XIV K 21/18 - uzasadnienie Sąd Okręgowy w Gdańsku z 2018-12-03

Sygn. akt XIV K 21/18

UZASADNIENIE

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

Oskarżony N. C. (1) urodził się (...), posiada wykształcenie gimnazjalne, przed osadzeniem w areszcie śledczym był uczniem II klasy Ochotniczego Hufca Pracy w S.. Oskarżony jest kawalerem, nie posiada nikogo na utrzymaniu, sam pozostaje na utrzymaniu rodziców. Oskarżony trenuje boks w Klubie Sportowym (...) w S., posiada na tym polu liczne osiągnięcia sportowe, w tym tytuł Mistrza Polski Młodzików. Jako nieletni odpowiadał przed Sądem Rodzinnym, który wobec niego orzekł środek wychowawczy w postaci nadzoru kuratora. Jako osoba dorosła, nie był karany sądownie.

Dowód: wyjaśnienia oskarżonego k. 507, 582, kwestionariusz wywiadu środowiskowego k. 240-241, karta karna k. 641, wydruk korespondencji e-mailowej dot. osiągnięć sportowych oskarżonego k. 569-570.

Oskarżony wraz z rodzicami i rodzeństwem zamieszkuje w S. pod adresem ul. (...). W sąsiednim domu, przy ul. (...) w październiku 2017 roku zamieszkiwała K. R. (obecnie S.) wraz z dziećmi. Posesje przylegają do siebie, są oddzielone ogrodzeniem z metalowej siatki. Przy ogrodzeniu na wysokości podwórka posesji przy ul. (...), znajdują się 3 drzewa z pniem o średnicy 0,15 m. i 2 drzewa z pniem o średnicy 0,05m.

Dowód: zeznania świadka K. R. k. 509, zeznania świadka P. R. (1) k. 511-517, protokół oględzin miejsca zdarzenia k. 8-9 wraz ze zdjęciami na płycie CD k. 206, szkic miejsca zdarzenia k. 49.

W dniu 15 października 2017 roku po południu, przed godziną 15:00 N. C. (1) wraz z kolegami G. B. i A. K. przebywali na posesji przy ul. (...). Rozmawiali, palili papierosy. W pewnym momencie N. C. (1) spuścił z łańcucha psa należącego do K. R. i chwilę we trzech bawili się z nim.

W tym czasie K. R. wracała wraz z dziećmi - niespełna 4 letnim N. S. (urodzonym (...)) oraz M. R. – lat 5, do swojego domu, od sąsiadki I. C.. Wraz z nimi przyszły córki I. C. – 14-letnia N. C. (2) (urodzona (...)) i prawie 9-letniaWiktoria C. (urodzona (...)).

Gdy K. R. wraz z dziećmi zbliżała się do domu zauważyła, że ich pies biega po ulicy, a furtka na posesję jest otwarta. Zdenerwowana, zapytała syna P., który stał przed domem, kto uwolnił z łańcucha psa, ten zaś odparł, że N. C. (1). W tym czasie N. C. (1) oddalił się z tego miejsca. K. R. przywiązała psa a następnie widząc, że przy wejściu na posesję stoi znany jej G. B. z kolegą A. K., w ostrych słowach, używając wulgaryzmów kazała im opuścić posesję twierdząc, że jest to teren prywatny. Ponieważ G. B. zaczął do niej pyskować, złapała go za bluzę i odepchnęła za ogrodzenie. Z kolei A. K. sam opuścił posesję. K. R. zamknęła za nimi furtkę, po czym weszła do domu, zostawiając dzieci N., M. oraz N. i W. na podwórku, by się pobawiły. Dzieci bawiły się tuż przy budynku pod oknami zlokalizowanego na parterze mieszkania K. R..

Dowód: zeznania świadka K. R. k. 88v, 509-511, częściowo zeznania świadka A. K. k. 200v, 534-536, zeznania świadka P. R. (1) k. 41v-43v, 511-517, częściowo zeznania N. C. (2) k. 124-125 oraz zapis zeznań na płycie CD k. 261, częściowo zeznania W. C. k. 127-128 oraz zapis zeznań na płycie CD k. 264, zeznania I. C. k. 81v, 518-519.

N. C. (1) wraz z kolegami A. K. i G. B. poszli na sąsiednią posesję, na której mieszka oskarżony. W pewnym momencie oskarżony N. C. (1) podszedł do ogrodzenia i zaczął krzyczeć pod adresem bawiących się na podwórzu dzieci strasząc je, że zaraz wraz z kolegami przyjdą na ich podwórko i zabiorą ich. Wówczas M. R. (1) wróciła do domu i poskarżyła się mamie, że jakiś pan na nich krzyczy. K. R. poleciła starszemu synowi – P. R. (1), lat 17 wyjść na podwórze i zorientować się w sytuacji. P. R. (1) wyszedł na zewnątrz, lecz ponieważ oprócz dzieci w pobliżu nikogo nie było, uspokoił M. mówiąc jej, by się nie bała, po czym wrócił do domu.

Dowód: zeznania świadków: P. R. (1) k. 43, 511-517, K. R. k. 88v, 509-511, N. C. (2) k. 124-125 oraz zapis zeznań na płycie CD k. 261, I. C. k. 81v, 518-519.

W krótkim czasie po wejściu do mieszkania P. R. (1) wyszedł ponownie na zewnątrz. W tym momencie oskarżony przebywając na swojej posesji wychylił się zza ogrodzenia, spojrzał w kierunku posesji sąsiadów, po czym schował się i ponownie się wychylił dostrzegając na podwórzu oprócz dzieci także P. R. (1). W tym też momencie oskarżony zrobił zamach i znad głowy rzucił w kierunku podwórza sąsiadów kamień o wadze 943,80 grama i wymiarach 13x11x5 cm. P. R. (1) stał w odległości około 2 metrów od ściany budynku na wysokości okna zlokalizowanego przy drzwiach, z kolei N. S. szedł wówczas w jego stronę i znajdował się około 1,5 metra od niego, zaś pozostałe dzieci były w odległości 3-4 metrów od N. S.. Kamień uderzył w głowę N. S.. Na skutek tego uderzenia dziecko od razu upadło krwawiąc z okolic głowy. P. R. (1) widząc to zwrócił się do stojącego na sąsiedniej posesji N. C. (1) słowami: „ja cię kurwo zabiję za to, co zrobiłeś mojemu bratu”. Oskarżony widząc, że kamień trafił w głowę dziecka i słysząc krzyki, uciekł.

Dowód: protokół oględzin miejsca zdarzenia k. 8-9 wraz z płytą k. 206, materiał poglądowy k. 212, 219, zeznania świadka P. R. (1) k. 5v-6, 41v-43v, 511-517, 145-147 oraz płyta CD ze zdjęciami z eksperymentu procesowego, szkic miejsca zdarzenia k. 148, zeznania N. C. (2) k. 124-125 oraz zapis zeznań na płycie CD k. 261, zeznania W. C. k. 127-128 oraz zapis zeznań na płycie CD k. 264.

P. R. (1) wziął krwawiącego N. S. na ręce i pospiesznie zaniósł go do mieszkania krzycząc jednocześnie do mamy K. R., by wzywała pogotowie. K. R. niezwłocznie wezwała telefonicznie karetkę pogotowia.

Dowód: zeznania świadków: P. R. (1) k. 5v-6, 41v-43v, 511-517, K. R. k. 2v-3, 88v, 509-511.

Na skutek przedmiotowego zdarzenia małoletni N. S. doznał urazu czaszkowo-mózgowego pod postacią dwóch ran tłuczonych okolicy ciemieniowej prawej, wieloodłamowego złamania kości czołowej i ciemieniowej prawej z wgłobieniem odłamów na około 10mm i rozerwaniem opony twardej mózgu, wymagających pilnej operacji neurochirurgicznej, złamania skrzydła większego kości klinowej i ściany górnej oczodołu prawego sięgającego jego ściany przyśrodkowej i sitowia, stłuczenia płata czołowego prawego mózgu o wielkości 27mm, śladowego pourazowego krwiaka przymózgowego, które to obrażenia spowodowały u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt. 2 k.k.

Kontrolne badanie neurologiczne przeprowadzone w dniu 16.05.2018 r. nie wykazało neurologicznych następstw przebytego urazu czaszkowo-mózgowego. Podczas badania dziecko nie zgłaszało i nie zachowywało się w sposób sugerujący jakiekolwiek dolegliwości. Obserwacja jego zachowania, manipulacji, chodu nie wskazywała na jakiekolwiek dysfunkcje. W badaniu nie stwierdzono trwałych skutków przebytego urazu.

Dowód: dokumentacja medyczna N. S. k. 31, 302, uzupełniająca opinia neurochirurgiczna k. 627, opinia sądowo-lekarska biegłego I. M. – pisemne - k. 44-45, 297-299, ustna k. 682-683, opinia sądowo-lekarska biegłego J. S. – pisemna k. 645-651, ustna k. 678-682, zeznania świadka I. Z. k. 32v-33, 519-520.

W toku postępowania przygotowawczego pojawiły się wątpliwości co do stanu zdrowia psychicznego oskarżonego N. C. (1), w związku z czym został on poddany badaniu przez dwóch biegłych lekarzy psychiatrów, którzy stwierdzili, że nie jest on chory psychicznie ani upośledzony umysłowo, niemniej biegli rozpoznali u niego nieprawidłowo kształtującą się osobowość. Oskarżony zdaniem biegłych w czasie popełnienia zarzuconego mu czynu, miał zachowaną zdolność do rozpoznania jego znaczenia i do pokierowania swoim postępowaniem, nie zachodzą warunki z art. 31 § 1 i 2 k.k. W inkryminowanym okresie nie występowały u niego zaburzenia psychotyczne, zaburzenia świadomości ani inne zakłócenia czynności psychicznych, które mogłyby mieć wpływ na jego poczytalność w chwili czynu.

Dowód: opinia sądowo-psychiatryczna k. 152-154.

Oskarżony N. C. (1) podczas pierwszego przesłuchania w toku śledztwa oświadczył, iż jedynie częściowo przyznaje się do popełnienia zarzuconego mu czynu, mianowicie do tego, że rzucił kamieniem, lecz nie celowo w kierunku dzieci. Wskazał, że około godziny wcześniej, tj. około godz. 18:00, był na podwórku u S. i rozmawiał z P. R. (2) na klatce schodowej. Następnie poszedł w stronę ul. (...), gdyż na godz. 19:00 umówiony był z dziewczyną. Idąc podwórkiem koło swojego domu potknął się o kamień, który odrzucił. Usłyszał jakiś krzyk, hałas. Wszedł do swojego domu po pieniądze, a gdy wychodził z niego słyszał krzyki, więc domyślił się, że coś się stało. Spanikował, bał się wrócić do domu, chodził całą noc po działkach hermonowskich. Dopiero rano, gdy wrócił do domu dowiedział się od ojca, że ma się stawić na policji. Oświadczył, że bardzo tego żałuje, nie wiedział co się stało, nie wiedział gdzie spadł ten kamień, to był przypadek, bo nie chciał rzucić w dziecko, sam jest załamany, że zdarzyło się to nieszczęście. Nie wiedział, że bawiły się tam dzieci. Nie straszył dzieci, gdyż jak był u P., to dzieci na podwórku nie było. Oświadczył, że nie wie kim jest C., nie był tam z nim żaden kolega.

Dowód: wyjaśnienia oskarżonego k. 58-59.

Podczas eksperymentu procesowego oskarżony wskazał na miejsce, z którego odrzucił kamień i podtrzymał uprzednio złożone wyjaśnienia.

Dowód: wyjaśnienia oskarżonego k. 63-65 oraz płyta CD z tej czynności k. 133 (odtworzono k. 537).

W toku posiedzenia sądu w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania oskarżony oświadczył, że kiedy był porozmawiać z P. R. (2) może koledzy byli na podwórku, ale kiedy opuszczał już posesję sąsiadów, to nikogo nie było na podwórku. Podtrzymał, że gdy potknął się o kamień chcąc go odrzucić, rzucił go do góry bez konkretnego celu. Jak wyrzucał kamień, to nie widział, co działo się na posesji nr (...), później gdy był w drodze do mieszkania, usłyszał tylko krzyki. Nie widział, co stało się na sąsiedniej posesji.

Dowód: wyjaśnienia oskarżonego k. 66.

Na rozprawie przed Sądem Okręgowym w Gdańsku oskarżony powtórzył, iż czynu tego dopuścił się nieumyślnie. Podtrzymał wyjaśnienia złożone w śledztwie oświadczając, że nie będzie składał wyjaśnień i odpowiadał na pytania. Oświadczył, że przeprasza rodziców N. S. powtarzając, że nie zrobił tego specjalnie.

Dowód: wyjaśnienia oskarżonego k. 507-508, 544.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Nie budzi najmniejszych wątpliwości fakt, iż oskarżony w dniu 15.10.2017 r. rzucił kamieniem o wadze 943,8 grama i wymiarach 13x11x5 cm, w efekcie czego kamień ten uderzył w głowę bawiącego się na podwórku sąsiedniej posesji przy ul. (...) w S. małoletniego, niespełna 4-letniego N. S..

W świetle zgodnej opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej I. M. (2) i J. S. (2) nie może też budzić wątpliwości, iż pokrzywdzony na skutek przedmiotowego zdarzenia doznał urazu czaszkowo-mózgowego pod postacią dwóch ran tłuczonych okolicy ciemieniowej prawej, wieloodłamowego złamania kości czołowej i ciemieniowej prawej z wgłobieniem odłamów na około 10mm i rozerwaniem opony twardej mózgu, wymagających pilnej operacji neurochirurgicznej, złamania skrzydła większego kości klinowej i ściany górnej oczodołu prawego sięgającego jego ściany przyśrodkowej i sitowia, stłuczenia płata czołowego prawego mózgu o wielkości 27mm, śladowego pourazowego krwiaka przymózgowego. Tego typu obrażenia zostały opisane w dokumentacji medycznej N. S., zatem wnioskowanie biegłych znajduje w niej pełne uzasadnienie. Charakter złamań kości, jak wskazał biegły J. S. (2) nie przeczy możliwości ich powstania wskutek pojedynczego urazu, z czym w pełni zgodził się także biegły I. M. (2) i co nie było kwestionowane w toku procesu przez oskarżonego i jego obrońcę.

Kontrowersje może jedynie budzić prawna ocena doznanych przez dziecko obrażeń, a to wobec wątpliwości wyrażonych w pisemnej opinii przez biegłego J. S. (2), który analizując dokumentację medyczną N. S. nie znalazł uzasadnienia dla rozpoznania niewydolności oddechowej u chłopca, co było istotnym elementem wnioskowania biegłego I. M. (2), że zaistniałe zdarzenie spowodowało ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt. 2 k.k., gdyż, jak stwierdził I. M. (2) w pisemnej opinii, poważnym uszkodzeniom czaszkowo-mózgowym towarzyszyła niewydolność oddechowa, a charakter mnogich złamań kości czaszki wymagał pilnej operacji neurochirurgicznej, a także, że bez pilnego udzielenia wielospecjalistycznej pomocy medycznej bardzo prawdopodobny byłby skutek śmiertelny. Biegły J. S. (2) wyraził przekonanie, że owa niewydolność oddechowa u chłopca wynikała z wdrożenia leczenia, właściwie profilaktyki tj. wprowadzenia dziecka w stan śpiączki farmakologicznej, mającej na celu ochronę przed wtórnymi urazami centralnego układu nerwowego, nie zaś z bezpośrednich realnych, już zaistniałych skutków urazu. Stanowisko to biegły J. S. (2) podtrzymał na rozprawie, zaś biegły I. S. w pełni się z nim zgodził. Pomijając zatem niewydolność oddechową jako skutek doznanego przez N. S. urazu, obaj biegli zgodnie uznali, że z uwagi na fakt, że obrażenia jakich dziecko doznało były na tyle niebezpieczne dla jego życia, że bez pilnej interwencji medycznej, prawdopodobny byłby jego zgon, należy przyjąć, że doznane obrażenia spowodowały u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt. 2 k.k. Biegły I. M. (2) na rozprawie skorygował swoją opinię pisemną stwierdzając, że powyższym uszkodzeniom czaszkowo-mózgowym towarzyszyły zaburzenia oddychania i stan wymagający intubacji dotchawicznej oraz wentylacji mechanicznej, zaś charakter mnogich złamań kości czaszki i opony twardej mózgu wymagał pilnej operacji neurochirurgicznej. Biegli zgodnie orzekli, że bez pilnego udzielenia wyspecjalizowanej pomocy medycznej, bardzo prawdopodobny byłby skutek śmiertelny. Wskazali także, że zaistniałe zdarzenie najprawdopodobniej spowodowało bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i niewątpliwie spowodowało bezpośrednie niebezpieczeństwo nastąpienia skutku określonego w art. 156 § 1 pkt. 2 k.k.

Stąd też w przekonaniu Sądu nie może być wątpliwości, iż obrażenia, jakich doznał N. S. stanowiły ciężki uszczerbek na zdrowiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt. 2 k.k., a nie tylko naruszyły czynności narządów ciała na okres powyżej 7 dni.

Odnośnie mechanizmu doznanych obrażeń, wiadomym jest, że powstały one na skutek uderzenia przedmiotowym kamieniem w głowę N. S.. Jak wskazał też biegły J. S. (2) każdy ze wskazanych sposobów uderzenia pokrzywdzonego w głowę rzuconym kamieniem, czy to z odległości wskazanej przez oskarżonego, czy świadka P. R. (1), czy też na skutek odbicia się kamienia od drzewa, jak wskazała W. C., mógł, zważywszy na siłę uderzenia, spowodować realnie stwierdzone obrażenia. Która zatem z wersji jest prawdziwa mogło zostać ustalone wyłącznie na podstawie analizy osobowych źródeł dowodowych.

Sąd nie znalazł podstaw do kwestionowania opinii biegłych lekarzy specjalistów medycyny sądowej J. S. (2) i I. M. (2). Nieścisłości związane z niewydolnością oddechową dziecka zostały wyjaśnione na rozprawie i ostatecznie doprowadziły biegłych do zgodnych wniosków co do rodzaju doznanych przez nie obrażeń oraz prawnej ich oceny. Opinie są spójne, logiczne, w pełni zrozumiałe i wyczerpujące.

Jako w pełni wiarygodną Sąd ocenił także opinię biegłej specjalisty neurologii dziecięcej M. R. (2), która na zlecenie Sądu dokonała kontrolnego badania neurochirurgicznego pokrzywdzonego. Brak jest podstaw do kwestionowania zarówno specjalistycznej wiedzy i doświadczenia biegłej, jak i jej obiektywizmu.

Nie było także podstaw do podważania wiarygodności zeznań świadka I. Z., która jako lekarz anestezjolog zatrudniony na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Wojewódzkiego w G. miała kontakt z N. S. bezpośrednio po jego przyjęciu do szpitala w dniu 15.10.2017 r., a następnie przez trzy doby, tj. do 18.10.2017 r. Zgodnie z dokumentacją medyczną świadek wskazała na charakter obrażeń czaszkowo-mózgowych doznanych przez dziecko podkreślając, że jego stan był ciężki, bezpośrednio zagrażający jego życiu i wymagający pilnej operacji neurochirurgicznej w celu odgłobienia kości ciemieniowej i czołowej czaszki. Świadek wskazała także na podjęty proces leczenia polegający na utrzymywania dziecka w śpiączce farmakologicznej.

Na rozprawie świadek podtrzymała te zeznania wskazując, że z uwagi na upływ czasu może wypowiedzieć się jedynie na podstawie okazanej jej dokumentacji medycznej N. S..

Zaznaczyć należy, iż co prawda podczas przesłuchania w toku śledztwa świadek wskazała, że N. S. „był w stanie ciężkim, zagrażającym bezpośrednio życiu, zaintubowany, niewydolny oddechowo”, to z jej wypowiedzi na rozprawie nie wynika, by owa niewydolność oddechowa była wynikiem urazu.

Zasadniczą kwestią wymagającą ustalenia w niniejszej sprawie było, czy oskarżony N. C. (1) faktycznie odrzucił „od niechcenia” kamień bez sprecyzowanego zamiaru co do kierunku, toru jego lotu i miejsca upadku, jak wynika z jego wyjaśnień, czy też celowo rzucił kamieniem w kierunku grupki bawiących się dzieci a także P. R. (1), jak z kolei wskazał świadek P. R. (1) i co po części wynika też z zeznań W. C..

Okoliczność ta ma istotne znaczenie z punktu widzenia odpowiedzialności oskarżonego a w jej ustaleniu pomocne okazały się zeznania P. R. (1), albowiem w chwili czynu przebywał on na zewnątrz budynku w niewielkiej odległości od bawiących się na podwórzu dzieci. Rolą Sądu było ustalenie co faktycznie świadek zaobserwował, gdyż na tej podstawie można z kolei ustalić zamiar, jaki towarzyszył oskarżonemu.

P. R. (1) składał zeznania kilkakrotnie a wobec istotnych rozbieżności w jego zeznaniach, został on na rozprawie przesłuchany w obecności biegłej psycholog J. M.. Ta stwierdziła, że jego sprawność intelektualna jest obniżona i znajduje się na poziomie upośledzenia umysłowego w stopniu lekkim. Mimo obniżonej sprawności intelektualnej, P. R. (1), zdaniem biegłej, zachowuje zdolność do adekwatnej rejestracji zdarzeń, przechowywania danych spostrzeżeniowych i ich odtwarzania. Także poziom komunikacji werbalnej jest dostateczny dla przekazywania przeżytych zdarzeń. Ograniczenia w zakresie pamięci – z uwagi na obniżony rozwój intelektualny – mają głównie charakter ilościowy, a nie jakościowy, przy czym obok tych ograniczeń ilościowych występują u niego dodatkowe czynniki związane jego strefą emocjonalną oraz społeczną, zatem pewne rozbieżności, jakie pojawiły się w jego zeznaniach mogą być wynikiem braku zrozumienia poszczególnych pytań lub specyficznego odbioru, jak np. pytania w zakresie intencjonalności działań oskarżonego. Jak zaznaczyła biegła, nie bez znaczenia jest także sytuacja konfliktu emocjonalnego świadka, który dotyczy zarówno samego oskarżonego, jak i ogólnej sytuacji stanowiącej przedmiot sprawy. Jej zdaniem, w odniesieniu do oskarżonego, świadek posiada pozytywne, jak i negatywne doświadczenia, co z jednej strony może go skłaniać do ochrony jego wizerunku i interesów, z drugiej, może rodzić w nim skłonności prymitywne. Biegła zauważyła, że w kontekście zaistniałego zdarzenia, P. R. (1) ocenia oskarżonego w sposób negatywny, jako sprawcę poważnych obrażeń ciała jego brata oraz związanych z tym traumatycznych przeżyć całej rodziny, co może powodować dążenie do ukarania go i poczucia sprawiedliwości. Zmienność w prezentowanych postawach wynika z niedojrzałości emocjonalno-społecznej. Biegła zauważyła jednak, że w zasadniczych sprawach zeznania świadka są konsekwentne, niemniej wraz z upływem czasu w toku przesłuchania, świadek gubi się w detalach, co w szczególności widoczne jest podczas przesłuchania na rozprawie, gdzie na jego wypowiedzi wpływ miał zarówno upływ czasu jak i emocje związane z udziałem w rozprawie. Te czynniki, zdaniem biegłej powodują, że mimo, iż zdolności intelektualne świadka są dostateczne dla relacjonowania zdarzeń, to w jego wypowiedziach pojawiają się nieścisłości i jest ich tym więcej, im bardziej szczegółowe są zadawane mu pytania. Biegła zauważyła, że nie występują istotne różnice w ocenie samego charakteru zdarzenia, jego sprawcy i osoby pokrzywdzonej, jak i narzędzia, które zostało użyte.

Opinia biegłej psycholog, w przekonaniu Sądu, jest spójna, logiczna i wyczerpująca, co powoduje, że brak jest powodów, by ją kwestionować. Opinia ta jest przydatna, gdyż na jej podstawie można zrozumieć przyczynę zmienności zeznań świadka. Generalnie zatem uznać należy, że zeznania świadka P. R. (1) mogą stanowić dowód w sprawie i należy je ocenić korzystając ze wskazań biegłej, kierując się zasadami wiedzy i doświadczenia życiowego w powiązaniu z innymi zgromadzonymi w sprawie dowodami.

Wskazać należy, iż P. R. (1) pierwsze zeznania złożył w krótkim czasie od zdarzenia, gdyż po przeszło godzinie (k. 5v-6). Zeznania te są wprawdzie krótkie i bardzo ogólnikowe, niemniej wskazują na zasadnicze kwestie, takie jak gdzie się znajdował w chwili czynu, kto znajdował się na podwórku, kto i z którego miejsca dokonał rzutu kamieniem oraz jaki był tego skutek. P. R. (1) wskazał mianowicie, że przebywał wówczas na podwórzu, przy wejściu do budynku, że na podwórzu była czwórka dzieci oraz, że oskarżony N. C. (1) stojąc na swojej posesji zza ogrodzenia rzucił kamieniem w ich kierunku, w wyniku czego kamieniem tym dostał w głowę jego brat N. S., po czym upadł.

P. R. (1) widział zatem moment rzutu, w szczególności widział znanego mu N. C. (1), co nie byłoby możliwe gdyby oskarżony wykonał rzut ze wskazanego przez siebie miejsca, gdyż jak zobrazowane to jest na szkicach (k. 148 i 149) oraz filmie z eksperymentu procesowego przeprowadzonego z udziałem oskarżonego (k. 133), widok przysłaniałby mu róg budynku, w którym zamieszkuje oskarżony (nr 74). Zatem i on i małoletnia W. C. zgodnie wskazali na fakt, iż oskarżony rzutu dokonał stojąc na swojej posesji przy ogrodzeniu, a nie ścianie budynku. Zaznaczyć należy, że oskarżonego stojącego przy ogrodzeniu tj. w miejscu gdzie znajdują się choinki, widziała także N. C. (2), niemniej było to nieco wcześniej, tj. w momencie, gdy krzyczał w stronę dzieci. W przekonaniu Sądu, fakt ten zatem należy uznać za należycie udowodniony. Co więcej, z tych pierwszych zeznań P. R. (1) wynika, że oskarżony kamieniem rzucił celowo w stronę bawiących się na podwórzu dzieci, jak i jego samego, gdyż znajdował się od nich w niewielkiej odległości. P. R. (1) nie stwierdził, by oskarżony konkretnie mierzył w określony cel, a wskazał jedynie na skutek w postaci uderzenia kamienia w głowę N. S. i mającą po tym miejsce ucieczkę oskarżonego. Zdaniem Sądu, te wypowiedzi świadka mają istotne znaczenie, gdyż świadczą, że o ile oskarżony stojąc przy ogrodzeniu celowo rzucił kamieniem w kierunku grupki bawiących się na podwórzu dzieci oraz jak się okazało także jego, to nie celował w żadną osobę. Widział także skutek swojego działania, tj. okoliczność, iż kamień trafił w główkę dziecka i z tego powodu uciekł, na co uwagę zwróciła także W. C.. W tych spontanicznych, złożonych „na gorąco”, zdaniem Sądu w pełni wiarygodnych zeznaniach (ani też w żadnych kolejnych) nie pojawia się informacja dotycząca uderzenia chłopca kamieniem po jego odbiciu się od drzewa, co podważa w tym względzie wiarygodność zeznań W. C..

Podczas kolejnego przesłuchania w toku śledztwa, także w krótkim czasie po zdarzeniu, tj. 3 dni później, P. R. (1) złożył bardziej szczegółowe zeznania wskazując także na okoliczności, które miały miejsce przed zdarzeniem (k. 41v-43). Podał mianowicie, że N. C. (1) przyszedł na ich podwórko w towarzystwie dwóch kolegów, z którego jeden to (...) i spuścił z łańcucha ich psa, który zaczął biegać po podwórku, o czym powiedział mamie. Wskazał też, że mama przypięła psa i wyprosiła chłopaków z ich posesji. Okoliczności te znajdują potwierdzenie w zeznaniach K. R., jak i częściowo W. i N. C. (2). Co prawda P. R. (1) podał, że mama była wówczas w domu i że była wtedy u nich I. C., co jest sprzeczne z zeznaniami K. R. i I. C., niemniej okoliczności te nie mają istotnego znaczenia w sprawie i wynikają ze skrótu myślowego, gdyż zarówno K. R., jak i I. C. były później w domu.

P. R. (1) zeznał także, zgodnie z relacją K. R., iż miał przykazane pilnować bawiące się na podwórku dzieci. Nadto, że gdy wyszedł na zewnątrz widział na sąsiedniej posesji oskarżonego i jego kolegów. Wtedy też dowiedział się od siostry – M., że któryś z tych chłopaków straszył ich, że zaraz przyjdą na ich podwórko i ich zabiorą. Co prawda P. R. (1) nie wskazał, że osobą, która miała straszyć dzieci był oskarżony N. C. (1), niemniej okoliczność ta wynika z zeznań N. C. (2) oraz jej matki I. C., która dowiedziała się o tym właśnie od niej.

Jak dalej zeznał P. R. (1), widział wówczas jak oskarżony wychylał się zza ogrodzenia, wskazując, że widział on zarówno dzieci, jak i jego. Nie sposób zatem uznać na podstawie tej wypowiedzi, by oskarżony nie wiedział rzucając kamieniem, że na sąsiednim podwórku bawią się dzieci, tym bardziej, że czwórka dzieci z całą pewnością nie bawiła się w milczeniu, a także by nie widział P. R. (1).

Co istotne, świadek ponownie powtórzył, że w pewnym momencie zauważył, że oskarżony rzucił w ich kierunku kamieniem. Dodał przy tym, że wszystko potoczyło się tak szybko, że nie zdążył zareagować. Jak podał, oskarżony rzucił w ich stronę specjalnie i nie był to żaden przypadkowy rzut, zwłaszcza, że zdarzało się w przeszłości, że oskarżony także w niego oraz w budynek rzucał kamieniami. Wypowiedź ta ponownie świadczy o tym, że oskarżony wiedział o tym, że rzuca kamieniem w kierunku dzieci i P. R. (1), i że rzut ten wykonał specjalnie chcąc nadać mu właśnie taki kierunek, że nie był to przypadkowy rzut, „od niechcenia”. Zauważyć przy tym należy, że także i tym razem P. R. (1) nie wskazał, by oskarżony konkretnie celował w określone miejsce, w szczególności w głowę dziecka.

Dalsze zeznania świadka także potwierdzają, że oskarżony zauważył, że kamień trafił w głowę dziecka, gdyż po słowach P. R. (1) „ty kurwo za to odpowiesz”, uciekł.

Co prawda podczas tego przesłuchania P. R. (1) wskazał także na to, że oskarżony w godzinach wieczornych walił pięściami w drzwi ich mieszkania, co świadek odebrał jako próbę ich zastraszenia, niemniej z zeznań w tej części w toku przesłuchania na rozprawie wycofał się logicznie tłumacząc, że właśnie w taki sposób zinterpretował wówczas hałasy, jakie słyszał dobiegające z klatki schodowej. Zmianę zeznań świadka w tym zakresie w sposób logiczny wytłumaczyła także na rozprawie biegła psycholog J. M..

W toku śledztwa P. R. (1) uczestniczył w eksperymencie procesowym przeprowadzonym na terenie posesji przy ul. (...) (protokół z tej czynności k. 145-147, płyta ze zdjęciami k. 213 oraz szkice k. 148, 149). Doprecyzował wówczas, że stał około 2 metrów od ściany budynku na wysokości pierwszego okna. Wskazał też miejsce, z którego N. C. (1) dokonał rzutu kamieniem. Jednocześnie podał, że pokrzywdzony N. S. stał wówczas w odległości około 0,5 metra od rogu płyt chodnikowych, a nieco dalej razem pozostałe dzieci. Zauważyć należy, że zeznania świadka przeczą twierdzeniom W. C. o uderzeniu kamienia w głowę N. S. po odbiciu się od drzewa. Na szkicu (k. 148) zaznaczono gdzie znajduje się drzewo i w którym miejscu wg. P. R. (1) stał pokrzywdzony. Miejsca te widoczne są także na zdjęciach z tej czynności (k. 213), które następnie P. R. (1) omówił podczas przesłuchania na rozprawie. Te zeznania świadka, w przekonaniu Sądu, w pełni zasługują na wiarę, gdyż są konsekwentne, spójne i logiczne. Istotnym jest, że z ówczesnej wypowiedzi świadka wynika też, że gdy wychodził z domu, to kamień już leciał, co rodzi wątpliwości w kontekście innych jego wypowiedzi na ten temat, w szczególności tych z rozprawy.

Na rozprawie w dniu 23.03.2018 r. (k. 511-517) P. R. (1) powtórzył, że przed zdarzeniem N. C. (1) przyszedł na ich podwórze wraz z dwoma kolegami wskazując, że któryś z tych chłopaków spuścił z łańcucha ich psa. Podał, że widział to przez okno i sądząc, że oskarżony przyszedł do niego, wyszedł na zewnątrz budynku. Wówczas miała miejsce krótka rozmowa pomiędzy nim i oskarżonym, który zaproponował mu wspólne wyjście, czemu świadek odmówił argumentując, że musi wyjść na miasto. Co prawda podczas wcześniejszego przesłuchania, z nieznanych powodów, świadek zaprzeczył, by rozmawiał wówczas z oskarżonym, lecz okoliczność ta nie jest istotna. Zeznania jakie złożył na rozprawie P. R. (1) częściowo pozostają w zgodzie z wyjaśnieniami oskarżonego, który przyznał, że przyszedł do świadka i rozmawiał z nim na klatce schodowej. Z uwagi na fakt, iż mieszkanie zlokalizowane jest na parterze, nie ma w wypowiedziach oskarżonego i świadka sprzeczności, co do miejsca rozmowy. Podczas tego przesłuchania świadek doprecyzował, że gdy wychodził w stronę miasta, pies wyskoczył z furtki na drugą stronę ulicy i w tym właśnie momencie mama wracając do domu z dziećmi złapała psa i przywiązała go, nadto kazała chłopakom opuścić ich posesję. Co prawda świadek nie słyszał wymiany zdań pomiędzy K. R. a G. B., lecz jak zeznał, od mamy później się dowiedział, że ten wychodząc obrzucił mamę wyzwiskami. P. R. (1) powtórzył, że mama wracała z panią C., co jak wskazano wyżej, nie jest zgodne z prawdą, niemniej okoliczność ta także nie ma istotnego znaczenia. Zdaniem Sądu tak świadek to zapamiętał zważywszy, że I. C. w krótkim czasie po zdarzeniu przyszła do ich mieszkania, zaś wcześniej zarówno jego mama jak i rodzeństwo przebywali w jej towarzystwie, co świadkowi było wiadome. Z zeznań świadka wyraźnie też wynika, że wrócił z mamą do domu, zaś dzieci zaczęły bawić się na podwórzu. Uściślił także, że siostra M. w krótkim czasie przyszła do domu i poskarżyła się, że jakiś pan straszy ich, podając, że właśnie dlatego na polecenie mamy wyszedł na dwór zobaczyć co się dzieje. Powtórzył, że wówczas nikogo nie widział na podwórzu, (co zgodne jest z zeznaniami K. R.) zaś M. dodatkowo wskazała mu miejsce, w którym stał ów mężczyzna, mianowicie pobliską roślinność, co wskazywało na granicę posesji.

Zaznaczyć należy, że zeznania świadka w powyższym zakresie są generalnie spójne i logiczne. Co prawda w szczegółach różnią się z wcześniejszymi zeznaniami, niemniej zdaniem Sądu są bardziej dokładne i doprecyzowują wcześniejsze ogólnikowe stwierdzenia lub wskazują na okoliczności, które świadek pominął nie uznając ich za ważne.

Więcej problemów z oceną nastręczają jego zeznania odnoszące się do dalszego etapu zdarzeń, kiedy to świadek ponownie wyszedł z domu, gdyż jego wypowiedzi odnoszące się do tego, co dostrzegł w pierwszej kolejności, nie są jednolite.

Zauważyć należy, że podczas drugiego przesłuchania w śledztwie (k. 43) P. R. (1) nie wyszczególniał swojego pierwszego i drugiego wyjścia na podwórko. Łącznie opisał, co dostrzegł i co wydarzyło się, gdy był na dworze, a mianowicie stojącego na swojej posesji oskarżonego wraz z kolegami, rozmowę z siostrą M. o groźbach, wychylającego się oskarżonego a następnie wykonany przez niego rzut kamieniem w ich stronę.

Na rozprawie z kolei P. R. (1) wskazał, że gdy kolejny raz wyszedł z domu i był w bliskiej odległości od drzwi, zobaczył lecący w stronę dzieci kamień. Usłyszał huk uderzenia, wówczas spojrzał i zobaczył oskarżonego, który był u siebie na podwórku przy ogrodzeniu. W toku dalszych zeznań stwierdził natomiast, że widział ruch ręki N. C. (1), wykonany przez niego zamach. Dodał, że gdy N. C. (1) wychylił się zza płotu to dostrzegł, że wziął coś i rzucił. Następnie zobaczył, że to kamień leci.

Dopiero odpowiadając na konkretnie postawione pytanie, co dostrzegł w pierwszej kolejności, gdy wyszedł z domu, czy lecący kamień, czy oskarżonego, wskazał, że najpierw zauważył oskarżonego. Dostrzegł, że ten wychylił się zza płotu i spojrzał w kierunku ich podwórka. Nieco się schował, po czym ponownie wychylił. Świadek, jak zeznał widział, że oskarżony coś brał, po czym zobaczył lecący kamień.

Pomimo tej wypowiedzi, na tej samej rozprawie po chwili ponownie oświadczył, że, gdy wychodził z domu, to kamień już leciał i że tę sytuację zaczął obserwować od momentu lotu kamienia. Gdy jednak znowu został zapytany, jak wypowiedź ta się ma do wcześniejszych zeznań, że widział N. C. (1) przy ogrodzeniu jeszcze przed wykonaniem rzutu kamieniem, odparł, że faktycznie, gdy wyszedł z domu widział te zdarzenia poprzedzające rzut kamieniem, mianowicie, że oskarżony się wychylił, schował, po czym rzucił kamieniem. Dodał przy tym, że składając zeznania zarówno wcześniej, jak i na rozprawie jest w stresie.

W przekonaniu Sądu ta niespójność wypowiedzi świadka wynika, jak wskazała biegła psycholog, z jego obniżonej sprawności intelektualnej i jego ograniczeń w zakresie pamięci o charakterze ilościowym (nie jakościowym!). Zauważyć należy, że świadek posiada zdolność do adekwatnej rejestracji zdarzeń, przechowywania danych spostrzeżeniowych oraz ich odtwarzania, natomiast może nie rozumieć poszczególnych pytań bądź ich specyficznego odbioru. Istotnym przy tym jest, iż świadek podczas ponownego przesłuchania na rozprawie w dniu 4.05.2018 r. pomimo odczytania mu fragmentów jego wcześniejszych zeznań, nie dostrzegł w nich sprzeczności, uznając, że wszystko, co powiedział jest prawdą. Nie potrafił odnieść się do sprzeczności.

Zatem zdaniem Sądu, na wiarę zasługują te zeznania P. R. (1), w których wskazał, że gdy ponownie (za drugim razem) wyszedł z domu, w pierwszej kolejności przy ogrodzeniu dostrzegł oskarżonego i jego kolegów, następnie samego oskarżonego, który wychylił się i spojrzał w stronę ich podwórka, po czym schował się i następnie wychylił się po raz drugi. Właśnie w tym momencie świadek dostrzegł lecący kamień. Nie może być innej interpretacji słów świadka, które co do samej ich treści są wiarygodne. Chronologia zaobserwowanych przez niego zdarzeń wynika z zeznań K. R. i częściowo jego zeznań. P. R. (1) nie mógł zaobserwować oskarżonego i jego kolegów na sąsiedniej posesji, jak i samego wychylającego się oskarżonego, gdy za pierwszym razem wyszedł na dwór, by sprawdzić kto krzyczy na dzieci, skoro z jego wcześniejszej wypowiedzi i dwukrotnych zeznań K. R. wynika, że po powrocie do domu oznajmił, że nikogo nie widział.

Także wypowiedzi świadka odnoszące się do intencji oskarżonego nie były jednolite. O ile początkowo P. R. (1) zeznał, podobnie jak wcześniej, że oskarżony gdy rzucał kamieniem, musiał widzieć i słyszeć dzieci, to w kolejnej swojej wypowiedzi stwierdził, że ciężko mu powiedzieć czy jego rzut był celowy i specjalny, czy po prostu kamień został przez niego niechcąco odrzucony. Argumentując te słowa wskazał, że nie wie, co oskarżony wówczas sobie myślał, nie wie czy celował w dzieci, w drzewo, czy też w ogóle w nic nie celował. Dodał zaraz po tym, że gdy spojrzał na oskarżonego, ten stał przy ogrodzeniu twarzą odwróconą w stronę ich podwórka, mógł widzieć lot kamienia oraz dzieci.

Następnie stwierdził też, że jak się widzi i słyszy dzieci, to nie można powiedzieć, że się rzuciło kamień przypadkowo. Jak zeznał, oskarżony w jakimś celu rzucił tym kamieniem, zatem to nie był przypadkowy rzut. Dalej wskazał, że N. C. (1) rzucił kamieniem w stronę podwórka, rzucił specjalnie.

O ile zatem świadek podczas jednej wypowiedzi powziął wątpliwość czy rzut oskarżonego był celowy i specjalny oraz czy przypadkiem kamień nie został przez niego niechcąco odrzucony, to zarówno we wcześniejszych zeznaniach, jak i licznych wypowiedziach na tej samej rozprawie podkreślał, że oskarżony był zwrócony twarzą w stronę ich podwórka, musiał widzieć i słyszeć bawiące się tam dzieci, a także i jego, zatem jego rzut nie mógł być przypadkowy. Te właśnie zeznania Sąd uznał za wiarygodne. Zauważyć przy tym należy, że także podczas składania tych zeznań na rozprawie świadek nie wskazał, by oskarżony mierzył konkretnie w głowę N. S., a jedynie, że kamień leciał w stronę bawiących się na podwórzu dzieci. Tym samym Sąd nie dał wiary nacechowanym emocjonalnie, intencjonalnym wypowiedziom K. R. wskazującej, że syn P. przekazał jej, że oskarżony specjalnie rzucił kamieniem w głowę N. S. (k. 3, 510). Składając kilkakrotnie zeznania P. R. (1) ani razu nie użył takiego stwierdzenia, zatem nieprawdopodobnym jest, by taką informację przekazał matce.

Zauważyć także trzeba, że podczas tego przesłuchania P. R. (1) uściślił, że brat N. szedł wówczas w jego stronę i znajdował się około 1,5 metra od niego, zaś pozostałe dzieci były w odległości 3-4 metrów od N. (tak też wskazał podczas eksperymentu procesowego, co zaznaczono na szkicu). Wszystkie dzieci znajdowały się na trawie, w odległości 3-4 metrów od drzewa, nie zaś na piasku, który wysypany jest pod drzewem. Te, zdaniem Sądu w pełni wiarygodne zeznania doprecyzowujące miejsca, w jakich znajdował się on sam, dzieci a zwłaszcza pokrzywdzony, wskazują na niemożność uderzenia kamienia w głowę N. S. po odbiciu się od drzewa.

Wskazać należy, że P. R. (1) na wniosek obrońcy oskarżonego został ponownie przesłuchany na rozprawie w dniu 4.05.2018 r., tym razem w obecności biegłej psycholog (k. 573-576), na okoliczność rozmowy, jaką przeprowadził z bratową oskarżonego P. C., nagranej przez P. C. telefonem komórkowym (zapis na płycie CD k. 532 i stenogram k. 530-531). Z rozmowy tej wynika, że P. R. (1) był zmęczony całym zamieszaniem, w tym medialnym, jakie było wokół tej sprawy za sprawą jego matki. Wyraźnie czuł brzemię odpowiedzialności spoczywającej na nim, jako istotnym świadku i źle się z tym czuł. Miał świadomość, że wszystko zależy od treści jego zeznań. Zwrócić należy uwagę, iż P. C. rozmowę tę nagrała w ściśle określonym celu. Świadczy o tym treść jej sugestywnych pytań i wypowiedzi. Celowo dążyła do takiego ukierunkowania rozmowy z P. R. (1), by uzyskać od niego potwierdzenie przebiegu zdarzenia zgodnego z linią obrony oskarżonego. Świadczą o tym jej pytania sugerujące, że to matka namówiła go do złożenia zeznań określonej treści, czemu P. R. (1) od razu zaprzeczył. Dalej P. C. stwierdziła jako pewnik, „ale nie ma co, nie ma co kłamać, bo przecież wszyscy wiemy, że on specjalnie tego nie zrobił, no nie?” i za chwilę ponownie: „No nie zrobił tego, nie zrobił tego specjalnie tak powiedzmy sobie szczerze”. Dalej namawiając go do złożenia takiej treści zeznań w sądzie wskazała: „Ale zawsze możesz mu pomóc w ten sposób, że powiesz jak było naprawdę, nie?” Oceniając wypowiedzi P. R. (1) na te stwierdzenia P. C., zwrócić należy uwagę z jednej strony na fakt, iż znajdował się on wówczas pod znacznym wpływem alkoholu, co niewątpliwie musiało mieć wpływ na trzeźwość myślenia, w szczególności świadomość konsekwencji jego wypowiedzi. Niewątpliwie, bo wynika to wprost z tej rozmowy, P. R. (1) źle się czuł w roli osoby, od której zeznań zależy los oskarżonego, w związku z pozbawieniem go wolności czuł współczucie dla niego. Miał też świadomość, iż w dzieciństwie otrzymywał ubrania po oskarżonym i czuł z tego powodu wdzięczność. Jednocześnie sam nie chciał być postrzegany, jako oskarżyciel. Świadczą o tym jego wypowiedzi: „I to mnie najgorzej kurwa właśnie boli, że nagadali, że kurwa ja najgorszy kurwa…”. Dlatego, zdaniem Sądu, by zadowolić rozmówcę, przyznał, że N. C. (1) nie zrobił tego specjalnie, potwierdził P. C., że będzie go bronił w sądzie, w szczególności zezna, że nie zrobił tego specjalnie.

Biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich rozmowa ta została przeprowadzona, w szczególności stan nietrzeźwości P. R. (1) oraz presja, pod jaką się znajdował, nie mogą zostać uznane za wiarygodne twierdzenia P. R. (1), iż oskarżony rzucił kamieniem przypadkowo w kierunku dzieci, tym bardziej, że nie wypowiadał się on wówczas jako świadek po pouczeniu go o odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywych zeznań. Zaznaczyć jednak należy, że rozmowa ta miała miejsce bezpośrednio przed złożeniem przez P. R. (1) zeznań w sądzie, co nastąpiło w dniu 27.03.2018 r. Stąd też zrozumiałym jest, dlaczego świadek na rozprawie podczas jednej wypowiedzi stwierdził, że ciężko mu powiedzieć, czy ten rzut był celowy i specjalny, czy po prostu kamień został niechcąco odrzucony. Niespójność w jego wypowiedziach wynika z konfliktu interesów, z jednej strony opisania zdarzenia tak jak je zaobserwował i zapamiętał, z drugiej w taki sposób, by znacząco „nie zaszkodzić oskarżonemu”.

Słuchany na rozprawie w dniu 4.05.2018 r. P. R. (1) ewidentnie nie chciał zająć jednoznacznego stanowiska, ustosunkować się do swoich wypowiedzi podczas rozmowy z P. C., nie chciał w ogóle odpowiadać na pytania, co w przekonaniu Sądu było wynikiem braku komfortu związanego z zainteresowaniem jego osobą i faktem, że to on musi teraz tłumaczyć się. Wprawdzie nie przyznał wprost, że ktoś mu groził, lecz jednocześnie wskazał, że boi się, że brat oskarżonego zrobi mu krzywdę. Okoliczności te zdaniem Sądu tłumaczą zachowanie świadka na rozprawie w dniu 27.03.2018 r., a w szczególności w dniu 4.05.2018 r.

K. R., która bezpośrednio po zdarzeniu złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa wskazała, że gdy syn P. R. (1) przyniósł brata N. S. na rękach do domu wskazał, że N. C. (1) specjalnie rzucił kamieniem w głowę dziecka. Podobnie na rozprawie zeznała, że syn P. mówił jej, że widział jak N. C. (1) rzuca kamieniem w N. S.. Wypowiedzi te świadczą o intencjonalnym rzuceniu kamieniem przez oskarżonego, wykonaniu przez niego wycelowanego, zamierzonego rzutu, co jak podkreślono wcześniej nie znajduje potwierdzenia w zeznaniach P. R. (1). Te wypowiedzi K. R. świadczą o jej emocjonalnym nastawieniu i braku obiektywizmu w tym zakresie, stąd okoliczności te zdaniem Sądu nie zasługują na wiarę, zwłaszcza, że K. R. nie była naocznym świadkiem tego zdarzenia.

W pozostałym zakresie zeznania K. R. generalnie uznać należy na wiarygodne, gdyż relacjonują one przebieg wydarzeń, jakie rozegrały się z jej udziałem, w szczególności te odnoszące się do powrotu razem z dziećmi do domu, zastanej na posesji sytuacji czy wyjścia N., W., M. i N. na dwór, a także sytuacji po uderzeniu kamienia w głowę jej syna. Okoliczności te znajdują potwierdzenie w zeznaniach P. R. (1), W. C., N. C. (2), częściowo A. K.. Nie budzi także wątpliwości fakt, iż córka M. w krótkim czasie po wyjściu na dwór przyszła do domu poskarżyć się, że ktoś na nich krzyczy. Co prawda w toku śledztwa K. R. wprost wskazała na N. C. (1), niemniej na rozprawie wycofała się z tego wskazania uściślając, że ze słów M. wynikało, że krzyczał na nich jakiś pan. Zauważyć należy, iż okoliczność ta jest zgodna z zeznaniami P. R. (1), a także N. C. (2) i jej mamy I. C.. M. R. (1) nie wskazała wówczas na oskarżonego, co potwierdził P. R. (1), lecz wiedzę o tym, kto krzyczał na dzieci, K. R. musiała mieć od N. C. (2), skoro ta znała oskarżonego i rozpoznała go wówczas. Z relacji K. R. złożonych w toku śledztwa wynika też, że M. ze skargą miała przychodzić dwukrotnie, niemniej na rozprawie świadek stanowczo oświadczyła, że takie zdarzenie miało miejsce tylko raz. Analiza zeznań K. R. wskazuje, że jej wypowiedź podczas przesłuchania w dniu 3.11.2017 r. (k. 88v) musiała zostać źle zrozumiana przez przesłuchującą ją policjantkę.

K. R. konsekwentnie w toku postępowania wskazała, że syn P. dwukrotnie wychodził na dwór, za pierwszym razem, gdy M. przyszła ze skargą i następnie po raz kolejny. Wtedy też nastąpiło uderzenie N. S. kamieniem w głowę. Zarówno w toku śledztwa, jak i na rozprawie podała, że gdy P. wyszedł za pierwszym razem na dwór, by sprawdzić co się tam dzieje w związku ze skargą M., wrócił do domu oznajmiając, że na zewnątrz oprócz dzieci nikogo nie ma.

Jak wskazano wyżej, właśnie te zeznania okazały się pomocne w ustaleniu chronologii zdarzeń i tego, co zaobserwował P. R. (1) wychodząc po raz drugi z domu.

Sąd nie miał powodów do kwestionowania zeznań I. C.. Wprawdzie nie była ona świadkiem zdarzenia, gdyż przybyła na posesję przy ul. (...) chwilę po jego zaistnieniu i widziała jedynie zapłakaną K. R. stojącą przed wejściem do budynku i trzymającą na rękach syna N., niemniej zdołała dowiedzieć się od swojej starszej córki N., że N. C. (1) rzucił w ich kierunku kamieniem, którym dostał w głowę N. S.. Córka przekazała jej też, że przed tym zdarzeniem N. C. (1) straszył ich, coś do nich mówił. Niczego więcej nie była w stanie dowiedzieć się od córek, gdyż te płakały, były roztrzęsione, natomiast w późniejszym czasie nie chciała już z nimi rozmawiać na temat tego traumatycznego zdarzenia.

Zauważyć należy, że na rozprawie świadek potwierdziła, że córka wymieniła wówczas imię i nazwisko oskarżonego, choć nie wie czy go znała.

Sama N. C. (2) przesłuchana w toku śledztwa z udziałem biegłej psycholog wskazała, że oskarżony był jej znany jako kolega jej brata. Widziała go wówczas stojącego za choinkami. W tym czasie K. R. wyganiała z podwórka G. B. i A. K.. Potwierdziła, że M. poskarżyła się mamie – K. R., że jakiś pan na nich krzyczy dodając, że chyba to był N. C. (1). Następnie dodała, że początkowo nie wiedziała, kim był ten pan, gdyż był ubrany cały na czarno, lecz gdy zaczął krzyczeć, że to nie jest jeszcze koniec i że on się jeszcze zemści, to rozpoznała głos znanego jej N. C. (1). W momencie rzutu kamieniem była na podwórku, wprawdzie nie widziała, by oskarżony podnosił kamień i robił nim zamach, lecz widziała sam lot kamienia oraz następnie leżącego na ziemi N. S.. Co istotne, z jej zeznań nie wynika by kamień uderzył w drzewo i odbijając się od niego uderzył w głowę N. S.. Co prawda z zeznań tych wprost także nie wynika, że widziała moment uderzenia kamieniem w głowę, lecz na odbicie się kamienia od drzewa nie wskazywał także P. R. (1).

Zeznania małoletniej W. C. z kolei bardziej koncentrują się na samym rzucie kamieniem i świadczą, że nie zaobserwowała ona lub nie zwróciła uwagi na inne okoliczności zajścia, które dostrzegła jej siostra. W. C. w szczególności nie wskazała na okoliczność, iż N. C. (1) przed wykonaniem rzutu kamieniem krzyczał na dzieci, i że na zachowanie to zareagowała M., która pobiegła poskarżyć się mamie. Nie zauważyła także, że na posesji oprócz oskarżonego i G. B. znajdował się A. K., i że to właśnie jego i G. B. wyprosiła z posesji K. R., co wynika z zeznań K. R. oraz częściowo A. K., który potwierdził, że K. R. kazała mu opuścić podwórko.

W. C. jako jedyna wskazała na odbicie się kamienia od drzewa. Zważywszy jednak na treść zeznań P. R. (1), negującego tę okoliczność, a w szczególności wskazanie przez niego miejsca, z którego nastąpił rzut i miejsca, w którym znajdował się chłopiec, zwłaszcza jego odległość od drzewa, za niewiarygodne uznać należy to stwierdzenie W. C..

Zaznaczyć należy, iż W. C. podobnie jak siostra widziała ubranego wówczas na czarno N. C. (1) stojącego na swojej posesji przy krzakach. Widziała moment rzutu, w szczególności jak oskarżony podniósł kamień i wykonał rzut. Dziewczynka zeznała też, że zaraz po wykonaniu tego rzutu, oskarżony uciekł. Zeznania te korespondują z relacjami P. R. (1).

Jak wynika z opinii biegłej psycholog A. W., N. C. (2) dysponuje zdolnościami mieszczącymi się w obszarze poniżej przeciętnej w zakresie myślenia abstrakcyjnego, z kolei W. C., dysponuje intelektem mieszczącym się w obszarze przeciętnej (ponad przeciętne zdolności w zakresie myślenia abstrakcyjnego). Obie dziewczynki prawidłowo zapamiętują, spostrzegają i odtwarzają zdarzenia. Nie ujawniają skłonności do konfabulacji rozumianej jako wypełnianie luk pamięciowych fałszywymi wspomnieniami, jednakże, jak zauważyła biegła, sposób przedstawienia przez nie zdarzenia może wskazywać, że przed przesłuchaniem rozmawiały one z rodziną o zaistniałej sytuacji. Odnośnie stwierdzonych rozbieżności w zeznaniach oraz częściowej niepamięci poszczególnych fragmentów zdarzenia biegła wskazała, że odpowiedzialne są za to towarzyszące temu zdarzeniu skrajnie negatywne emocje. Dodała, że trudniejsze dla dziecka do zaobserwowania, zapamiętania i opisania są zdarzenia traumatyczne, związane z silnymi negatywnymi przeżyciami. Biegła zaznaczyła jednak, że zeznania obu dziewczynek spełniają wszystkie kryteria treściowe, które są podstawą do oceny wiarygodności psychologicznej i pod względem psychologicznym ich zeznania są wiarygodne, co potwierdza chociażby nieustrukturalizowany sposób prezentacji przez nie zdarzenia, tj. bezładny, skokowy, urywkowy, chaotyczny.

Sąd nie miał powodów, by kwestionować opinie biegłej psycholog, zarówno pisemne, jak i ustną. Biegła uczestniczyła w czynności przesłuchania obu małoletnich świadków, przeprowadziła ich badania psychologiczne i na tej podstawie, zgodnie ze swoją wiedzą i doświadczeniem zawodowym wydała opinie odpowiadając na postawione pytania.

Reasumując Sąd dał wiarę zeznaniom N. i W. C. w takim zakresie, w jakim nie pozostają one w wyraźnej sprzeczności z innym ocenionym przez Sąd jako wiarygodny materiałem dowodowym.

Jedynie częściowo Sąd dał wiarę zeznaniom świadka A. K.. Nie budzi wątpliwości podniesiony przez świadka fakt, iż bezpośrednio przed powrotem K. R. do domu wraz z N. C. (1) przebywał na terenie posesji należącej do K. R., że oskarżony spuścił jej psa oraz, że K. R. widząc to wygoniła ich ze swojego podwórka. Okoliczności te znajdują potwierdzenie w zeznaniach zarówno K. R., jak i P. R. (1), a także częściowo zeznaniach W. i N. C. (2). Wskazać jedynie należy, że w tym czasie, gdy przyszła K. R., to jak wynika z jej zeznań, na posesji nie było już N. C. (1), był za to znany jej G. B. i to właśnie jego i A. K. wyprosiła ona ze swojej posesji. Tymczasem o ile świadek w toku śledztwa wskazał, że wraz z nim i oskarżonym była trzecia osoba (negując przy tym, że był to znany mu G. B.), to na rozprawie wyraźnie już wypierał się tej okoliczności, wskazując, że z oskarżonym byli tylko we dwóch, a G. B. w ogóle tam nie widział. Zeznania świadka w tym względzie nie polegają na prawdzie, gdyż nie dość, że są sprzeczne wzajemnie to są niezgodne z zeznaniami K. R. i P. R. (1). Ewidentnie A. K. zmierzał (zwłaszcza na rozprawie) do zatajenia obecności w tym miejscu G. B.. By uwiarygodnić tę wersję, także oskarżony na rozprawie od razu także oświadczył, że G. B. tego dnia w ogóle tam nie było, pomimo, że w toku posiedzenia sądu w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania mówił o kolegach w liczbie mnogiej. Jednocześnie jednak oskarżony zaprzeczył nawet twierdzeniom A. K., że wraz z nim przebywał na posesji K. R. (k. 536), co świadczy o niewiarygodności oskarżonego. Tymczasem na fakt przebywania tam oskarżonego, A. K. i G. B. wskazał P. R. (1) oraz K. R., której wiadomo było to częściowo z własnych obserwacji, gdyż widziała G. B. i A. K. oraz z przekazu syna, który wskazał jej na wcześniejszą obecność także N. C. (1).

Nie sposób także dać wiary zeznaniom G. B., który zarówno podczas przesłuchania w śledztwie, jak i na rozprawie zaprzeczył w ogóle swojej obecności w tym czasie na terenie posesji K. R. oraz w jej pobliżu a także temu, że spotkał się wówczas z oskarżonym i A. K.. Zdaniem Sądu, zeznania A. K. i wyjaśnienia oskarżonego N. C. (1) miały na celu jedynie wsparcie tej tezy. Tymczasem nie sposób uznać jej za wiarygodną, skoro K. R. wyraźnie wskazała na obecność G. B.. Zauważyć należy, że G. B. jest narodowości romskiej a K. R. zna go osobiście, zatem nie mogła go pomylić z kimś innym, nadto nie miała interesu w tym, by w tym zakresie podawać nieprawdę.

G. B. został zarówno w toku śledztwa, jak i na rozprawie przesłuchany w obecności biegłych psychologów. Biegła J. C. stwierdziła, że jego stopień rozwoju intelektualnego orientacyjnie znajduje się w przedziale normy, niemniej bez przeprowadzonego badania psychologicznego nie da się precyzyjnie to stwierdzić. Podobnie biegła bez badań nie była w stanie stwierdzić czy G. B. posiada zdolność do postrzegania i odtwarzania spostrzeżeń. Dodała, że jego lakoniczne odpowiedzi na pytania mogły wynikać nie tyle z zaburzonej percepcji do postrzegania, zapamiętania i odtwarzania spostrzeżeń, co raczej z prezentowanej niechęci udzielania jakichkolwiek wyjaśnień na okoliczność tej sprawy. Reasumując stwierdziła, że zeznania złożone w toku śledztwa w ogóle nie mogą stanowić dowodu w sprawie. (k. 255-256). Wnioski opinii biegłej J. C. korespondują z wnioskami kolejnej biegłej psycholog A. W., która uczestniczyła w przesłuchaniu świadka na rozprawie. Ona także stwierdziła, że G. B. orientacyjnie dysponuje intelektem mieszczącym się w obszarze przeciętnej, niemniej nie można precyzyjnie określić ilorazu inteligencji – wobec braku badania psychologicznego. Bez tego badania i wyników testów badających pamięć wzrokową i percepcję, nie można jednoznacznie określić jego zdolności do postrzegania i odtwarzania spostrzeżeń. Natomiast sposób jego wypowiedzi – ograniczony do odpowiedzi na konkretnie zadane pytania, zdawkowy – prawdopodobnie może nie wynikać z zaburzonego sposobu postrzegania, zapamiętywania i relacjonowania zdarzeń, a jedynie z oporującej postawy, przyjmowanej przez niego wobec faktu składania zeznań. Biegła jednocześnie stwierdziła, że można podejrzewać stosowanie przez G. B. mechanizmu zaprzeczania, na co wskazuje jego niechętna niewspółpracująca postawa, wypowiedzi o charakterze „nie wiem”, „nie pamiętam”, „nic mi nie wiadomo”.

Zauważyć należy, iż niechęci G. B. do złożenia zeznań w niniejszej sprawie towarzyszył także brak zgody na przeprowadzenie przez biegłe badań psychologicznych. Reasumując opinie biegłych, w szczególności A. W. utwierdziły Sąd w przekonaniu, co do słuszności dokonanej oceny zeznań tego świadka.

Sąd nie miał natomiast podstaw do kwestionowania opinii obu biegłych, gdyż są spójne, logiczne, wyczerpująco i zrozumiale udzielają odpowiedzi na postawione pytania, zawierają przekonywujące uzasadnienie zawartych wniosków, nadto opinie te są zgodne.

Mając na uwadze przedstawiony materiał dowodowy, Sąd uznał, że wyjaśnienia oskarżonego utrzymującego, iż potknął się o kamień i odruchowo odrzucił go bez zamiaru nadania mu określonego kierunku, uznać należy za przejaw przyjętej przez niego linii obrony zmierzającej do uwolnienia się od grożącej mu surowej kary pozbawienia wolności. Podobnie Sąd nie dał wiary jego twierdzeniom, że nie widział bawiących się na sąsiednim podwórku dzieci, nie straszył ich i nie zauważył, że rzucony przez niego kamień uderzył w główkę N. S., natomiast uciekł, bo usłyszał krzyki, domyślając się, że coś się stało. Wyjaśnienia te nie dość, że pozostają w sprzeczności z omówionymi wyżej zeznaniami P. R. (1), N. C. (2) i W. C., to są niespójne i nielogiczne. Skoro oskarżony wcześniej krzyczał na dzieci i straszył je, to nie sposób uznać, że nie wiedział, że przebywają na podwórzu. Trudno też uznać, by nie słyszał czwórki dzieci. Z relacji P. R. (1) wprost wynika, że oskarżony widział zarówno dzieci, jak i jego. Logika też wskazuje, że po potknięciu się o prawie kilogramowy kamień nie odrzuca się go z zamachem do góry, znad głowy, na odległość kilkunastu metrów, tylko odkłada lub odrzuca na bok, w bezpieczne miejsce, by ponownie się o niego nie potknąć.

Nie są także prawdziwe twierdzenia oskarżonego, że kamieniem rzucił z miejsca wskazanego podczas eksperymentu procesowego, gdyż jak przedstawiono to wcześniej, P. R. (1) stojąc w odległości około 2 metrów od ściany swojego budynku, nie mógłby go w tym momencie zobaczyć.

Sąd nie negował natomiast wyjaśnień oskarżonego w tej części, w której wskazał, że nie chciał trafić kamieniem w dziecko i spowodować obrażeń, jakich doznało, gdyż potwierdzają to zeznania P. R. (1).

Pozostałe zgromadzone dowody z dokumentów zostały uznane przez Sąd za wiarygodne. Są to w szczególności protokoły oględzin miejsca zdarzenia, oględzin rzeczy, zatrzymania osoby, szkic z miejsca zdarzenia, dane o karalności oskarżonego, dokumentacja medyczna pokrzywdzonego, wywiad środowiskowy dotyczący oskarżonego i opinia o nim jako tymczasowo aresztowanym. Wydruk korespondencji e-mailowej wskazuje, że oskarżony trenował boks w Klubie Sportowym (...) w S. i posiada na tym polu liczne osiągnięcia sportowe. Nie stanowi natomiast dowodu na to, jak chce Prokurator, że oskarżony był zdolny do wykonania takiego rzutu kamieniem, jak w dniu zdarzenia. Sąd zaznaczał już oddalając wniosek dowodowy na tę okoliczność, że wykonanie takiego rzutu nie wymaga specjalnych umiejętności i leży w zakresie możliwości każdego młodego, sprawnego chłopaka.

Wskazane dokumenty zostały sporządzone zgodnie z przepisami procedury karnej (protokoły, szkice) i przez uprawnione do tego osoby a ich wiarygodność, autentyczność nie była kwestionowana w toku procesu.

Brak było także podstaw do podważania opinii biegłych lekarzy psychiatrów, którzy dokonali w toku śledztwa badania stanu zdrowia psychicznego oskarżonego zarówno aktualnego, jak i w chwili popełnienia zarzuconego mu czynu. Opinia jest wyczerpująca, w pełni zrozumiała, nie zawiera luk ani sprzeczności.

Reasumując zdaniem Sądu, zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wskazuje, że oskarżony N. C. (1) w dniu 15.10.2017 roku w S. rzucił kamieniem w kierunku P. R. (1) oraz czwórki dzieci, tj. N. S., M. R. (1), N. C. (2) i W. C., przewidując możliwość i godząc się na to, że w ten sposób naraża ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w następstwie czego kamień uderzył w głowę N. S., skutkiem czego pokrzywdzony doznał urazu czaszkowo-mózgowego pod postacią dwóch ran tłuczonych okolicy ciemieniowej prawej, wieloodłamowego złamania kości czołowej i ciemieniowej prawej z wgłobieniem odłamów na około 10mm i rozerwaniem opony twardej mózgu, wymagających pilnej operacji neurochirurgicznej, złamania skrzydła większego kości klinowej i ściany górnej oczodołu prawego sięgającego jego ściany przyśrodkowej i sitowia, stłuczenia płata czołowego prawego mózgu o wielkości 27mm, śladowego pourazowego krwiaka przymózgowego, które to obrażenia spowodowały u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt. 2 k.k., przy czym oskarżony nie godził się i nie chciał spowodowania tych obrażeń, czym wyczerpał dyspozycję art. 160 § 1 k.k. w zb. z art. 156 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Zważywszy, iż P. R. (1) także znajdował się na podwórzu w momencie, gdy oskarżony wykonał rzut kamieniem, zaś przed jego wykonaniem oskarżony widział go, nie może budzić wątpliwości, iż on także został przez niego narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Skoro oskarżony nie celował w żadną konkretną osobę, nie sposób było przewidzieć, w kogo trafi rzucony przez niego kamień, zważywszy, że osoby te jako istoty żywe nie były nieruchome. Jak wynika z relacji P. R. (1), N. S. podążał w jego stronę, zatem kwestią przypadku było, że akurat kamień trafił w jego głowę. Dlatego nie sposób uznać, że tylko N. S. był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, owo narażenie odnosi się także do P. R. (1) oraz dzieci, które znajdowały się nieco dalej od niego, ale w czasie kilku sekund trwania lotu kamieniem, mogły się przemieścić.

Zauważyć należy, że przestępstwo z art. 160 § 1 k.k. charakteryzuje się umyślnością i może zostać popełnione zarówno z zamiarem bezpośrednim, jak i zamiarem wynikowym. Sprawca swoją świadomością obejmuje przynajmniej możliwość narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i chce tego (zamiar bezpośredni) albo, przewidując możliwość narażenia człowieka na określone w ustawie skutki, godzi się na takie narażenie. (vide wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z dnia 29.09.1998 r., w sprawie II AKa 87/98, OSA 1999/5, poz. 38) Treść, która ma być objęta świadomością sprawcy dla przyjęcia zamiaru ewentualnego została sprecyzowana w wyroku Sądu Najwyższego z dnia 8.12.2011 r. w sprawie II KK 177/11. Sąd orzekający w niniejszej sprawie całkowicie zgadza się z poglądem, że „Zamiar ewentualny określony w art. 160 § 1 k.k. charakteryzuje się świadomością znaczenia podejmowanych czynności w perspektywie możliwego skutku. Nie chodzi przy tym o świadomość jakiejkolwiek możliwości wystąpienia konkretnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, ale wyłącznie świadomość wysokiego prawdopodobieństwa takiego skutku, ocenianego w kontekście konkretnych okoliczności faktycznych, bo tylko wówczas można mówić o „bezpośredniości” niebezpieczeństwa”.

Jak natomiast wskazał Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z dnia 10.08.2017 r. w sprawie II AKa 307/17, (LEX nr 2420917), bezpośredniość realnie grożącego niebezpieczeństwa oznacza, że w sytuacji przez sprawcę już stworzonej, a więc bez dalszej akcji z jego strony, istnieje duże prawdopodobieństwo nastąpienia w najbliższej chwili wymienionych skutków.

Jednocześnie wskazać należy, że aby oskarżony mógł zostać uznany za sprawcę narażenia, o którym mowa w art. 160 k.k., jego zachowanie musi naruszać wynikające z wiedzy i doświadczenia reguły postępowania z takimi dobrami jak życie i zdrowie. (vide wyrok Sądu Najwyższego z dnia 21.06.2017 r., w sprawie II KK 74/17, LEX nr 2342166)

Realia niniejszej sprawy dowodzą, że oskarżony rzucając niemal kilogramowym kamieniem w stronę sąsiedniego podwórka, wiedząc o tym, że znajduje się tam czwórka dzieci i P. R. (1), przewidywał możliwość narażenia ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Każda z tych osób po wykonaniu przez oskarżonego rzutu kamieniem znajdowała się w jego zasięgu i mogła zostać trafiona tym kamieniem bez jakiejkolwiek dalszej aktywności oskarżonego. Z kolei oskarżony jako osoba w pełni sprawna intelektualnie zdawał sobie sprawę jakie skutki może wywołać kamień o takiej wadze uderzając w człowieka, w szczególności newralgiczną dla życia i zdrowia część ciała jaką jest głowa.

Jednocześnie zdaniem Sądu, brak jest przesłanek świadczących, że oskarżony działał z zamiarem bezpośrednim tj. że chciał osoby te narazić na określone w ustawie skutki.

Sąd nie zgodził się ze stanowiskiem prokuratora co do umyślności działania oskarżonego (z zamiarem ewentualnym) w zakresie skutku tj. spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i zaproponowaną przez niego kwalifikacją czynu oskarżonego z art. 156 § 1 pkt. 2 k.k. Zauważyć należy, że popełniając przestępstwo z art. 156 § 1 k.k. sprawca musi obejmować swoją świadomością przynajmniej możliwość, że swoim zachowaniem spowoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu pokrzywdzonego, i do osiągniecia takiego skutku dążyć (zamiar bezpośredni) lub się nań godzić (zamiar ewentualny). Tymczasem, jak wykazano wyżej, oskarżony nie celował kamieniem w żadną konkretną osobę, nie chciał i nie chodził się na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu N. S., stąd też nie można uznać, że czynu tego dopuścił się umyślnie.

Do przyjęcia kwalifikacji z art. 156 § 2 k.k. dochodzi, gdy sprawca nie mając zamiaru spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, powoduje go na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo przewidywania przez sprawcę możliwości spowodowania takiego skutku (vide wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z dnia 6.06.2018 r., w sprawie II AKa 60/18, LEX nr 2531894). Z taką sytuacją mamy do czynienia w niniejszej sprawie, stąd, zdaniem Sądu, właściwą kwalifikacją czynu oskarżonego jest art. 160 § 1 k.k. w zb. z art. 156 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Zauważyć trzeba, że w myśl art. 11 § 1 k.k. ten sam czyn może stanowić tylko jedno przestępstwo. Niewątpliwie oskarżony rzucając kamieniem w kierunku czwórki dzieci i P. R. (1) naraził ich wszystkich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i jednocześnie, ponieważ kamień trafił w głowę N. S., spowodował u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu. Nie sposób zgodzić się z poglądem Prokuratora wyrażonym w mowach końcowych (sprzecznym z zarzutem w akcie oskarżenia), iż N. S. nie został narażony i że do niego odnosi się jedynie skutek działania oskarżonego. W ten sposób Prokurator starał się przekonać za słusznością kwalifikacji zaproponowanej w akcie oskarżenia. Tymczasem w doktrynie i orzecznictwie wskazuje się, że art. 160 k.k. pozostaje w niewłaściwym zbiegu z tymi przepisami, które określają typy czynów zabronionych, charakteryzujących się umyślnym spowodowaniem śmierci człowieka lub umyślnym ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu, gdyż zamiar i skutek dalej idący „pochłania” zamiar i skutek o mniejszym stopniu społecznej szkodliwości. Jak wskazuje się w orzecznictwie (np. wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 10.08.1998 r. w sprawie II AKa 77/98, OSA 1999/7-8/52, Prok i Pr – wkł. 1999/5/21, Apel. Lub. 1998/4/28; wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 11.03.2015 r. w sprawie II AKa 47/15 OSA 2015/7/13-20, LEX nr 1658992, KZS 2015/7-8/83), jeżeli sprawca umyślnie sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w wyniku czego następuje dalszy skutek w postaci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego sprawca nie chciał, ani się nań nie godził, lecz bezpodstawnie przypuszczał, że tego skutku uniknie, to czyn taki podlega kumulatywnej kwalifikacji prawnej z art. 160 § 1 k.k. w zbiegu z art. 156 § 2 k.k.

W konsekwencji Sąd uznał oskarżonego N. C. (1) za winnego występku z art. 160 § 1 k.k. w zb. z art. 156 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. i opierając wymiar kary na art. 156 § 2 k.k., który co prawda przewiduje takie samo zagrożenie karą jak art. 160 § 1 k.k. (do 3 lat pozbawienia wolności), lecz zdaniem Sądu pełniej oddaje charakter czynu oskarżonego, wymierzył mu karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Wymierzając oskarżonemu karę, Sąd wziął pod uwagę i uwzględnił wszystkie występujące po jego stronie okoliczności, zarówno obciążające, jak i łagodzące, zgodnie z dyrektywami wymiaru kary określonymi w dyspozycji przepisu art. 53 k.k. Wymierzając oskarżonemu karę baczył, by jej dolegliwość nie przekraczała stopnia jego winy, uwzględniając stopień społecznej szkodliwości czynu, jaki został mu przypisany oraz biorąc pod uwagę cele zapobiegawcze i wychowawcze, które kara ma osiągnąć w stosunku do oskarżonego, a także potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa (art. 53 § 1 k.k.).

Ponadto podkreślić trzeba, że przy kształtowaniu trafnej reakcji karnej za przypisany czyn należy uwzględnić w szczególności motywację i sposób zachowania się sprawcy, rodzaj i stopień naruszenia ciążących na sprawcy obowiązków, rodzaj i rozmiar ujemnych następstw, właściwości i warunki osobiste sprawcy, sposób życia przed popełnieniem przestępstwa i zachowanie się po jego popełnieniu, a zwłaszcza staranie się o naprawienie szkody lub zadośćuczynienie w innej formie społecznemu poczuciu sprawiedliwości (art. 53 § 2 k.k.). Z kolei przy ocenie stopnia społecznej szkodliwości czynu Sąd bierze pod uwagę rodzaj i charakter naruszonego dobra, rozmiary wyrządzonej lub grożącej szkody, sposób i okoliczności popełnienia czynu, jak również postać zamiaru, motywację sprawcy (art. 115 § 2 kk).

Sąd nie pominął również faktu, iż oskarżony jest sprawcą młodocianym, wobec którego, zgodnie z treścią art. 54 § 1 k.k. należało przy wymiarze kary kierować się względami wychowawczymi.

Stopień społecznej szkodliwości przypisanego oskarżonemu N. C. (1) czynu, z uwagi na nieumyślny skutek jego działania, jest znacznie niższy od tego, jaki towarzyszyłby spowodowaniu w sposób umyślny ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Niewątpliwie okolicznością obciążającą przy wymiarze kary oskarżonemu są pobudki jego działania. Oskarżony rzucił kamieniem w kierunku podwórza sąsiadów, widząc zarówno bawiące się tam dzieci, jak i P. R. (1), ze złości, chcąc w ten sposób wyładować swój gniew w związku z niewłaściwym potraktowaniem jego kolegów przez K. R.. Upust swoim emocjom próbował dać krzycząc wcześniej na dzieci i strasząc je, lecz w ten sposób nie zdołał rozładować swojej złości.

Wskazać należy, że rzut kamieniem w kierunku jakiejkolwiek żywej istoty, w szczególności tak dużym i jak okazało się, w bezbronne niespełna 4-letnie dziecko, jest jednoznacznie nagannie oceniany społecznie.

Okolicznością obciążającą po stronie oskarżonego jest także rodzaj użytego przez niego narzędzia i jego stosunkowo duża waga, jak i fakt, iż rzucając kamieniem w kierunku podwórza sąsiadów naraził aż 5 osób na utratę życia lub spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jak wykazano to już wyżej, oskarżony, choć nie celował konkretnie w żadną osobę i nie chciał spowodować obrażeń ciała, a tym bardziej pozbawić kogokolwiek życia, to doskonale zdawał sobie sprawę, że oprócz bawiącej się na podwórku czwórki dzieci, na podwórko wyszedł także P. R. (1).

O. na wymiar kary orzeczonej wobec oskarżonego wpływ miały także jego właściwości i warunki osobiste, w tym jego dotychczasowa linia życiowa, jak i zachowania późniejsze, w szczególności w czasie pobytu w areszcie śledczym.

O ile z reguły uprawianie dyscypliny sportowej traktowane jest jako okoliczność łagodząca, gdyż kształtuje charakter, uczy dyscypliny i wpaja pozytywne wzorce moralne, to w przypadku oskarżonego nie można jednoznacznie na plus ocenić faktu, że uprawia boks i posiada w tej dyscyplinie osiągnięcia sportowe. Wywiad środowiskowy o oskarżonym dowodzi, że posiada on w miejscu zamieszkania negatywną opinię, postrzegany jest jako osoba agresywna, a uprawiana dyscyplina sportu - boks - jeszcze wzmaga tę agresję (k. 240-241). Właśnie ów rzut kamieniem oskarżonego jest potwierdzeniem jego agresywnego usposobienia i tendencji do wyładowywania emocji właśnie w niepożądany sposób.

Podobnie naganna jest opinia o oskarżonym z czasu jego izolacji w Areszcie Śledczym w G.. N. C. (1) był dwukrotnie karany dyscyplinarnie za popełnienie przekroczeń polegających na niepoprawnym zachowaniu, zakłócaniu porządku w oddziale mieszkalnym. Nie był wyróżniany nagrodami, raz korzystał z ulgi (k. 497).

Okolicznością łagodzącą po stronie oskarżonego z kolei obok jego młodego wieku, a w związku z tym braku odpowiedniego doświadczenia życiowego, dojrzałości emocjonalnej, jest także jego dotychczasowa niekaralność. Nie sposób jednak przeceniać jej waloru, skoro oskarżony jest osobą na tyle młodą, że dopiero co przekroczył granicę wieku, od której może odpowiadać za przestępstwa jak osoba dorosła, natomiast jako nieletni odpowiadał przed Sądem Rodzinnym, który orzekał o zastosowaniu wobec niego środków wychowawczych.

Sąd miał także na uwadze fakt, iż na rozprawie oskarżony przeprosił rodziców małoletniego N. S. za spowodowanie u niego obrażeń, wyraził żal i skruchę. Nie sposób uznać, iż taka postawa wyrażona dopiero na rozprawie jest spóźniona, skoro właśnie twierdzenia P. R. (1) i jego matki o rzekomym zastraszaniu P. R. (1) przez oskarżonego były m.in. podstawą jego aresztowania. Oczywistym zatem jest, iż przed osadzeniem go w areszcie śledczym, oskarżony nie chciał zbliżać się do członków tej rodziny, by nie dostarczać argumentów, że próbuje wpłynąć na ich zeznania jako świadków, zaś będąc pozbawionym wolności nie miał możliwości przeprosić osobiście, choć oczywiście mógł to uczynić na piśmie.

Wierząc oskarżonemu, iż nie chciał on skrzywdzić dziecka i w tym aspekcie pozytywnie oceniając wyrażany przez niego żal i skruchę z powodu spowodowania ciężkiego uszczerbku na jego zdrowiu, Sąd miał także, po części, na uwadze okoliczność, że ta jego postawa wynikała również z sytuacji, w jakiej sam się znalazł. Niewątpliwie oskarżonemu przykro było także z powodu grożącej mu odpowiedzialności karnej.

Choć nie jest to zasługą oskarżonego, lecz niewątpliwie brak ujemnych następstw neurologicznych, jako skutku jego działania – na zdrowiu dziecka, poczytać należy na jego korzyść przy wymiarze kary.

W konsekwencji Sąd uznał, iż karą sprawiedliwą w przypadku oskarżonego jest kara 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Tak ukształtowana kara jest adekwatna do stopnia jego zawinienia oraz uwzględnia stopień społecznej szkodliwości czynu, jakiego dokonał. Zdaniem Sądu wymiar orzeczonej kary w należyty sposób spełnia dyrektywy przewidziane w art. 53 k.k., pozostaje w zgodzie z zasadami sprawiedliwości społecznej oraz jest przejawem trafnej represji karnej, jednocześnie wpłynie wychowawczo na oskarżonego jako sprawcę młodocianego. Tym samym osiągnięte zostaną jedne z najistotniejszych elementów kary polegające na jej, z jednej strony wychowawczym, z drugiej zapobiegawczym celu.

W świetle występujących okoliczności obciążających, kara ta nie może być uznana za nadmiernie surową. W realiach niniejszej sprawy nawet nie mogło być mowy o wymierzeniu jej w granicach pozwalających na warunkowe zawieszenie jej wykonania. Z drugiej strony, skoro zarówno czyn z art. 160 § 1 k.k., jak i z art. 156 § 2 k.k. zagrożony jest karą do 3 lat pozbawienia wolności, Sąd dostrzegając okoliczności łagodzące, nie mógł wymierzyć jej w wyższej wysokości.

Pozostałe rozstrzygnięcia będące konsekwencjami prawnymi przypisanego oskarżonemu czynu

Na mocy art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności Sąd zaliczył oskarżonemu okres rzeczywistego pozbawienia wolności w niniejszej sprawie od dnia zatrzymania: 18.10.2017 r., godz. 10:30 do dnia zwolnienia po uchyleniu tymczasowego aresztowania: 04.05.2018 r., godz. 15:20.

Sąd z urzędu na mocy art. 46 § 1 k.k. orzekł o środku kompensacyjnym należnym małoletniemu N. S. za doznaną przez niego krzywdę, płatnym jego matce K. S. jako przedstawicielce ustawowej.

Wniosek prokuratora o zasądzenie nawiązki na podstawie art. 46 § 2 k.k. uznać należy za spóźniony, gdyż zgodnie z treścią art. 49a k.p.k. pani Prokurator winna go złożyć najpóźniej do zamknięcia przewodu sądowego na rozprawie głównej, nie zaś w mowach końcowych. Co do zasady Sąd jednak uznał zasadność tego roszczenia, zgodnego także z oczekiwaniami oskarżycielki posiłkowej i jej pełnomocnika, przy czym uznał, że żądana kwota 100.000 zł jest nieadekwatna, tj. rażąco wysoka w porównaniu do stopnia społecznej szkodliwości czynu przypisanego oskarżonemu i jego zawinienia. Sąd miał na uwadze, że właśnie z uwagi na młody wiek, chłopczyk z upływem czasu zapomni o tym traumatycznym wydarzeniu, zwłaszcza przy mądrym zachowaniu jego najbliższych, którzy udzielą mu odpowiedniego wsparcia, a w szczególności nie będą mu o nim przypominali, zwłaszcza, iż nie występują aktualnie na zdrowiu dziecka żadne negatywne następstwa doznanego urazu.

Artykuł 46 § 1 k.k. przewiduje, że w razie skazania sąd może orzec, a na wniosek pokrzywdzonego lub innej osoby uprawnionej orzeka stosując przepisy prawa cywilnego, obowiązek naprawienia szkody, w całości albo w części, wyrządzonej przestępstwem szkody lub zadośćuczynienia za doznaną krzywdę (…) Przepis ten zatem wprost odsyła do przepisów prawa cywilnego, tj. art. 445 k.c., który z kolei stanowi, że Sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę.

Zauważyć należy, że precyzyjne oznaczenie sumy zadośćuczynienia nie jest możliwe, ponieważ zachodzi niewspółmierność między poniesioną szkodą niemajątkową, a sumą pieniężną przyznaną z tytułu zadośćuczynienia. W związku z brakiem możliwości oszacowania wysokości doznanej krzywdy, należy przyjąć, że jest to jedynie specjalna forma wynagrodzenia, gdyż takie dobro uszkodzone nie podlega wartościowaniu. Szkoda niemajątkowa podlega zatem naprawieniu jedynie w sposób przybliżony. Przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia znaczenie ma stopień i czas trwania cierpień psychicznych i fizycznych, trwałość skutków wywołanych zdarzeniem czy też nieodwracalny charakter zaistniałych następstw, prognozy na przyszłość, naganne zachowanie sprawcy po zdarzeniu i brak starań o złagodzenie następstw szkody, wiek pokrzywdzonego. Sąd ustalając zadośćuczynienie pieniężne za doznaną krzywdę, musi zwracać uwagę na potrzebę utrzymania wysokości zadośćuczynienia w rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa, ale nie może prowadzić do podważenia kompensacyjnej funkcji zadośćuczynienia. (vide Anna Muszyńska, Ustalenie zakresu szkody niemajątkowej [w:] Naprawienie szkody wyrządzonej przestępstwem, Oficyna 2010).

Podobnie wypowiedział się Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z dnia 5.07.2013 r., sygn. akt I ACa 164/13, wskazując, że krzywda wynagradzana zadośćuczynieniem pieniężnym, uregulowana w art. 445 KC, jest szkodą niemajątkową i charakter takiej szkody decyduje o jej niewymierności. Przyznanego poszkodowanemu zadośćuczynienia nie należy zatem traktować na zasadzie ekwiwalentności, którą charakteryzuje wynagrodzenie szkody majątkowej. Odpowiedniość kwoty zadośćuczynienia ma służyć złagodzeniu doznanej krzywdy, a jednocześnie nie być źródłem wzbogacenia.

Wysokość zadośćuczynienia opiera się zatem na wartościach ocennych. Sąd zobowiązany był zachować obiektywizm przy ocenie skali cierpienia i bólu dziecka. Dlatego też uznał, że kwotą adekwatną będzie 40.000 zł zadośćuczynienia. Podkreślić należy, że nie ma tu znaczenia sytuacja majątkowa oskarżonego, która o ile teraz nie pozwala mu na uiszczenie tej kwoty, to nie wykluczone, że w przyszłości ulegnie zmianie.

Jednocześnie Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratora o wymierzenie oskarżonemu nawiązki na podstawie art. 47 § 1 k.k. Przepis ten wskazuje na możliwość orzeczenia nawiązki na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym w razie skazania sprawcy za umyślne przestępstwo przeciwko życiu lub zdrowiu, albo za inne przestępstwo umyślne, którego skutkiem jest śmierć, ciężki uszczerbek na zdrowiu, naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia. Tymczasem, jak wykazano w toku procesu, skutek działania oskarżonego w postaci spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu N. S. miał charakter nieumyślny, co powoduje, że brak jest podstawy prawnej do orzeczenia takiej nawiązki.

Na mocy art. 44 § 2 k.k. orzeczono o przepadku zabezpieczonego w sprawie dowodu rzeczowego w postaci kamienia – poz. 1 wykazu dowodów rzeczowych i śladów kryminalistycznych nr I/475/17/P, jako służącego do popełnienia przestępstwa.

Z uwagi na fakt, że oskarżony pozostaje na utrzymaniu rodziców, nie posiada majątku, ani własnych źródeł dochodu, Sąd zwolnił go w całości od zapłaty kosztów sądowych – na podstawie art. 626 § 1 k.p.k., art. 624 § 1 k.p.k. oraz art. 1, art. 17 ust. 1 i 2 ustawy z dnia z dnia 23 czerwca 1973 roku o opłatach w sprawach karnych (tekst jednolity z 1983 roku, nr 49, poz. 223 ze zmianami).

Z kolei na mocy art. 626 § 1 k.p.k., art. 627 k.p.k., § 4 ust. 1, 2 i 3, § 17 ust. 2 pkt. 5, § 20 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 03 października 2016 r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata z urzędu (Dz.U. z 2016 r., poz. 1714), przy uwzględnieniu 8 terminów rozpraw, Sąd zasądził od oskarżonego N. C. (1) na rzecz oskarżycielki posiłkowej K. S. kwotę 1.771,20 złotych brutto tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego. Oskarżycielka w toku postępowania przed Sądem korzystała z pomocy ustanowionego przez siebie pełnomocnika, który taki wniosek o zwrot kosztów, w jej imieniu złożył. Są to koszty należne oskarżycielce, od których Sąd oskarżonego nie mógł zwolnić.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Joanna Pawlak
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Gdańsku
Data wytworzenia informacji: