najgroźniejsze obrażenia ciała. Jak podawał biegły lekarz Z. J. jest to naturalne i oczywiste, że podczas tego rodzaju akcji ratunkowej lekarze skupiają się na ratowaniu pacjenta i nie mają czasu na skrupulatne opisywanie wszystkich, najdrobniejszych urazów, gdyż w ten sposób narażaliby tego pacjenta na dalsze niebezpieczeństwo. Nie jest to obdukcja, ani sekcja zwłok, kiedy to czas nie jest tak ściśle limitowany i można bardziej drobiazgowo podejść do opisu. W niniejszej sprawie, oprócz dokumentacji ściśle medycznej, sporządzono także protokół oględzin ciała pokrzywdzonego, wraz z barwną dokumentacją fotograficzną. To na podstawie tej dokumentacji biegły lekarz ocenił inne, niewymienione przez świadków urazy, co jest dodatkowo zgodne z zeznaniami pokrzywdzonego, który takie urazy potwierdzał.

Jako wiarygodne oceniono także zeznania świadka M. W. - sanitariusza, który w mieszkaniu nr (...) udzielał pomocy medycznej pokrzywdzonemu, a następnie sprowadził go do karetki. Zeznania te są jasne i spójne, zgodne z zeznaniami J. M. (1), a także interweniujących funkcjonariuszy Policji. Świadek potwierdził też, że spotkał oskarżonego, który wskazał mu miejsce pobytu pacjenta, a nadto miał zabrudzenia krwawe na odzieży. Potwierdził także wytrącenie noża pokrzywdzonemu przed udzieleniem mu pomocy. Brak jest podstaw do kwestionowania wiarygodności relacji tego świadka - osoby bezstronnej, nie związanej ze stronami, wykonującej swoje obowiązki służbowe na miejscu zdarzenia.

Nie miały żadnego znaczenia dla czynionych w sprawie ustaleń faktycznych zeznania świadków J. T., T. S. (2) i H. S., zaś nie korzystano z zeznań świadka A. S. (3), która już podczas pierwszego rozpoznania tej sprawy w I instancji skorzystała z prawa do odmowy składania zeznań w sprawie.

Sąd uznał za wiarygodne pozostałe zgromadzone w toku postępowania dowody ujawnione w trybie art. 394 § 2 kpk w zw. z art. 442 §2 kpk. W szczególności były to: notatki urzędowe, wydruk z bazy CEL, wydruki z baz danych Służby Więziennej (orzeczenia, osadzenia), protokół użycia alkotestu, dane operatora telekomunikacyjnego, odpis decyzji o wymeldowaniu, informacje z AŚ, informacja z KP G. - O. oraz z K. w G., informacje z Prokuratury oraz ze szpitala, spis śladów, dokumentacja fotograficzna, dokumentacja lekarska z leczenia pokrzywdzonego, protokoły czynności procesowych wykonywanych w toku prowadzonego śledztwa (zatrzymania osoby, oględzin miejsca zdarzenia wraz z dokumentacją fotograficzną – czynność przeprowadzana dwukrotnie, eksperymentu procesowego, oględzin osoby pokrzywdzonego z dokumentacją fotograficzną, zatrzymania rzeczy, oględzin rzeczy, pobrania krwi), opinia o oskarżonym z jednostki penitencjarnej, zapis audio z rejestratora numeru 112, dokumentacja medyczna oskarżonego związana z orzeczeniem stopnia niepełnosprawności oraz kwestionariusze wywiadu środowiskowego dotyczące oskarżonego, sporządzone przez kuratora sądowego. Wymienione dokumenty zostały sporządzone legalnie i prawidłowo, przez uprawnione do tego osoby, w ramach posiadanych przez nie kompetencji; nie były też - co do zasady - kwestionowane w toku procesu przez żadną ze stron, a zatem brak jest podstaw do podważania ich autentyczności, czy prawdziwości podawanych w ich treści okoliczności. Wywiady środowiskowe sporządzone zostały fachowo, w sposób obszerny, obiektywny i wyczerpujący, aczkolwiek - jak słusznie zauważyła biegła - niektóre z nich opierają się wyłącznie na okolicznościach podanych przez oskarżonego lub jego żonę.

Jak wyżej zasygnalizowano oskarżony kwestionował w toku postępowania protokół oględzin ciała pokrzywdzonego (k.137-138), wraz ze sporządzoną podczas tej czynności dokumentacją fotograficzną (k.215), jednakże - w ocenie Sądu - zarzuty te są całkowicie bezpodstawne. Protokół spełnia wszelkie normy przewidziane przepisami postępowania karnego. Został sporządzony przez uprawnionego do tego funkcjonariusza Policji, wraz z technikiem wykonującym dokumentację fotograficzną. Zdjęcia te zostały wywołane po pewnym czasie i z tego powodu ze stosownym opóźnieniem załączone do akt sprawy (jeszcze przed zamknięciem śledztwa). Przesłuchany na te okoliczności świadek A. S. potwierdził, że czynność taka była wykonywana i przedstawił jej przebieg, wraz z opisem podejmowanych osobiście kroków w celu wywołania zdjęć. Faktem jest, że nie udało się Sądowi Okręgowemu uzyskać cyfrowego zapisu owych zdjęć, jednakże okoliczność ta - sama w sobie - nie dyskwalifikuje znajdującej się w aktach dokumentacji fotograficznej. Jej autentyczność potwierdził świadek S., zapis o zdjęciach i ich wykonywaniu znajduje się w treści protokołu oględzin ciała, tego rodzaju obrażenia potwierdził pokrzywdzony, natomiast biegły Z. J. podał, że zdjęcia te nie mogły powstać znaczny czas po zdarzeniu (np. 1/2 roku), gdyż wówczas byłyby widoczne blizny, a nie szwy. W ocenie Sądu oskarżony - powołując się na fotomontaż - wykorzystuje z jednej strony fakt, że - z omówionych wyżej powodów - w zeznaniach lekarzy nie znalazły się wszystkie obrażenia pokrzywdzonego, wynikające z omawianego zdarzenia, z drugiej zaś fakt zaginięcia elektronicznego zapisu owych zdjęć. W obliczu prawidłowego przeprowadzenia czynności oględzin ciała pokrzywdzonego i braku zarzutów do protokołu z tej czynności ze strony Sądu, ale i biegłego lekarza Z. J., argumentacja oskarżonego nie może prowadzić do podważenia wiarygodności tego dowodu i wykluczenia go z dostępnego Sądowi materiału dowodowego.

Przeprowadzone badania na zawartość alkoholu potwierdziły fakt, że oskarżony w czasie zdarzenia znajdował się pod znacznym działaniem alkoholu (ponad 2 promile), zaś w organizmie pokrzywdzonego alkoholu nie stwierdzono.

Ustalenia w zakresie uprzedniej karalności oskarżonego D. M. (1) Sąd poczynił na podstawie nie budzących wątpliwości informacji z Krajowego Rejestru Karnego, odpisów wyroków skazujących, a także informacji z baz danych Służby Więziennej.

Sąd uznał za wiarygodne wszystkie trzy opinie sądowo – lekarskie, wydane przez biegłych z zakresu medycyny sądowej, tj. dwie opinie biegłego W. M. oraz opinię sporządzoną w (...) G. (...) w G., a dotyczące obrażeń ciała doznanych przez pokrzywdzonego J. M. (1). Podkreślić należy, że biegły W. M. opiniował na wstępnym etapie postępowania i dopiero po otrzymaniu kompletu dokumentów wydał opinię ostateczną. W ocenie Sądu opinie te są jasne, pełne i rzetelne, charakteryzują się wysokim stopniem szczegółowości i logiką wywodów. Swoje oparcie merytoryczne uzyskały w zgromadzonej na potrzeby tego postępowania, bogatej dokumentacji lekarskiej z przebiegu leczenia pokrzywdzonego. Biegli szczegółowo opisali charakter i rozległość obrażeń ciała pokrzywdzonego, a następnie uzasadnili wnioski opinii. Jest oczywistym, że opinia biegłego W. M. jest znacznie skromniejsza w swej treści, gdyż dotyczy tylko trzech ran ciętych okolicy szyi, albowiem biegłemu przedstawiono do opiniowania wyłącznie zabezpieczoną w sprawie dokumentację medyczną, pomijając (z niezrozumiałych powodów) protokół oględzin ciała pokrzywdzonego wraz z dokumentacją fotograficzną. Biegły podczas niniejszej rozprawy przyznał, że fotografie stanowiące załącznik do protokołu oględzin ciała widzi po raz pierwszy. Dopiero opinia (...), wydana już w toku postępowania sądowego, oparta została na całokształcie zebranego w sprawie materiału dowodowego, a zatem zarówno na dokumentach medycznych z leczenia, jak i na protokole oględzin z barwnymi fotografiami, gdzie uwidocznione zostały także drobniejsze urazy, nie opisane w dokumentacji szpitalnej. Choćby z tego powodu opinia ta jest opinią pełniejszą i bardziej wyczerpującą. Sąd wezwał biegłego W. M. na rozprawę, okazał mu dokumentację fotograficzną z oględzin ciała pokrzywdzonego i ostatecznie wnioski obu opinii nie pozostają ze sobą w sprzeczności - tak co do rodzaju stwierdzonych obrażeń, ich kwalifikacji, mechanizmu powstania, jak i oceny zagrożenia życia i zdrowia pokrzywdzonego. Jak słusznie zauważył to Sąd Apelacyjny w Gdańsku, wyrokując uprzednio w niniejszej sprawie, rozbieżność w treści pisemnych opinii wymienionych biegłych jest jedynie pozorna i wynika w istocie ze sposobu zadania pytania biegłemu. Możliwe jest tu pytanie, czy faktycznie (realnie) powstałe obrażenia narażały pokrzywdzonego na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, lub też pytanie nieco odmienne - czy zaistniała sytuacja, w której znalazł się pokrzywdzony (w tym rodzaj użytego narzędzia i sposób jego działania) takie narażenie generowała. Chodzi więc o punkt odniesienia i oceny biegłego, albowiem można tu wskazać klasyczny przykład oddania minimalnie niecelnego strzału z broni palnej w głowę człowieka, gdzie brak jest jakichkolwiek obrażeń ciała, natomiast niewątpliwie istniało zagrożenie (potencjalne) nie tylko zdrowia, ale i życia tego człowieka. Po ujednoliceniu owej terminologii biegli opiniujący w tej sprawie, wezwani na rozprawę, byli już zgodni, że same urazy pokrzywdzonego były stosunkowo powierzchowne, rany cięte nie penetrowały w głąb szyi, a zatem te obrażenia nie pozwalają na wyprowadzanie wniosku o realnym i bezpośrednim niebezpieczeństwie dla życia i zdrowia J. M. (1). Niemniej jednak sytuacja, w której się on znalazł takie zagrożenie potencjalnie (czyli narażenie) generowała. Biegli argumentowali to bliskością ważnych naczyń krwionośnych szyi w miejscu urazu, w tym tętnicy szyjnej, której przecięcie mogło doprowadzić do wykrwawienia się ofiary w przeciągu kilku minut i - w konsekwencji - do jej śmierci. W tym duchu wypowiadał się także świadek M. (lekarz), mówiąc o tym, że rany cięte szyi zawsze są groźne. Biegły W. M. dość obrazowo w tym zakresie wskazał, że pokrzywdzony J. M. ma wyjątkowe szczęście, że żyje, gdyż okolica urazu jest wyjątkowo wrażliwa (k.513-515). Przyznał też, że z tego typu ranami pokrzywdzony mógł się przemieszczać na IV piętro. Także biegły Z. J. zeznał w toku rozprawy, że kwestią przypadku było, że nie doszło do uszkodzenia głębszych struktur szyi, w tym dużych naczyń szyi (k.1444-1450). Obaj biegli potwierdzili także, że stwierdzone rany cięte mogły zostać zadane zabezpieczonym w sprawie nożem z czarną rękojeścią, a biegły Z. J. podał, że jest to nawet bardziej prawdopodobne, niż w przypadku innego noża wskazanego przez oskarżonego (z czerwoną rękojeścią). Obaj biegli wskazali zgodnie, że dla klasyfikacji obrażeń z art. 157 §1 kk nie ma znaczenia okres hospitalizacji, gdyż liczy się tu charakter obrażeń. Potwierdzili także, że rany części dłoniowej mogły powstać w warunkach obrony przed nożem, pochwycenia za ostrze noża, a zatem mają charakter urazów obronnych, co koresponduje z zeznaniami pokrzywdzonego J. M.. Co istotne - biegły Z. J. w toku rozprawy wykluczył, aby na gruncie rozpoznawanej sprawy doszło do przypadkowego nadziania się pokrzywdzonego na nóż trzymany przez oskarżonego, jak i aby do ran ciętych szyi doszło w sytuacji prezentowanej przez oskarżonego, tj. podczas wyrywania ojcu noża z ręki, gdyż rana miałaby inny charakter (k.1444-1450). Sąd uznał zatem, że uzupełnione w toku niniejszej rozprawy opinie sądowo - lekarskie są jasne, pełne i nie zawierają sprzeczności, zaś ich zgodność pozwala na uznanie tego materiału dowodowego za istotny w procesie czynienia ustaleń faktycznych. Już tylko marginalnie należy wskazać, że obaj biegli, a zwłaszcza biegły Z. J., to wybitni fachowcy w swojej dziedzinie, z długoletnim doświadczeniem zawodowym, a także posiadający specjalizacje z zakresu medycyny sądowej.

Sąd uznał za wiarygodne wszystkie opinie psychologiczne, psychiatryczne oraz psychiatryczno - psychologiczne dotyczące świadków J. M. (1) i H. M. (1), wydane na wszystkich etapach prowadzonego postępowania. Opinie te są jasne i logiczne, oparte zostały na stosownych badaniach świadków, testach i wywiadach, odnoszą się także do zmieniającej się sytuacji procesowej oraz stanu zdrowia badanych osób na przestrzeni kilku lat prowadzenia tego postępowania. Za każdym razem stan ten był weryfikowany zarówno poprzez udział biegłego w przesłuchaniu, jak i w toku późniejszych badań specjalistycznych. Sąd każdorazowo przesłuchiwał wymienionych biegłych w toku rozprawy i także te zeznania uznano za wiarygodne, choć czasami (np. w przypadku opinii biegłej K. N.) wnioski te były alternatywne, co nie dyskwalifikuje takiej opinii, lecz nakazuje Sądowi jej ocenę w powiązaniu z pozostałym materiałem dowodowym sprawy, co też wyżej zaprezentowano.

Jako wiarygodną oceniono także opinię kryminalistyczną dotyczącą badania krwi pokrzywdzonego na zawartość alkoholu w organizmie. Jest to badanie typowe, standaryzowane i jakość tej opinii nie budzi żadnych wątpliwości.

Sąd, ustalając stan faktyczny, uznał za wiarygodną opinię dwóch biegłych sądowych z zakresu psychiatrii, dotyczącą osoby oskarżonego D. M. (1). Tego rodzaju, kompleksowa opinia pozwoliła nieco wniknąć w sferę psychiczną i w cechy osobowości oskarżonego, co miało istotny wpływ dla ustaleń w zakresie przyczyn omawianego zdarzenia i motywów działania sprawcy. Biegli psychiatrzy jednoznacznie wypowiedzieli się przede wszystkim, iż w odniesieniu do zarzucanego czynu oskarżony nie miał zniesionej lub w znacznym stopniu ograniczonej zdolności do rozpoznania znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem – tym samym wobec oskarżonego nie stwierdzono istnienia warunków z art. 31 § 1 lub § 2 kk. Podkreślić należy, iż biegli wydający wskazaną opinię psychiatryczną są osobami dysponującymi odpowiednim przygotowaniem zawodowym i wiedzą fachową oraz długoletnim doświadczeniem zawodowym, w tym - jako biegli sądowi. Przedmiotowa opinia wydana została zgodnie z wymogami stawianymi w art. 202 kpk, w oparciu o analizę materiału badawczego pochodzącego z akt sprawy, wywiadu od badanego, analizę stanu psychicznego oskarżonego, stwierdzonego w czasie przeprowadzonego badania.

Sąd uznał za w pełni wiarygodną opinię genetyczną wydaną przez biegłych z (...) G. (...) w G. (R. P., A. D. - K.). Biegli badali zabezpieczony w sprawie nóż z czarną rękojeścią (ujawniony w mieszkaniu nr (...)), na którym zidentyfikowano ślady krwi J. M. (1) oraz domieszkę DNA innej osoby, nie nadającą się do identyfikacji. Materiał ten ujawniono zarówno na brzeszczocie noża, jak i na jego rękojeści. Dowód ten potwierdza zeznania pokrzywdzonego, że właśnie tym nożem był atakowany przez oskarżonego, a następnie nóż ten pozostał w mieszkaniu nr (...), gdzie został też zabezpieczony podczas oględzin. Zarówno J. M. (1), jak i jego żona w swych zeznaniach mówili o jednym tylko nożu, a zatem brak jest tu wątpliwości co do jego identyfikacji. Także biegli lekarze potwierdzili, że stwierdzone u pokrzywdzonego obrażenia mogły zostać spowodowane tym właśnie narzędziem. Opinia genetyczna jest jasna i sporządzona w sposób profesjonalny, zawiera opis przeprowadzonych badań i wyliczenia biegłych. Brak jest podstaw do kwestionowania wniosków tej opinii.

Oceniając natomiast wyjaśnienia oskarżonego D. M. (1) Sąd doszedł do przekonania, że są one wiarygodne tylko w niewielkiej części, albowiem w znaczącym zakresie pozostają w sprzeczności z zeznaniami świadków J. i H. M. (1), innych świadków przesłuchanych w sprawie (policjantów, sąsiadów), a także z opiniami biegłych. Już na wstępie należy zauważyć, że jedynie część wypowiedzi procesowych oskarżonego to wyjaśnienia w ścisłym (kodeksowym) tego słowa znaczeniu, zaś pozostała część sprowadza się do oceny - najczęściej kwestionowania - zebranego w sprawie materiału dowodowego.

Sąd uznał za wiarygodne ogólne wyjaśnienia oskarżonego dotyczące jego trudnych relacji z ojcem, wzajemnych nieporozumień, jego życia małżeńskiego w ramach związku z A. M., dobrych kontaktów z matką. W tym zakresie relacje te są zgodne z innymi dowodami, w tym zeznaniami jego byłej żony i byłej teściowej, z wywiadami kuratorów sądowych.

Co do samego przebiegu zdarzenia z dnia 31.07.2011r. wyjaśnienia oskarżonego są wiarygodne tylko w początkowym ich fragmencie, kiedy to podaje on, że był w pobliskim pubie, gdzie spożywał alkohol, po czym postanowił udać się do mieszkania rodziców i wskoczył tam przez okno. Dalsza część jego wyjaśnień pozostaje w wyraźnej sprzeczności z zeznaniami bezpośrednich świadków tych wydarzeń i stanowi element przyjętej przez oskarżonego linii obrony, opierającej się na tezie, że ratował on matkę przed agresją ojca (działał w obronie koniecznej), narażał swoje życie wyrywając ojcu nóż, podczas których to działań ojciec miał się przypadkowo skaleczyć tym nożem, co ma uzasadniać stwierdzone obrażenia szyi, gdyż innych obrażeń w ogóle nie było.

Nieprawdziwe są wyjaśnienia oskarżonego, że w czasie jego zbliżania się do mieszkania rodziców paliło się w nim światło, gdyż z zeznań rodziców oskarżonego wynika, że w tym czasie już spali, mieli zgaszone światła, zaś pukanie oskarżonego obudziło jego matkę. Przypomnieć należy, że było już wówczas po północy i zazwyczaj o tej porze zdecydowana większość ludzi już śpi.

Nie polegają na prawdzie twierdzenia oskarżonego, że musiał ratować matkę przed agresją ojca, że w mieszkaniu była w tym czasie awantura, były jakieś uderzenia, matka była zapłakana. Z konsekwentnych w tym zakresie zeznań H. M. (1) wynika, że w tym czasie żadnej awantury lub kłótni nie było i oboje z mężem spali (w oddzielnych pokojach). Nikt nie potwierdził wersji oskarżonego.

Sprzeczne z zeznaniami świadków H. i J. M. (1) są także twierdzenia oskarżonego, że nie wszedł przez domofon i nie podchodził pod drzwi mieszkania. Wymienieni świadkowie zeznali, że odbyła się rozmowa oskarżonego z ojcem przez drzwi wejściowe do mieszkania. Nie ulega zatem wątpliwości, że oskarżony dostał się do środka klatki (np. przez otwarte drzwi lub posiadając klucz z czasu wspólnego zamieszkiwania). Jest to jednak element mało istotny w ustalonym stanie faktycznym.

Nie zasługują na wiarę wyjaśnienia oskarżonego, że poszedł do ojca do kuchni, a ojciec atakował go nożem, gdyż z zeznań jego rodziców wynika, że to oskarżony zaatakował niezwłocznie ojca w przedpokoju, zaś pokrzywdzony podczas zdarzenia nie przebywał w ogóle w kuchni. To oskarżony poszedł do kuchni po nóż, z którym gonił ojca w górę klatki schodowej.

Podobnie nie zasługują na wiarę wyjaśnienia oskarżonego, że nie wychodził na klatkę, nie gonił ojca, zaś na pogotowie czekał w mieszkanku. Z zeznań jego rodziców, ale także sąsiadki M. (...) wynika, że oskarżony szedł za pokrzywdzonym schodami w górę, atakując go i grożąc mu pozbawieniem życia. Sąsiad R. P. wskazywał na strach u pokrzywdzonego i żądanie natychmiastowego zamknięcia drzwi z obawy przed synem, co byłoby bezprzedmiotowe, gdyby oskarżony był w tym czasie cztery piętra niżej. Żadna z tych osób nie potwierdziła, aby owe groźby wiązały się z dalszym stwierdzeniem - jak podaje oskarżony - że chodziło o zabicie ojca w przypadku, gdy skrzywdzi matkę. Oskarżony dodał ten element, aby zracjonalizować swoje zachowanie i przedstawić je w zupełnie odmiennym kontekście. Nie jest przy tym konsekwentny, gdyż w pierwszych swych wyjaśnieniach całkowicie zaprzeczał, aby miał grozić ojcu podczas tego zdarzenia (k.87-92).

Nielogiczne są także wyjaśnienia oskarżonego, w których wskazuje na szarpaninę z ojcem, zaś potem, nagle pojawia się krew u ojca na szyi, czego oskarżony nie jest w stanie logicznie wytłumaczyć (k.87-92).

Brak konsekwencji pojawia się także w wyjaśnieniach oskarżonego w zakresie rzekomego wyrywania noża pokrzywdzonemu, gdyż początkowo oskarżony podawał, że nie jest pewien, czy miał w ogóle nóż w ręku, bo tylko próbował ojcu nóż wyrwać; wprost podawał, że nie wie, co się stało z nożem (k.87-92). Później oskarżony twierdził nie tylko, że nóż ten wyrwał, ale i że wrzucił go po chwili do zlewu w kuchni. Ta wersja nie zasługuję na wiarę, gdyż takiego noża w zlewie nie zabezpieczono, zaś nóż ujawniono w mieszkaniu nr (...). Na późniejszym etapie postępowania oskarżony zaczął wskazywać na inny nóż (z czerwoną rękojeścią), aby w ten sposób wykazać rzekome zaniedbania organów ścigania w związku z zabezpieczeniem niewłaściwego noża. Brak DNA oskarżonego na nożu zabezpieczonym w mieszkaniu nr (...) nie stoi w sprzeczności z ustalonym w sprawie stanem faktycznym, gdyż nóż ten był obficie zalany krwią pokrzywdzonego (ujawnioną w badaniu genetycznym), a nadto oskarżony w tym czasie nie krwawił obficie i jego materiał nie musiał się tam nanieść. Na marginesie należy wskazać, że z opinii genetycznej wynika, że ujawniono na nożu domieszkowe DNA innej osoby, a tylko z uwagi na ilość tego materiału nie nadawał się on do identyfikacji.

Nie zasługują na wiarę wyjaśnienia oskarżonego, że drzwi na korytarz pokrzywdzony otworzył sam, gdyż z zeznań H. M. (1), jak i jej męża wynika, że to matka oskarżonego otworzyła drzwi, aby w ten sposób otworzyć mężowi drogę ucieczki przed atakiem ze strony syna.

Nieprawdziwe są twierdzenia oskarżonego, że nie mówił interweniującym funkcjonariuszom Policji, że dźgnął ojca nożem, gdyż są one sprzeczne z zeznaniami tych świadków, zaś relacje te Sąd uznał za wiarygodne, co wyżej omówiono.

Wiarygodne są natomiast wyjaśnienia oskarżonego, że miał krew na ubraniu po przyjeździe karetki pogotowia, gdyż okoliczność tę potwierdzili interweniujący policjanci, a nadto ślady takie ujawniono w toku oględzin odzieży zabezpieczonej od oskarżonego i jego butów (k.196-198). Oskarżony popada później w istotną sprzeczność, gdyż w innym miejscu wyjaśnia, że na jego rzeczach nie ma krwi, a zatem ma to świadczyć o tym, że nie kopał pokrzywdzonego (k.1451).

Nie mają uzasadnienia dywagacje oskarżonego, że jego ojciec, z astmą i po zawale, nie byłby w stanie dotrzeć - goniony - do III piętra. Pamiętać należy, że pokrzywdzony uciekał, ratował się przed oskarżonym i ciosami nożem, a zatem niewątpliwie był wówczas mocno zdeterminowany - wzywał pomocy, pukał do drzwi sąsiadów. Ostatecznie zapukał do mieszkania nr (...) na IV pietrze, co wynika z zeznań świadka R. P.. Natomiast sprawność oskarżonego także była nieco ograniczona w tym czasie - z powodu znacznego stopnia upojenia alkoholowego.

Nie są wiarygodne wyjaśnienia oskarżonego, że jego ojciec był pijany w dniu zdarzenia, gdyż wynik badania krwi nie wykazał zawartości alkoholu etylowego w jego organizmie. W ocenie Sądu oskarżony chciał w ten sposób uwiarygodnić nieprawdziwą okoliczność, że ojciec awanturował się i bił w tym dniu żonę, co miało uzasadniać jego działania obronne.

Wiarygodne są wyjaśnienia oskarżonego, że dzwonił na pogotowie, gdyż rozmowa ta została zarejestrowana na komunikatorze. Nie jest natomiast prawdą, że dzwonił jako pierwszy, gdyż nie potwierdził tego świadek K. (podając, że był to czwarty telefon w tej sprawie), zaś świadek M. P. podała, że dzwoniła na Policję jeszcze wówczas, gdy dwie osoby szły schodami w górę, a zatem musiała wyprzedzić oskarżonego.

Wyjątkowo naiwnie brzmią i nie zasługują na wiarę wyjaśnienia oskarżonego, w których twierdził, że podczas zdarzenia zasłaniał ojcu tętnicę szyjną swoją ręką i dlatego ponoć ojciec miał nie być narażony na niebezpieczeństwo utraty życia (k.949). W ocenie Sądu fragment ten świadczy jedynie o tym, że oskarżony zdawał sobie sprawę z tego, że jest to miejsce szczególnie wrażliwe i niebezpieczne w przypadku urazu.

Podsumowując należy wskazać, że oskarżony przedstawiał przebieg zdarzeń nie znajdujący potwierdzenia w innych dowodach, skupiając się raczej na wyszukiwaniu prawdziwych lub domniemanych uchybień prowadzonego postępowania, błędów Policji i Prokuratury. Zarzucał podrobienie dokumentacji fotograficznej z oględzin ciała pokrzywdzonego, podrzucenie noża z czarną rękojeścią do materiału dowodowego sprawy, zrobienie sobie nacięć na skórze przez pokrzywdzonego samodzielnie, zaprzeczał śladom krwi na własnej odzieży i obuwiu - pomimo dokonanych oględzin, sugerował, że podawał telefonicznie wyolbrzymione okoliczności, aby szybko przyjechała karetka. Twierdzenia te nie były jednak w stanie podważyć wiarygodności i spójności materiału dowodowego ocenionego przez Sąd w sposób kompleksowy, we wzajemnym powiązaniu poszczególnych dowodów, co zostało wyżej zaprezentowane.

Mając na uwadze powyższe rozważania Sąd Okręgowy opisał na nowo czyn przypisany oskarżonemu D. M. (1) w toku niniejszego postępowania, precyzując pewne stwierdzenia wskazane w treści oskarżenia zgodnie z treścią opinii sądowo - lekarskiej, a także uzupełniając ów opis o elementy związane z przyczyną niezrealizowania zamiaru oskarżonego (brak dokonania zabójstwa), a także związane z powrotem do przestępstwa (recydywa).

W kolejnym etapie rozważań należało określić konsekwencje prawne ujawnionych zachowań oskarżonego D. M. (1), a w szczególności ocenić, czy tymi zachowaniami wyczerpał on znamiona typów czynów zabronionych wskazanych w treści oskarżenia, tj. art. 148 §1 kk (w formie usiłowania) oraz art. 157 §1 kk (w formie dokonania). Szczególnie istotne okazało się odkodowanie strony podmiotowej tego czynu, gdyż od strony przedmiotowej omawiany czyn nie budzi większych kontrowersji w świetle zebranych w sprawie dowodów.

Rozpocząć tę część rozważań należy od oczywistego stwierdzenia, że oskarżony wyczerpał swoim działaniem znamiona wskazane w art. 157 §1 kk (działając umyślnie), gdyż zadając pokrzywdzonemu ciosy nożem spowodował u niego rozległą płatową ranę ciętą w okolicy podżuchwowej lewej, co wynika wprost z opinii sądowo – lekarskich. Biegli wskazali na taką właśnie kwalifikację stwierdzonego obrażenia, dodając, że inne ujawnione rany nie powodowały naruszenia czynności narządów ciała i rozstroju zdrowia pokrzywdzonego J. M. (1) na okres przekraczający 7 dni i tej kwalifikacji nie wyczerpywały.

W dalszej kolejności należało rozważyć, czy działając w opisany wyżej sposób oskarżony dopuścił się także (kumulatywnie) czynu kwalifikowanego jako usiłowanie zabójstwa pokrzywdzonego J. M., a jeżeli tak – jaka była postać jego zamiaru (zamiar bezpośredni / zamiar ewentualny). Kwestia ta najczęściej pojawia się jako sporna w praktyce wymiaru sprawiedliwości, gdy dojdzie wprawdzie do powstania uszczerbku na zdrowiu, jednakże pokrzywdzony przeżyje przeprowadzony na niego atak, najczęściej choćby potencjalnie zagrażający jego życiu. Ponieważ kwestia strony podmiotowej przypisanego oskarżonemu czynu jest kategorią dotyczącą sfery wewnętrznych przeżyć i wyborów oskarżonego, a zatem ze swej istoty trudną do materialnego uchwycenia, Sąd swoje przekonanie w tym zakresie oparł na szczegółowym i dogłębnych rozważeniu wszystkich istotnych okoliczności opisywanego czynu – zarówno o charakterze przedmiotowym, jak i podmiotowym.

W ocenie Sądu stan faktyczny niniejszej sprawy w pełni potwierdza słuszność tezy oskarżenia, że D. M., atakując pokrzywdzonego J. M. nożem kuchennym, działał z zamiarem bezpośrednim pozbawienia go w ten sposób życia, co jednak nie nastąpiło - na skutek aktywnej obrony ze strony pokrzywdzonego, w tym wyrwania mu noża, co z kolei spowodowało zbiegnięcie oskarżonego z miejsca zdarzenia. Wskazują na to następujące, istotne okoliczności:

1.  Oskarżony użył do ataku noża kuchennego o znacznych rozmiarach i nożem tym godził w szyję pokrzywdzonego, a zatem w miejsce, które jest szczególnie wrażliwe, a wręcz newralgiczne dla zachowania czynności życiowych ludzkiego organizmu, co jest okolicznością powszechnie znaną i dostępną każdemu dorosłemu, zdrowemu człowiekowi. Jak wskazali obaj biegli lekarze, sytuacja ta, a zatem rodzaj użytego narzędzia oraz sposób działania sprawcy na okolice tętnicy szyjnej, powodowały, że istniało potencjalne zagrożenie życia pokrzywdzonego; wręcz wskazali, że kwestią przypadku (szczęścia) jest, że nie doszło do naruszenia głębszych struktur szyi i znajdującej się w tym miejscu tętnicy szyjnej, co by mogło skutkować wykrwawieniem ofiary w stosunkowo krótkim czasie. Należy tu zwrócić szczególną uwagę na dużą, płatową ranę o długości 10 centymetrów. Bez wątpienia zatem oskarżony bezpośrednio zmierzał do dokonania zbrodni zabójstwa w rozumieniu art. 13 §1 kk, gdyż - jak podali biegli lekarze - dokonanie to było niejako „o włos”, o centymetry od tętnicy, co przy tak dynamicznym zdarzeniu nie mogło być w pełni kontrolowane przez oskarżonego i w tym kontekście należy postrzegać owo szczęście pokrzywdzonego, że do poważniejszych następstw jednak nie doszło. Oskarżony zdawał sobie z tego z pewnością sprawę, o czym świadczy choćby fragment jego wyjaśnień, w którym przekonywał, że zasłaniał tętnicę pokrzywdzonego właśnie po to, aby zagrożenia dla życia nie było. Wyjaśnieniom tym Sąd nie dał wiary, aczkolwiek wskazują one na stopień rozeznania oskarżonego co do wybranego miejsca ataku i uzasadnia przekonanie o bezpośrednim zmierzaniu ku dokonaniu. Zadanie ciosu nożem w szyję pokrzywdzonego, w szczególności tego, który doprowadził do powstania opisanej wyżej rany płatowej, należy ujmować w kategoriach wykonania ostatniej czynności zmierzającej do dokonania, skoro - jak zgodnie wywodzą biegli - jedynie szczęście, czy przypadek pozwoliły pokrzywdzonemu uniknąć poważnego zagrożenia życia wynikającego z procesu wykrwawiania się z przeciętej tętnicy.

2.  Oskarżony nie poprzestał na jednym uderzeniu, czy na jednej ranie, lecz kontynuował swój atak, zadając kolejne uderzenia, goniąc ojca na klatce – aż do momentu, gdy został powstrzymany przez pokrzywdzonego, który odebrał (wyrwał) mu nóż, uniemożliwiając oskarżonemu podjęte wcześniej działania. Świadczy to niezbicie o pewnej determinacji oskarżonego i dążeniu do wywołania jak najpoważniejszych skutków w sferze zdrowia, a nawet życia pokrzywdzonego.

3.  Oskarżony otwarcie, werbalnie i całkiem wprost wyraził swój zamiar, krzycząc do pokrzywdzonego (w mieszkaniu i na klatce), że go zabije, skróci o głowę, że będzie z nim koniec, co należy tłumaczyć w kategoriach spowodowania mu poważnej krzywdy, z możliwością pozbawienia życia włącznie. Co więcej - zamiar ten był następnie przez oskarżonego realizowany, co przejawiało się w opisanych w punkcie 1 działaniach nakierowanych na wrażliwe dla życia organy.

4.  Przed opuszczeniem mieszkania - już po zaopatrzeniu się w nóż - oskarżony powiedział do matki, że „pójdzie siedzieć, a go wykończy”, co nie pozostawia już żadnych wątpliwości co do aktualnego zamiaru sprawcy. Jest to znacznie poważniejsza forma zapowiedzi zabójstwa, niż typowe zwroty „ja cię zabiję”, czasami nadużywane w patologicznych relacjach międzyludzkich. Jest to dobitne określenie zamiaru, wraz ze wskazaniem zamierzonych konsekwencji takiego czynu.

5.  Funkcjonariuszowi Policji - w kontekście opisu swojego trudnego dzieciństwa - oskarżony powiedział, że w końcu nie wytrzymał i musiał to zrobić, co także świadczy o eksplozji negatywnych emocji oskarżonego w momencie czynu.

6.  Dzwoniąc pod nr 112 oskarżony wskazał, że pokrzywdzony ma rany „prawie śmiertelne”, co także obrazuje jego świadomość w zakresie tego, co zrobił, a co zostało przerwane aktywną obroną ze strony pokrzywdzonego. Nie jest przekonywująca argumentacja oskarżonego, że wyolbrzymił to zdarzenie, aby karetka szybko przyjechała. Odtworzenie zapisu tej rozmowy wskazuje na autentyczne przekonanie oskarżonego co do wypowiadanych przewidywań.

7.  Oskarżony został kilka dni wcześniej definitywnie wyproszony z mieszkania rodziców, z zakazem dalszego zamieszkania. W dniu zdarzenia został zlekceważony przez ojca, nie wpuszczono go do mieszkania, co - w powiązaniu ze stanem nietrzeźwości - doprowadziło do znacznego wzrostu poziomu frustracji, rozładowanego w sposób dynamiczny, wybuchowy, bez zważania na konsekwencje tego czynu. Wieloletni konflikt oskarżonego z ojcem należy analizować w tym przypadku na tle nieprawidłowej (zaburzonej) osobowości oskarżonego.

Oceny tej nie zmienia bezsporny w sprawie fakt, że po zbiegnięciu z miejsca zdarzenia oskarżony wezwał do pokrzywdzonego pomoc medyczną, czyniąc to niewątpliwie w sposób dość instrumentalny, o czym będzie mowa niżej. W chwili czynu oskarżony działał z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia swojego ojca, gdyż był na niego wściekły za to, że ten nie chciał wpuścić go do mieszkania. Na tę konfliktową sytuację nałożyły się dawne urazy i negatywne emocje. Noża nie brał ze sobą, gdyż nie zakładał takiego rozwoju wydarzeń. Zamiar ten powstał w wyniku rozwoju konfliktowej sytuacji na miejscu zdarzenia, nie po myśli oskarżonego. Po wskoczeniu przez okno oskarżony od razu przystąpił do ataku - zaczął realizować swój zamiar. Celował nożem w konkretne miejsce, gdyż miał taką możliwość – miał przewagę fizyczną nad ojcem. Z zeznań pokrzywdzonego wynika, że oskarżony uderzał go w ten sposób, jakby chciał podciąć mu gardło (ruchy tnące).

W tych okolicznościach przyjęcie zamiaru bezpośredniego zabójstwa ojca nie może budzić jakichkolwiek wątpliwości, gdyż oskarżony zapowiadał swoje działania, a następnie je realizował. Niewątpliwym aktywatorem tego działania był z pewnością spożyty przez oskarżonego alkohol, jednakże nie wpływa to w żadnym stopniu na zmianę oceny tego zamiaru.

W tej sytuacji Sąd przyjął - poza omówioną już kwalifikacją z art. 157 §1 kk - kumulatywną kwalifikację prawną przypisanego oskarżonemu czynu z art. 13 §1 kk w zw. z art. 148 §1 kk (usiłowanie zabójstwa). Przy stosowaniu kwalifikacji kumulatywnej konieczne było także zastosowanie art. 11 §2 kk.

Z uwagi na fakt działania oskarżonego w warunkach opisanego wyżej powrotu do przestępstwa, kwalifikacja prawna przypisanego oskarżonemu przestępstwa uzupełniona została przez art. 64 §1 kk. Oskarżony zakończył odbywanie kary pozbawienia wolności w 2008 roku, a zatem obecnie przypisanego mu czynu (z 2011r.) dopuścił się przed upływem 5 lat od odbycia kary łącznej pozbawienia wolności, w wymiarze ponad 6 miesięcy, zaś elementem owej kary łącznej była kara za przestępstwo z art. 159 kk; jest to przestępstwo podobne do obecnie przypisanego, gdyż przedmiotem ataku (atakowanym dobrem prawnym) jest tu życie i zdrowie człowieka; są to także przestępstwa popełnione z użyciem przemocy.

Z całą pewnością można oskarżonemu przypisać także winę odnośnie przedmiotowych zachowań. Oskarżony miał możliwość postąpić w sposób zgodny z prawem i nie atakować pokrzywdzonego, próbując kwestię odbioru swoich rzeczy załatwić w inny sposób (przyjść w dzień), starać się dojść do porozumienia z ojcem w ramach akceptowalnych społecznie metod i środków; uczynił jednak odmiennie, stosując nasiloną przemoc i pragnąc w ten sposób wyładować na pokrzywdzonym swoje frustracje. Poza tym oskarżony był w tym czasie osobą w pełni poczytalną; znał i rozumiał podstawowe normy moralne, społeczne i prawne, a zatem powinien był i mógł się im podporządkować, czego jednak nie uczynił.

Za przypisane oskarżonemu D. M. (1) przestępstwo usiłowania zabójstwa (zbrodnię), zagrożone karą od 8 lat pozbawienia wolności, karą 25 lat pozbawienia wolności lub dożywotniego pozbawienia wolności, Sąd wymierzył mu karę 10 lat pozbawienia wolności - na podstawie art. 148 §1 kk, przy zastosowaniu art. 14§1 kk i art. 11 §3 kk.

Wymierzając oskarżonemu powyższą karę Sąd kierował się dyrektywami określonymi w art. 53 k.k. Zgodnie z dyspozycją wskazanego przepisu, Sąd wymierza karę według swojego uznania, w granicach przewidzianych przez ustawę, bacząc, aby jej dolegliwość nie przekraczała stopnia winy oskarżonego, uwzględniając motywację sprawcy, właściwości i warunki osobiste sprawcy, sposób życia przed popełnieniem przestępstwa oraz zachowanie po jego popełnieniu, a także stopień społecznej szkodliwości jego czynu. Sąd wziął także pod uwagę cele zapobiegawcze i wychowawcze kary, które kara ma osiągnąć w stosunku do konkretnego, zindywidualizowanego oskarżonego, a także uwzględnił potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Orzekając o karze Sąd posiłkował się także orzecznictwem sądowym, zgodnie z którym wymiar kary kształtowany jest tak, iż górną granicę limituje stopień winy, dolną zaś wyznaczają potrzeby prewencji ogólnej (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 24 października 2002 r. w sprawie sygn. akt II AKa 258/02, KZS 2002/10/52), przy czym cele ogólnoprewencyjne kary nie uzasadniają wymierzenia kary powyżej granicy winy sprawcy (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 23 listopada 2000 r. w sprawie sygn. akt II AKa 147/00, KZS 2001/1/24).

Sąd nie zastosował wobec oskarżonego instytucji z art. 15 §1 kk, albowiem nie zostały spełnione warunki przewidziane dla takiego rozstrzygnięcia. Czyn oskarżonego należy uznać za usiłowanie nieukończone, gdyż nie wykonano wszystkich niezbędnych czynności w celu pozbawienia życia J. M. (1); oskarżony miał tego świadomość, gdyż cały czas kontynuował atak. W tej sytuacji warunkiem skorzystania przez oskarżonego z dobrodziejstwa tej instytucji (czynnego żalu) byłoby „dobrowolne odstąpienie od dokonania”. W realiach tej sprawy brak jest owej dobrowolności, gdyż przerwanie ataku nie było wynikiem autonomicznej decyzji oskarżonego, lecz wynikiem zachowania pokrzywdzonego, który wyrwał nóż oskarżonemu i wywołał jego ucieczkę. Należy przyjąć, że fakt utraty noża i wynikającej z tego faktu przewagi spowodował taką, a nie inną postawę oskarżonego. Dalej oskarżony już kalkulował, w jaki sposób zminimalizować swoją odpowiedzialność karną. Wiedząc o tym, że o sprawie zostanie niezwłocznie powiadomiona Policja (przez sąsiadów słyszących awanturę i wezwania pokrzywdzonego), oskarżony sam zadzwonił po pomoc, a nadto od razu po przybyciu funkcjonariuszy zaczął im opowiadać nieprawdziwą historię odnośnie rzekomej konieczności obrony matki przed pokrzywdzonym w czasie tego zdarzenia. Sugestie takie już przekazał nawet w czasie rozmowy telefonicznej z dyspozytorem numeru 112. Przygotowywał zatem już w tym czasie swoją linię obrony, co nakazuje z nieco większym dystansem podejść do faktu powiadomienia Policji o zdarzeniu. Kwestię tę zauważył także Sąd Apelacyjny w Gdańsku w swoim orzeczeniu wydanym w niniejszej sprawie.

Jako okoliczności łagodzące Sąd przyjął:

- względnie dobrą opinię środowiskową, w tym w miejscu uprzedniego zamieszkania, co wynika z treści przeprowadzonego wywiadu środowiskowego, jak i pozytywne opinie wystawione oskarżonemu przez byłą żonę i jej matkę, co świadczy o tym, że oskarżony - w pewnym okresie - poprawnie wywiązywał się ze swoich ról społecznych – rodzinnych i zawodowych, pracował, łożył na utrzymanie rodziny, opiekował się własnym dzieckiem;

- fakt wezwania pogotowia w celu udzielenia pomocy pokrzywdzonemu (aczkolwiek z uwagami jak wyżej, ograniczającymi wagę tej okoliczności do wartości minimalnych);

- zaburzenia osobowości oskarżonego zdiagnozowane w opinii oraz wynikające z dokumentacji medycznej oskarżonego (orzeczenie o stopniu niepełnosprawności) - zaburzenia zachowania, wpływające na trudności w opanowaniu własnych emocji, co było widoczne także w toku prowadzonej rozprawy, jak i w informacjach z aresztu śledczego (konieczność dwukrotnego użycia środków przymusu bezpośredniego).

Natomiast jako okoliczności obciążające przy wymiarze kary należy przyjąć:

- znaczny stopień społecznej szkodliwości czynu, który godził w podstawowe dobro chronione prawem, którym jest niewątpliwie życie oraz zdrowie ludzkie, a zatem dobra o szczególnie wysokiej pozycji w systemie ochrony prawnej,

- działanie pod znacznym wpływem alkoholu,

- fakt wtargnięcia przez oskarżonego do mieszkania nie pozostającego w jego dyspozycji, w porze nocnej, bez jakiegokolwiek uprzedzenia,

- znaczny stopień winy oskarżonego, który zaatakował w tak poważny sposób własnego ojca, a zatem osobę, wobec której winien okazywać stosowny szacunek i respekt,

- postać zamiaru - zamiar bezpośredni zabójstwa pokrzywdzonego, co generuje także wyższy stopień winy sprawcy w porównaniu z zamiarem ewentualnym,

- wyczerpanie jednym czynem znamion dwóch typów czynów zabronionych określonych w ustawie karnej.

Przy wymiarze kary Sąd wziął także pod uwagę fakt, że czyn z art. 148 §1 kk zatrzymał się na etapie usiłowania, co zawsze nieco łagodzi stopień społecznej szkodliwości takiego czynu, w porównaniu z czynem dokonanym - przy tym samym ustawowym zagrożeniu karnym.

Z kolei na niekorzyść oskarżonego przy wymiarze kary niewątpliwie przemawiał fakt działania w warunkach recydywy z art. 64 §1 kk, a także fakt wielokrotnej i stale powtarzającej się karalności oskarżonego, który znaczną część swojego dorosłego życia spędził w warunkach izolacji penitencjarnej. Oskarżony jest sprawcą niepoprawnym i zdemoralizowanym w stopniu znacznym, nie uczącym się na własnych błędach i nie wyciągającym odpowiednich wniosków z wcześniejszych doświadczeń karnych. Nie radzącym sobie również z problemem alkoholowym.

Zdaniem Sądu należy uznać, że orzeczona wobec oskarżonego D. M. (1) kara pozbawienia wolności jest sprawiedliwa i słuszna w odczuciu społecznym, spełniając tym samym wymogi prewencji generalnej, jak również stanowi zasłużoną dolegliwość, jaka spotyka sprawcę za naruszenie pozostających pod ochroną prawa dóbr. Jest ona także współmierna do opisanego wyżej stopnia społecznej szkodliwości przypisanego oskarżonemu czynu oraz stopnia jego winy, który należy określić jako znaczny. Kara ta nie może być uznana za nadmiernie surową, zważywszy w szczególności na okoliczność, iż lokuje się ona zdecydowanie w dolnej granicy ustawowego zagrożenia, a w sprawie występują – poza okolicznościami łagodzącymi – także opisane wyżej, istotne okoliczności działające na niekorzyść oskarżonego przy wymiarze kary. Kara ta ma za zadanie wywrzeć wpływ na dalsze zachowanie oskarżonego – osoby dotąd wielokrotnie karanej - i wdrożyć go do przestrzegania porządku prawnego oraz skłonić do poszanowania życia i zdrowia ludzkiego – dóbr o najwyższej wartości społecznej. Istotne były w tym przypadku prewencyjne zadania wymierzanej kary, w szczególności w zakresie prewencji indywidualnej, ponieważ zachowania oskarżonego i popełniane przez niego przestępstwa wyraźnie eskalują, przy braku jakiejkolwiek refleksji z jego strony.

Sąd zaliczył, na mocy art.63 §1 kk, na poczet orzeczonej wobec oskarżonego kary pozbawienia wolności okres rzeczywistego pozbawienia wolności w niniejszej sprawie – okres tymczasowego aresztowania, uwzględniając przy tym dwa przypadki wprowadzenia w tym czasie do wykonania krótkoterminowych kar izolacyjnych związanych z innymi sprawami (k.404 i k.600). Po uwzględnieniu tych korekt zaliczeniu podlegał ostatecznie okres od dnia 31.07.2011 roku do dnia 25.01.2012 roku, od dnia 6.02.2012r. do dnia 28.05.2012r. oraz od dnia 15.07.2012r. do dnia 13.10.2015r. tj. do dnia wyrokowania.

Na podstawie art. 230 §2 kpk dowody rzeczowe w postaci odzieży zabezpieczonej w toku postępowania oraz obuwia zwrócono oskarżonemu, albowiem nie są już te przedmioty potrzebne w toku prowadzonego postępowania karnego, zaś brak jest podstaw prawnych do orzeczenia ich przepadku. Podobnie zwrócono pokrzywdzonemu J. M. (1) należące do niego noże zabezpieczane kolejno w toku procesu, gdyż stanowią one jego własność i nie ma podstaw do orzeczenia przepadku.

Oskarżony D. M. (1) w toku obecnie prowadzonego postępowania sądowego (od pewnego jego etapu) korzystał z pomocy ustanowionego mu obrońcy z urzędu w osobie adw. W. P.. Koszty pomocy prawnej, udzielonej przez tego obrońcę, nie zostały przez oskarżonego pokryte, w związku z czym Sąd zasądził na rzecz tego obrońcy odpowiednie wynagrodzenie od Skarbu Państwa – w kwocie 1.033,20 zł. brutto. Wysokość wynagrodzenia Sąd wyliczył na podstawie stawek minimalnych, wynikających z § 14 ust. 2 pkt 5 i § 16 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (Dz. U. nr 163, poz. 1348), powiększając tę kwotę o należny podatek VAT.

Analogicznie Sąd zasądził na rzecz adw. M. Z. koszty pomocy prawnej udzielonej z urzędu oskarżycielowi posiłkowemu J. M. (1), albowiem i w tym przypadku koszty nie zostały pokryte nawet w części przez oskarżyciela posiłkowego; ponownie kwotę wynagrodzenia powiększono o podatek VAT w stosownej wysokości. Kwota ta jest adekwatna do zakresu świadczonej pomocy prawnej, uwzględniając kolejne etapy postępowania sądowego (w I i II instancji).

O kosztach procesu Sąd orzekł na podstawie obowiązujących w tej materii przepisów prawa, uwzględniając sytuację materialną i możliwości zarobkowe oskarżonego – pozostającego obecnie bez stałego źródła dochodu i nie posiadającego majątku o znaczącej wartości materialnej. Oskarżony, przebywając w warunkach izolacji (od dnia zdarzenia), ma obecnie bardzo ograniczone możliwości zarobkowe. Argumenty te przemawiają przeciwko obciążaniu oskarżonego kosztami niniejszego procesu, albowiem koszty te powinny dotykać i obciążać bezpośrednio osoby skazane, nie zaś osoby im bliskie lub inne, z pomocy których one korzystają.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Joanna Pawlak
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Gdańsku
Data wytworzenia informacji: